Niemcy. Sekretarka dyrektora obozu przerywa milczenie. "Żałuję, że byłam w Stutthofie"

Świat
Niemcy. Sekretarka dyrektora obozu przerywa milczenie. "Żałuję, że byłam w Stutthofie"
Publiczna domena/Twitter
97-letnia sekretarka dyrektora obozu w Stutthof przerwała milczenie

Irmgard Furchner, sekretarka dyrektora obozu w Stutthof, podczas swojego procesu wyraziła żal, że była w miejscu kaźni w czasie II wojny światowej. Wciąż utrzymuje, że nie wiedziała o ludobójstwie dokonywanym przez nazistów. Furchner jest oskarżona o współudział w zabójstwie 10 tysięcy ludzi.

- Przepraszam za wszystko, co się stało - przekazała 97-letnia Irmgard Furchner w sądzie w Itzehoe, przerywając swoje 14-miesięczne milczenie. - Żałuję, że byłam w tym czasie w Stutthofie - dodała.

 

Oskarżona jest pierwszą od dziesięcioleci kobietą sądzoną w Niemczech za zbrodnie z czasów nazistowskich. Według prokuratorów jej proces może być jednym z ostatnich, który będzie dotyczył zbrodni popełnionych podczas Holokaustu.

 

Reagując na przeprosiny Furchner, Holocaust Educational Trust przekazał, że tylko ocaleni i krewni nazistowskiego ludobójstwa mogą ją "prawdziwie osądzić". Uznano proces za dowód, że "czas nie jest barierą dla sprawiedliwości". Doceniono także ocalałych, którzy odważnie złożyli zeznania w sądzie.

 

- Stutthof był straszny ze względu na okrucieństwo i cierpienie - powiedziała Karen Pollock, szefowa Holocaust Educational Trust. - Ocaleni z Holokaustu nazywali go "piekłem na ziemi". Ich zeznania podczas tego procesu były wstrząsające - dodała.

Wyrok zostanie ogłoszony 20 grudnia

Prokuratorzy oskarżają Furchner o współudział w "okrutnym procederze morderstwa" ponad 10 tys. osób w obozie Stutthof i poprosili sędziów o wydanie wyroku w zawieszeniu na dwa lata - co oznacza, że oskarżona może uniknąć kary więzienia.

 

W zeszłym tygodniu adwokaci Furchnera wezwali do jej uniewinnienia, mówiąc, że dowody przedstawione w trakcie procesu "nie wykazały ponad wszelką wątpliwość", że wiedziała o zabójstwach, zgodnie z oświadczeniem sądu. Werdykt zostanie ogłoszony 20 grudnia - podał sąd.

 

W zeszłym roku kobieta nie stawiła się na pierwszym terminie rozpoczęcia procesu. Pierwotnie miał się on rozpocząć 30 września 2021 roku, jednak Irmgard Furchner uciekła w dniu rozprawy. Przez kilka godzin udawało jej się wymykać policji, zanim została zatrzymana w pobliskim Hamburgu.

 

ZOBACZ: "Polskie obozy" w amerykańskim dzienniku, ani słowa o Niemcach. Jest reakcja polskich władz

 

Kobieta twierdzi, że mimo pracy w biurze obozu, nie wiedziała nic o jego morderczym reżimie. W trakcie procesu ujawniono, że jej mąż, który podczas II wojny światowej był żołnierzem nazistowskiego SS, zeznał w 1954 roku, że wiedział o zagazowaniu ludzi w obozie koncentracyjnym.

 

Podczas procesu kilka osób, które przeżyły Stutthof, opowiedziało o swoich doświadczeniach w obozie. Jedna z ocalałych - Risa Silbert - powiedziała, że wśród głodujących więźniów powszechny był kanibalizm.

 

Przemawiając za pośrednictwem łącza wideo z Australii, gdzie obecnie mieszka, Silbert powiedziała sądowi okręgowemu w Itzehoe, że "ludzie byli tam tak głodni, że rozcinali zwłoki, bo chcieli zdobyć pożywienie".

Kobieta będzie sądzona jako nieletnia

Była sekretarka jest oskarżona o to, że w okresie od czerwca 1943 r. do kwietnia 1945 r. jako stenotypistka i maszynistka w komendanturze niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof pomagała kierownictwu obozu w systematycznym zabijaniu więźniów. Furchner była sekretarką komendanta obozu Paula Wernera Hoppego.

 

Postępowanie jest rozpatrywane przez wydział dla nieletnich w mieście Itzehoe, ponieważ oskarżona w chwili popełnienia przestępstwa miała mniej niż 21 lat, a więc była młodociana w rozumieniu ustawy o sądach dla nieletnich.

 

ZOBACZ: Izrael. "Jerusalem Post" użył sformułowania "polskie obozy śmierci". Protest polskiej ambasady

 

W niemieckim obozie Stutthof, 36 kilometrów od Gdańska, podczas II wojny światowej SS przetrzymywało ponad sto tysięcy więźniów. Obóz funkcjonował od 2 września 1939 do 9 maja 1945 r.

 

Ocenia się, że w Stutthofie życie straciło blisko 65 tys. więźniów. Liczbę więźniów tego niemieckiego obozu szacuje się od 110 do 127 tys. osób. Morderstwa były tam codziennością. Więźniów wieszano, torturowano, zagazowywano Cyklonem B. Zamarzali na śmierć, umierali z głodu i epidemii.

 

mbl/wka / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie