Podkarpackie: Nietypowe włamanie w Rzeszowie. Złodziej brał prysznic i robił sobie kanapki

Polska
Podkarpackie: Nietypowe włamanie w Rzeszowie. Złodziej brał prysznic i robił sobie kanapki
Podkarpacka policja / archiwum KMP
Podkarpacka policja zatrzymała 30-letniego włamywacza

30-latek, który włamał się do jednego z mieszkań na rzeszowskiej Baranówce, najbliższe trzy miesiące spędzi w więzieniu. Mężczyzna został przyłapany na gorącym uczynku, jednak zdążył uciec. Chwilę później powrócił pod upatrzony przez siebie adres, aby odzyskać rzeczy, które zostawił. Policjanci ustalili, że w trakcie plądrowania mieszkania włamywacz m.in. brał prysznic oraz robił sobie kanapki.

W miniony czwartek funkcjonariusze podkarpackiej policji interweniowali w bardzo nietypowej sprawie. Mundurowi przyjechali do jednego z mieszkań znajdującego się na rzeszowskiej Baranówce, w którym doszło do włamania. Na miejscu zastali okradzionego lokatora, który zdał im dokładną relację z całego zajścia.

 

- Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że wyszedł on ze swojego mieszkania, które mieści się na parterze domu wielorodzinnego. Wychodząc pozostawił uchylone okno, które wyposażone było w moskitierę. Kiedy wrócił, zastał ogólny nieporządek, a z mieszkania zniknęły dwa telefony komórkowe, para butów oraz czapka z daszkiem - opisuje rzeszowska policja.

 

ZOBACZ: Podlaskie: Kradzieże sprzętu rolniczego. Złodzieje zabrali ciągnik wart 400 tys. zł

 

Lokatora bardziej niż samo włamanie zdziwił fakt, iż złodziej zostawił w mieszkaniu całkiem sporą ilość swoich rzeczy. Wśród nich warto wymienić, m.in. buty, telefon komórkowy, dwa aplikatory insulinowe oraz dowód osobisty wystawiony na nazwisko 30-letniego mężczyzny. Pokrzywdzony mężczyzna poinformował policjantów, że włamywacz w trakcie pobytu w jego domu skorzystał z prysznica i kuchni - robiąc sobie kanapki z pasztetem i ogórkiem.

Włamywacz trafił do aresztu

Informacje przekazane przez ofiarę kradzieży wskazują na to, że włamywacz najprawdopodobniej został przez nią spłoszony. Co ciekawe, złodziej po chwili powrócił pod upatrzony przez siebie adres. Mężczyzna, który miał na sobie buty i czapkę pokrzywdzonego, zażądał od niego zwrotu swoich rzeczy. Gdy usłyszał, że o zdarzeniu została zawiadomiona policja, uciekł w nieznanym kierunku.

 

Służby rozpoczęły poszukiwania podejrzanego. W trakcie działań okazało się, że nie ma on stałego miejsca zamieszkania. Na podstawie przeprowadzonych ustaleń policjanci wytypowali powiązane adresy z włamywaczem. Pod jednym z nich zastali 30-latka. Mężczyzna został aresztowany. Mundurowi znaleźli przy nim wszystkie skradzione przedmioty.

 

ZOBACZ: Niemcy: Złodziej uwięziony pod autem. Próbował ukraść katalizator

 

"Podczas przesłuchania podejrzany tłumaczył się na wiele sposobów. Raz, że w tym domu mieszkała kiedyś jego babcia, później, że pokrzywdzony jest jego przyjacielem i wpuścił go do mieszkania, a innym razem, że włamał się gdyż spadł mu cukier i musiał coś zjeść" - relacjonuje rzeszowska policja.

 

Na podstawie zebranego materiału dowodowego policjanci przedstawili 30-latkowi zarzut kradzieży z włamaniem. Prokurator wystąpił z wnioskiem do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. W sobotę Sąd Rejonowy w Rzeszowie zdecydował, że włamywacz spędzi  kolejne trzy miesiące w areszcie tymczasowym.

mms/pgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie