Adam Glapiński: Kryzysu nie ma. Będziemy walczyć z inflacją

Biznes
Adam Glapiński: Kryzysu nie ma. Będziemy walczyć z inflacją
PAP/Rafał Guz
Adam Glapiński

- Czekają nas trudniejsze czasy, całą gospodarkę światową - stwierdził w czwartek Adam Glapiński, komentując sytuację gospodarczą w Polsce i na świecie. Przyznał, że inflacja jest wysoka i zapewnił, że NBP będzie z nią walczyć, ale ocenił też, że obecnie "kryzysu nie ma".

W środę Rada Polityki Pieniężnej, po raz jedenasty z rzędu, podwyższyła stopy procentowe o 0,25 proc. Od dziś główna stopa NBP wynosi 6,75 proc.

 

Podczas konferencji prasowej w czwartek, sytuację gospodarczą komentował prezes banku centralnego Adam Glapiński.

 

- Obecnie inflacja nadal rośnie, choć znacznie wolniej niż dotychczas. Sytuacja w gospodarce jest nadal bardzo korzystna, ale widzimy coraz więcej sygnałów wyraźnego spowolnienia aktywności. Tu może taka uwaga, że w przestrzeni publicznej, w większości mediów używane jest słowo: kryzys, w stosunku do sytuacji gospodarczej w Polsce. To jest absolutnie nieadekwatne - stwierdził prezes Narodowego Banku Polskiego.

 

- Co najmniej trzy czwarte inflacji pochodzi z zewnątrz, z szoków energetycznych. Z niezwykle wysokich podwyżek, cen gazu, energii elektrycznej, ciepła - mówił dalej.

Glapiński: Kryzysu nie ma

Glapiński powiedział też, co jego zdaniem, czeka polską gospodarkę.

 

- Czekają nas trudniejsze czasy, całą gospodarkę światową. Jak mówię "nas", to nie mam na myśli Polski, bo w Polsce nic szczególnie osobnego, partykularnego nie występuje. Całą gospodarkę światową, cały świat Zachodu - ocenił.

 

ZOBACZ: "Śniadanie Rymanowskiego". Borys: Trybunał Stanu i Prokuratura dla Glapińskiego

 

- W kryzysie inflacji nie ma. W kryzysie może być dolegliwa deflacja, czyli zmniejszanie się cen. Ale co z tego, jak nie ma za co kupić towarów i usług po tych niższych cenach. Więc kryzysu nie ma, mamy wysoką inflację i tak jak zapowiedziałem w imieniu Narodowego Banku Polskiego, Rady Polityki Pieniężnej, będziemy z tą inflacją walczyć, aż ją zredukujemy do poziomu, który uważamy za przyzwoity - powiedział szef banku centralnego.

"Potrzebna nam jest niższa aktywność gospodarcza"

- Zarówno badania nastrojów społecznych, jak i bieżące badania miesięczne sygnalizują dalsze, stopniowe hamowanie dynamiki aktywności gospodarczej. Po okresie bardzo silnej, postpandemicznej odbudowy. Czy to hamowanie aktywności gospodarczej jest złą informacją? Nie, jest dobrą. Chcielibyśmy, żeby nastąpiło pewne wyhamowanie aktywności gospodarczej czy nawet znaczące wyhamowanie aktywności gospodarczej. Po to, żeby mieć niską, niższą inflację - zapewnił prezes NBP.

 

- Proszę się tym nie przerażać. Potrzebna nam jest niższa aktywność gospodarcza, ale bez bezrobocia, bez bankructwa firm, z rosnącym PKB, narodowym bogactwem i wynagrodzeniami. Ale trochę wolniej, żeby rosły - wyjaśniał.

Inflacja i kredyty

Glapiński poruszył też temat przyszłorocznej perspektywy i własnej intuicji, co do spodziewanych zmian w gospodarce. - Jeśli nie będzie tarczy, jeśli ceny regulowane wzrosną, nie wiemy o ile, to na pewno będzie o te siedem procent więcej, czyli będzie dziesięć czy powyżej dziesięciu, czyli dwucyfrowa inflacja. Ale tak myślę, intuicyjne już, chociażby to kobiety mogłyby się bardziej wypowiedzieć, mają lepszą intuicję, że ta inflacja będzie jednocyfrowa, będzie niższa, że ceny regulowane się podniosą, ale nie jakoś tak strasznie, tarcza w jakieś wersji będzie utrzymana. I zejdziemy do jednocyfrowej inflacji, której już się tak nie boimy, sześć, pięć, a może będzie lepiej - mówił Glapiński.

 

ZOBACZ: Kredyty we frankach. TSUE zdecydował w kwestii przedawnienia

 

- Takie wielkie larum, w mediach politycy, niestety publicyści, którzy powinni być rozsądniejsi. Nie muszą przecież kłamać i tworzyć atmosfery tragicznej, że zatrzymano kredyty. Przecież nie na zawsze, przecież na krótko. Jeśli w ostatnim kwartale przyszłego roku, może wcześniej, zaczniemy obniżać stopy, znów będzie więcej kredytów udzielanych i będą tańsze, i spłaty będą niższe - podkreślił.

 

- Czy możemy w nieskończoność powtarzać kolejnym pokoleniom Polaków, że zjawiska w gospodarce mają charakter zmienny. Jak coś rośnie, to potem maleje, jak maleje, to rośnie, no tak to jest. Nie jak z człowiekiem, że się starzeje w jednym kierunku - dodał szef NBP.

"Wungla nie będzie na zimę"

Szef banku centralnego nie potwierdził i nie zaprzeczył, mówiąc o ewentualnym podniesieniu stóp procentowych. - Formalnie nie zakończyliśmy cyklu podwyżek. Nasze kolejne decyzje będą zależały od kolejnych danych (…). Mogę powiedzieć tylko to, co na molo w Sopocie powiedziałem, jeśli to państwa interesuje. Niewątpliwie weszliśmy na jakiś taki wierzchołek, płaskowyż, to nie jest czubek, poruszamy się po nim, trochę wyżej, trochę mniej, bo różnica między lipcem, a sierpniem jest żadna, (…) jesteśmy na płaskowyżu i będziemy schodzić stopniowo w dół.

 

Glapiński nawiązał do sytuacji, kiedy w Sopocie, podczas wypoczynku podeszła do niego działaczka AgroUnii, a on zapewnił ją, że ewentualna podwyżka stóp wyniesie maksymalnie 0,25 pkt proc.

 

ZOBACZ: Ankieta NBP: Banki będą zaostrzać kryteria przyznawania kredytów

 

Zwracał również uwagę na niepokojące doniesienia i zapowiedzi pojawiające się w przestrzeni publicznej. - Apeluję, nie dać się wcisnąć w to, że jest w Polsce jakiś straszny kryzys, że wszystko się wali, że nic nie będzie. Cukru nie będzie, czego tam. Najpierw pietruszka jakoś strasznie drożała, potem cukier. Co tam jeszcze, już nawet nie wiem. Dzisiaj się straszy, że "wungla panie nie będzie na zimę (oryginalne słownictwo, którego użył prezes NBP - red.), wszyscy zmarzniemy" - mówił.

 

- To są proszę państwa horrendalne idiotyzmy. Nic takiego w perspektywie żadnej nie widać - zaznaczał.

jk/zdr / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie