Świerzawa: Wyjątkowo wąski chodnik. "Będzie ruch wahadłowy"

Polska
Świerzawa: Wyjątkowo wąski chodnik. "Będzie ruch wahadłowy"
Kamil Iwaniuk, Gmina Świerzawa, Schönau, Sonove
Barierki w Świerzawie

Podczas remontowania chodnika w Świerzawie na Dolnym Śląsku zamontowano nowe barierki, które oddzielają pieszych od jezdni. Problem w tym, że po zmianach zrobiło się tak wąsko, że ciężko się wyminąć. Chodnik okazał się barierą nie do pokonania dla osób na wózkach inwalidzkich czy z wózkami dziecięcymi, a mieszkańcy żartowali, że trzeba wprowadzić na nim sygnalizację świetlną i ruch wahadłowy.

Chodnik w tym miejscu niedawno remontowano. Zamontowano nowe barierki, które miały zabezpieczyć przechodniów od strony ulicy. Po umieszczeniu metalowych barier okazało się jednak, że miejsca jest tak mało, iż przechodzenie w tym miejscu stało się mocno utrudnione. 

 

Jeden z internautów opublikował zdjęcia chodnika na profilu Gmina Świerzawa. "Masakra" - piszą mieszkańcy i ironizują, że by chodnik funkcjonował, trzeba na nim wprowadzić sygnalizację świetlną i ruch wahadłowy.

 

 

W tym miejscu barierki znajdowały się również przed remontem, ale były umieszczone przy samej jezdni, praktycznie na krawężniku. Takie rozwiązanie nie było zgodne z przepisami. Na pretensje mieszkańców odpowiedział na Facebooku burmistrz Świerzawy Paweł Kisowski. Przekazał, że rozmawiał z przedstawicielem Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei.

 

Od niego dowiedział się, że "barierki zostały wykonane zgodnie z obowiązującymi przepisami (…). Jednak na odbiorze częściowym jeszcze w tym roku zostanie ten odcinek dokładnie zlustrowany. Choć szanse na zmianę są małe".

 

Kościelnego muru przesunąć się nie da

Chodnik graniczy z murem parafii kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Gdyby mur zlikwidować, można byłoby poszerzyć chodnik. Burmistrz szans na takie rozwiązanie nie widzi.

 

ZOBACZ: Niemcy. W nowym roku nowe przepisy. W każdym samochodzie obowiązkowe dwie maseczki

 

"Wstępna zgoda biskupa na wniosek poprzedniego proboszcza była. Jednak wymagałoby to zgody konserwatora zabytków i dodatkowych nakładów inwestycyjnych na ten odcinek drogi przez DSDiK. Dodatkowo spowolniłoby to inwestycję o bliżej nieokreślony czas. Stąd ten pomysł nie spotkał się z aprobatą" - napisał w mediach społecznościowych.

Barierki zniknęły

O zamieszaniu wokół chodnika samorządowiec opowiadał też w rozmowie z Polsat News. - Co tam można zrobić, żeby zabezpieczyć mieszkańca od ulicy, a jednocześnie przejście było szerokie? Albo barierki postawić w krawężniku, a nie tak jak mówią przepisy, bo niestety barierki były zrobione zgodnie z przepisami - pół metra od krawężnika, od skrajni. Ale chodnik za to "zginął", więc jeden przepis jest okej, drugi nie, bo chodnik powinien mieć przynajmniej półtora metra szerokości - podkreśla Kisowski.

 

- Decyzja jest po stronie DSDiK. Wiem, że tam mocno nad tym rozprawiają czy zrobić całkowicie bez barierek, czy je przesunąć - dodał.

 

Tymczasem na razie barierki zniknęły. - Wychodzę z domu, patrzę, nie ma barierek. Pracownicy budowy coś tam robią przy tym chodniku. Absurd - mówi nam jedna z mieszkanek.

 

- Barierki tydzień może stały. Trochę śmiech. To już było skończone, wkopane elegancko, a dzisiaj nie ma. Zdziwienie straszne - dodaje kobieta.

jk/ml / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie