Apelacja od wyroku Kajetana P. ruszyła. "Hannibala z Żoliborza" wcześniej skazano na dożywocie
W Sądzie Apelacyjnym w Warszawie odbyła się pierwsza rozprawa apelacyjna w sprawie Kajetana P., nazywanego “Hannibalem z Żoliborza”. Sąd pierwszej instancji skazał go na karę dożywotniego pozbawienia wolności za brutalne zamordowanie nauczycielki języka włoskiego, Katarzyny J. Apelację od wyroku złożył zarówno prokurator, jak i obrońcy.
Kajetan P. za brutalne morderstwo został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Z wyrokiem sądu pierwszej instancji nie zgadza się zarówno prokuratura, jak i obrońcy, dlatego obie strony wniosły apelację.
Prokuratura nie kwestionuje wymiaru kary, ale ma inne zastrzeżenie do wyroku. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że poczytalność Kajetana P. w chwili popełnienia czynu była ograniczona, a z tym prokuratura się nie zgadza.
- Co do zasady prokuratura oceniła wyrok pierwszoinstancyjny jako słuszny, natomiast mieliśmy informacje o innym dowodzie, który w innej sprawie dotyczył tego samego oskarżonego - mówił przed rozpoczęciem rozprawy apelacyjnej prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. - Uważamy, że ten dowód ma też znaczenie dla tej sprawy. Dlatego apelacja opierała się na wniosku dowodowym o powołanie nowego zespołu biegłych. Uważamy, że należy sprawdzić, jaki był stan zdrowia oskarżonego.
ZOBACZ: "Raport": Kajetan P. zrealizował misterny plan zbrodni, został skazany
Wyrok sądu pierwszej instancji kwestionują również obrońcy, którzy nie zgadzają się zarówno z wysokością kary, jak i z kwestią ustalenia poczytalności. Twierdzą, że Kajetan P. nie był świadomy tego, co robi, ani tego, jakie konsekwencje będą miały jego czyny i dlatego zamiast do więzienia powinien trafić do szpitala psychiatrycznego. Gdyby tak się stało, po wyleczeniu mógłby wyjść na wolność.
Na wniosek obrońcy Kajetana P. rozprawa apelacyjna odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Kajetan P. nie stawił się w sądzie. Przesłuchiwani byli biegli. Nie zapadł wyrok. Sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 11 stycznia.
Kajetan P. z zimną krwią zamordował kobietę i rozczłonkował jej ciało
Do morderstwa doszło na początku 2016 roku. Kajetan P., jak sam mówił, chciał się pozbyć swoich ludzkich słabości, sprawdzić, jak to jest zabić. Uważał, że życie człowieka jest niewiele więcej warte, niż życie świni czy komara. Mężczyzna umówił się z nieznaną mu kobietą na lekcję języka włoskiego, tylko po to, aby ją zabić.
ZOBACZ: Kajetan P. skazany na dożywocie. Zabił lektorkę włoskiego
Kajetan P. zaatakował 30-letnią Katarzynę J. w jej mieszkaniu, dźgnął ją dwukrotnie nożem, potem rozczłonkował jej ciało, zabrał zwłoki do wynajmowanego mieszkania na Żoliborzu i tam podpalił. Sam uciekł. Najpierw do Poznania, potem przez Niemcy i Włochy dotarł na Maltę, gdzie po niecałych dwóch tygodniach został zatrzymany. Wtedy doszło do kolejnego ataku, tym razem na funkcjonariusza policji, który transportował go do Polski.
Proces Kajetana P.
Biegli mieli co do Kajetana P. podzielone opinie. Kiedy ruszał proces w sprawie morderstwa, pierwszy zespół biegłych stwierdził, że mężczyzna nie jest poczytalny. Dopiero drugi skład biegłych uznał, że Kajetan P. wiedział, co robi, w związku z tym powinien usłyszeć wyrok.
Sąd Okręgowy w Warszawie w styczniu 2021 roku skazał Kajetana P. na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Sąd uznał, że mężczyzna nie był poczytalny. Nie zgadza się z tym prokuratura, która wniosła apelację.
ZOBACZ: Odroczono proces Kajetana P. Są wątpliwości
Prokurator powołuje się na fakt, że kilka miesięcy po morderstwie Kajetan P., przebywając w areszcie tymczasowym, zaatakował biegłą psycholog, którą złapał za szyję i zaczął dusić. Biegli w tej sprawie uznali, że był poczytalny. Zdaniem prokuratury, skoro w maju 2016 roku Kajetan P. według biegłych psychologów był poczytalny, to można wnioskować, że kilka miesięcy wcześniej, zabijając Katarzynę J., również był świadomy tego, co robi.
Kajetan P. przebywa w jednoosobowej sali na oddziale psychiatrii sądowej w zakładzie karnym w Łodzi. Na razie nie został poddany leczeniu, ponieważ wyrok sądu pierwszej instancji nie jest jeszcze prawomocny. Kajetan P. został uznany za więźnia niebezpiecznego, z tego powodu ma chociażby plastikowe sztućce. Zachowuje się agresywnie, chociaż, jak twierdzą funkcjonariusze Służby Więziennej, kiedy jest w sali sam, jest spokojny, co ich zdaniem może sugerować, że Kajetan P. jedynie próbuje grać osobę chorą psychicznie.