Prokuratura wszczęła śledztwo ws. "maili Dworczyka". Opozycja: To potwierdza, że są prawdziwe

Polska

Warszawscy śledczy sprawdzają, czy w niektórych z maili, które wykradziono ze skrzynki pocztowej Michała Dworczyka, ujawniono tajemnice państwowe. Powiadomiono o tym posłów KO, którzy wcześniej składali zawiadomienia do prokuratury. Zdaniem opozycji wszczęcie śledztwa dowodzi, że wiadomości nie są sfałszowane. Poseł PiS Kazimierz Smoliński widzi sprawę inaczej.

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. "maili Dworczyka". Opozycja: To potwierdza, że są prawdziwe
Polsat News
Michał Dworczyk nie szefuje już kancelarią premiera, ale nadal jest ministrem

Śledztwo w sprawie tzw. maili Dworczyka od 22 lutego prowadzi stołeczna Prokuratura Okręgowa. O jego wszczęciu powiadomiła polityków KO Cezarego Tomczyka i Adama Szłapkę, którzy wcześniej składali zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstw przez byłego szefa kancelarii premiera.

 

Postępowanie dotyczy ujawnienia informacji niejawnych przez płk. Krzysztofa Gaja, doradcę ds. obronności w KPRM. Dworczyk miał je otrzymać za sprawą "niebezpiecznych środków komunikacji", chociaż były to dane z klauzą "zastrzeżone", "tajne" lub "ściśle tajne". Prokuratura w tej sprawie skupia się na wydarzeniach od grudnia 2017 roku do października 2022 roku.

Śledztwo ws. maili Dworczyka. Prowadzone jest "w sprawie"

Maile z korespondencją wymienianą między członkami rządu oraz osobami bliskimi władzy wyciekają od półtora roku i są publikowane w sieci. Niemal wszyscy politycy PiS albo nie odpowiadają na pytanie, czy wiadomości są prawdziwe, albo negują ich potencjalną prawdziwość.

 

ZOBACZ: Marlena Maląg: Program Tuska to "jak nie pomagać Polakom"

 

Wyjątkiem był m.in. wicepremier Jacek Sasin, który potwierdził autentyczność jednego z maili. Premier Mateusz Morawiecki pisze w nim m.in., że w związku z publikacjami dziennika "Fakt" ambasador Niemiec powinien zostać "wezwany na dywanik".


WIDEO: "Maile Dworczyka" i śledztwo prokuratury. Relacja dziennikarza Polsat News Bartłomieja Maślankiewicza

 

 

Sam Michał Dworczyk niechętnie wypowiada się na temat włamania do swojej skrzynki mailowej i pozyskania stamtąd wiadomości. Sęk w tym, że informacje dotyczące działań politycznych, a niekiedy i komentarze wobec postępowania niektórych członków obozu władzy rozsyłano ze "zwykłych" adresów, a nie za pomocą szyfrowanych kanałów komunikacji.

 

Śledztwo prowadzone jest "w sprawie", a nie przeciw komuś. Nie wiadomo, czy ktokolwiek usłyszy zarzuty.

 

Opozycja mówi, że maile są prawdziwe. PiS pozostaje sceptyczny

Politycy m.in. KO i Lewicy uznają jednak, że ruch prokuratury potwierdza prawdziwość tych wiadomości. Innego zdania są politycy PiS. - Nie ma decyzji, że te maile są prawdziwe. Jak będą postawione zarzuty to będzie to przełomowe - mówił poseł partii rządzącej Kazimierz Smoliński.

 

ZOBACZ: Premier Morawiecki: Pamięć o Żołnierzach Wyklętych nie może zaginąć

 

Michał Dworczyk nie odpowiedział na prośby o udzielenie komentarza, które słał do niego dziennikarz Polsat News Bartłomiej Maślankiewicz. Jak jednak wcześniej zapewniał, płk Gaj mówił, że nie przekazał mu żadnej tajnej informacji drogą mailową.


W zeszłym roku Dworczyk zrezygnował z szefowania kancelarią premiera. Pozostał jednak ministrem bez teki.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

wka / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie