Eksperci: Ceny gazu nie spadną wraz z końcem wojny w Ukrainie

Biznes
Eksperci: Ceny gazu nie spadną wraz z końcem wojny w Ukrainie
Polsat News
Marek Kossowski i Marcin Roszkowski we wtorkowym "Gościu Wydarzeń"

- Ceny gazu w Europie są ciągle bardzo wysokie i otwarcie gazociągu Baltic Pipe tego nie zmieni - stwierdził w "Gościu Wydarzeń" Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. Jak dodał, sytuacja na rynku tego surowca uspokoi się najwcześniej za parę kwartałów. Natomiast Marek Kossowski, były szef PGNiG, przestrzegł przed optymizmem, że wraz z końcem wojny w Ukrainie ceny gazu spadną.

We wtorek oficjalnie, ale symbolicznie otwarto gazociąg Baltic Pipe. Od pierwszego października do Polski będzie nim płynąć skroplony gaz z Norwegii.

 

- To historyczny dzień dla Polski. Jeśli Baltic Pipe będziemy mądrze zarządzać, możemy czuć się bezpieczniejsi - stwierdził w "Gościu Wydarzeń" Marek Kossowski, były prezes PGNiG.

"Ceny gazu w Europie są wysokie i otwarcie Baltic Pipe tego nie zmieni"

Przypomniał jednak, że jest to wspólna inwestycja z Duńczykami. - Jest też częścią systemu gazociągów Unii Europejskiej. Zresztą UE finansowała również ten gazociąg i zainwestowała po stronie polskiej ponad 250 mln euro - powiedział.

 

ZOBACZ: Gorzów Wielkopolski: Władze miasta rozważają wstrzymanie ruchu tramwajów

 

Natomiast Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego oraz wydawca biznesalert.pl, zauważył, że "gazociąg jest elementem realnej dywersyfikacji, czyli fizycznego ściągania gazu na rynek polski z innych kierunków niż Federacja Rosyjska". - Długoterminowo sprawi on, że będziemy bezpieczni - uznał.

 

Przypomniał, że ceny gazu na rynku europejskim są ciągle bardzo wysokie i otwarcie gazociągu Baltic Pipe tego nie zmieni. - Sytuacja powinna na się uspokoić po paru kwartałach i to niestety nie jest dobra wiadomość - dodał.

 

Według niego, "rynek musi się dostosować i tego nie da się zrobić z dnia na dzień". - Wojna w Ukrainie w sektorze gazowym, w energetyce rozpoczęła się nie 24 lutego, tylko w wakacje rok wcześniej, kiedy Gazprom opróżnił magazyny gazu, grając jego ceną - stwierdził.

"Nasze zapotrzebowanie na gaz będzie rosło"

Zdaniem Roszkowskiego dzięki otwarciu gazociągu oraz terminala LNG możemy stać się "ważnym graczem gazowym na arenie europejskiej". - Ale dopiero w momencie, kiedy będziemy mieli nadwyżki gazu - zaznaczył.

 

ZOBACZ: Bogaci Rosjanie uciekają przed mobilizacją. Płacą majątek za miejsca w samolotach

 

- Nasze zapotrzebowanie na gaz ziemny jest bardzo wysokie i ciągle rośnie. Te wolumeny, które ściągamy zaspokajają nasze zapotrzebowanie na dzisiaj. Dopóki nie będziemy mieli nadwyżek, to tym hubem się nie staniemy. Natomiast cały proces transformacji energetycznej, zmian w ciepłownictwie, będzie wymagał bardzo dużych wolumenów gazu i tego gazu będziemy potrzebowali jeszcze więcej niż dotychczas - powiedział.

 

WIDEO: Marek Kossowski i Marcin Roszkowski w programie "Gość Wydarzeń"

 

"Ceny gazu nie spadną od razu"

Marek Kossowski pytany przez prowadzącego program Bogdana Rymanowskiego o ceny gazu, który będziemy gazociągiem Baltic Pipe importować z Norwegii nie chciał spekulować w tej sprawie.

 

- Gdyby kontakty z dostawcami gazu zostały podpisane, kiedy rozpoczęto układanie gazociągu, czyli mniej więcej w 2017-18 roku, to na pewno byśmy go zakontraktowali po niższych cenach, niż płacimy teraz - stwierdził.

 

Ekspert przestrzegł również przed myśleniem, że sytuacja na rynku gazu wróci do normy wraz z zakończeniem wojny w Ukrainie.

 

- Nawet jeśli wojna w Ukrainie zakończyłaby się jutro, ceny gazu nie spadną od razu. Te zaburzenia, które powstały, są również związane z brakiem zaufania wśród uczestników rynku. To ma ogromne znaczenie. Pewne perturbacje związane z cenami gazu na pewno w dalszym ciągu by się pojawiały - ocenił.

dk/wka / Polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie