Babia Góra. Nocowali w jamie śnieżnej, mają odmrożenia. GOPR sprowadzało wychłodzonych turystów
O włos od dramatu na Babiej Górze (1725 m n.p.m.). Po zdobyciu szczytu dwaj turyści zgubili w sobotę drogę. Nie mogli wezwać pomocy, bo rozładowały im się telefony. Dopiero nad ranem po nocy, którą przetrwali w śnieżnej jamie, uruchomili jeden aparat i wezwali GOPR za pośrednictwem aplikacji "Ratunek". Wychłodzonych i z odmrożeniami palców ratownicy sprowadzili ich na dół.
Dwaj turyści zgubili w sobotę wieczorem drogę na Babiej Górze (1725 m n.p.m.). Mężczyźni wyruszyli na szczyt z przełęczy Krowiarki pomiędzy Zubrzycą Górną a Zawoją, gdzie znajduje się wejście na teren Babiogórskiego Parku Narodowego i parking. Weszli na wierzchołek trasą przez Sokolicę. Po zdobyciu Babiej Góry zamierzali kontynuować marsz czerwonym szlakiem, by dojść do przełęczy Brona (1408 m n.p.m.), a następnie zejść do schroniska na Markowych Szczawinach.
Spali w śnieżnej jamie. Cudem wezwali pomoc
Na Babiej Górze wiał jednak silny wiatr. Jest tam bardzo gruba warstwa śniegu, a Grupa Beskidzka GOPR wprowadziła w rejonie Babiej Góry trzeci stopień zagrożenia lawinowego.
Piechurzy nie mogąc znaleźć szlaku, próbowali wezwać pomoc. Jednak rozładowały im się obydwa telefony. Dlatego zdecydowali się wykopać śnieżną jamę i w niej przetrwać noc.
ZOBACZ: Karkonosze. Wyszli w góry mimo zagrożenia. Dramatyczna nocna akcja GOPR
- Rano udało się turystom uruchomić jeden z telefonów i wezwać pomoc za pośrednictwem aplikacji "Ratunek" - powiedział Polsatnews.pl Łukasz Skwara, kierownik dyżuru w stacji centralnej Grupy Beskidzkiej GOPR. Aplikacja "Ratunek" automatycznie wysyła lokalizację wzywającego pomocy, dzięki temu ratownicy są w stanie szybciej dotrzeć na miejsce, nie tracąc czasu na niepotrzebne poszukiwania.
- Natychmiast wyruszyło tam dwóch dyżurnych ratowników i wsparcie, łącznie około dziesięciu ludzi - powiedział Łukasz Skwara. W rejonie Babiej Góry rano było zimno, temperatura wynosiła -15 stopni Celsjusza. Według niego wiatr wiał całą noc i uspokoił się dopiero nad ranem.
Szlaki nieprzejezdne dla skuterów
Ze względu na trudne warunki ratownicy byli w stanie dotrzeć na skuterach śnieżnych do przełęczy Brona. Dalej musieli poruszać się na nartach skiturowych. - Szlak jest tam nieprzejezdny dla skutera - powiedział dyżurny ratownik.
Turystów znaleziono około 400 metrów powyżej przełęczy Brona w rejonie Kamiennej Dolinki.
Mężczyźni zostali przetransportowani do dyżurki GOPR w schronisku na Markowych Szczawinach. Następnie na skuterach zwieziono ich do przysiółka Zawoja Markowa.
ZOBACZ: Nocna akcja GOPR na Śnieżce. Ratownicy sprowadzili na dół dwoje wychłodzonych turystów z Czech
- Tam zostali przekazani załodze pogotowia ratunkowego - powiedział ratownik dyżurny beskidzkiego GOPR.
Według niego turyści byli wychłodzeni i mają odmrożenia palców rąk i stóp, jednak nic nie zagraża ich życiu, obaj byli "w stanie dobrym".
Akcja goprowców zakończyła się w niedzielę około południa.
GOPR: "Szlaki są całkowicie zasypane"
Już wcześniej GOPR ostrzegało, że w Beskidach panują bardzo trudne warunki na szlakach, które w rejonie Babiej Góry nie są nieprzetarte, a w niektórych miejscach śnieg ma grubość nawet 2 metrów.
"Służba Śniegowo-Lawinowa GOPR ogłosiła 3. stopień zagrożenia lawinowego na Babiej Górze oraz ostrzeżenie o podwyższonym zagrożeniu zjawiskami lawinowymi w rej. Pilska" - piszą ratownicy.
ZOBACZ: W szortach i staniku na Babią Górę. Turystka w ciężkim stanie
W sobotę beskidzkie GOPR poinformowało o czterech wielogodzinnych akcjach poszukiwawczo-ratunkowych przeprowadzonych w piątek w rejonie Pilska, Wielkiej Raczy, Magurki Radziechowskiej oraz Stożka.
"Apelujemy o zaniechanie wędrówek górskich z powodu ekstremalne trudnych warunków atmosferycznych. Pokrywa śniegu wynosi ponad 100 cm, ciągle wzrasta, a lokalnie zaspy sięgają 2 metrów. Szlaki są całkowicie zasypane, a dotarcie do osób potrzebujących pomocy bardzo trudne" - podano w ostrzeżeniu.
Schronisko ostrzega turystów. "Obowiązkowy powerbank"
Schronisko na Markowych Szczawinach zamieściło w sobotę ostrzeżenie dla turystów. Wynika z niego, że koło schroniska jest około 140 cm śniegu, który zasłania okna jadalni.
"Sporo osób wybrało się gdzieś wyżej, ale większość zawróciła nad Przełęczą Brona. Na grani szlaki zawiewa wiatr i bez odpowiedniej odzieży puchowej i goreteksowej plus sprzętu typu rakiety lub narty skiturowe można zapadać się po pas. Obowiązkowa herbata w termosie i power bank" - napisano w komunikacie.
ZOBACZ: Beskid Sądecki: Jedna z najtrudniejszych akcji GOPR. "Nawet sprzęt odmawiał posłuszeństwa"
Według schroniska widoczność na szlakach wynosi do stu metrów. Samo zaś zaparkowanie na parkingach w markowej, skąd do schroniska prowadzi zielony szlak wymaga posiadania łopaty.
"Bez łopaty ciężko coś wygospodarować. Na Krowiarkach podobno jeden (parking) jest trochę odśnieżony" - napisano w komunikacie, który informuje, ze opady mają zgodnie z prognozami osłabnąć, ale za to nadejdą silne mrozy.
Nocna akcja na Śnieżce. O krok od nieszczęścia
Karkonoskie GOPR zamieściło z kolei nagranie z sobotniej akcji sprowadzania turystów, którzy wezwali pomoc z rejonu Śnieżki w Karkonoszach.
ZOBACZ: Karkonosze. Wyszli w góry mimo zagrożenia. Dramatyczna nocna akcja GOPR
Ratownicy zostali skierowani do mężczyzn turystów, których odnaleziono w stanie hipotermii. Po ogrzaniu i zabezpieczeniu zostali przewiezieni do szpitala.
W Karkonoszach ogłoszony został trzeci stopień zagrożenia lawinowego, a niektóre szlaki zostały zamknięte bądź przesunięte.
W górach pomoże aplikacja "Ratunek"
Ratownicy górscy przypominają, że w sytuacji zagrożenia, szybką pomoc może zagwarantować lokalizacja turysty uzyskana dzięki aplikacji "Ratunek".
Aplikacja została opracowana przez spółkę Polkomtel. Jest to jedyna aplikacja zaaprobowana i dołączona przez Ochotnicze Służby Ratownicze do systemu powiadamiania o zgłoszeniu wypadku.
ZOBACZ: Zdjęcia odmrożonych dłoni i stóp turystów. GOPR publikuje ku przestrodze
Aplikację "Ratunek" przeznaczoną dla telefonów komórkowych można pobrać z serwisów Google Play i App Store. Za jej pomocą można wezwać pomoc w górach lub nad wodą. Gdy turysta użyje aplikacji, telefon połączy go automatycznie z właściwą służbą ratowniczą (GOPR, TOPR, WOPR lub MOPR).
Podczas rozmowy zostanie automatycznie wysłany SMS z lokalizacją osoby dzwoniącej z dokładnością do trzech metrów.
Czytaj więcej