Media: Rosjanie zamknęli Most Krymski. Strach przed dywersją Ukraińców

Świat
Media: Rosjanie zamknęli Most Krymski. Strach przed dywersją Ukraińców
Zdj. archiwalne, fot. Wikimedia Commons
Most Krymski jest strategicznie ważny dla Rosjan, ponieważ umożliwia naziemne połączenie anektowanego półwyspu z resztą kraju

Ukraińscy dziennikarze ustalili, że w nocy z wtorku na środę nieprzejezdny był Most Krymski - zbudowany przez Rosję po anektowaniu przez nią Krymu. Jak wiadomo nieoficjalnie, lokalne władze okupacyjne zabezpieczyły się w ten sposób przed możliwą kontrofensywą Kijowa. Na półwyspie od pewnego czasu dochodzi do eksplozji. Zdaniem ekspertów to dowód na dywersję Ukraińców.

Ukraińska stacja Kanał 24 podała we wtorkowy wieczór, że Rosjanie zamknęli Most Krymski, łączący kraj z anektowanym przez Kreml półwyspem. Jak ustalili dziennikarze, przeprawa miała nie funkcjonować od godz. 22:00 do 6:00 rano w środę.

 

Skąd taki ruch? Kanał 24 wyjaśnia, że Rosja chciała w ten sposób przygotować się na potencjalny atak wojsk ukraińskich, a także powstrzymać ucieczkę swoich obywateli z Krymu.

 

Wybuchy na Krymie. Rosjanie uciekają z okupowanego półwyspu

Media z Ukrainy nie wykluczają przy tym innej możliwości: strach przed kontrofensywą Ukrainy spowodował, że lokalne, okupacyjne władze chciały "po cichu" uciec z półwyspu.

 

ZOBACZ: Putin chce sprzedawać najnowocześniejszą broń sojusznikom. Wśród nich jest Korea Północna

 

W ostatnich dniach na Krymie dochodzi do eksplozji w rosyjskich bazach wojskowych. W sieci krążą nagrania, jak huk i kłęby dymu płoszą Rosjan, wypoczywających na plażach tamtejszych kurortów.

 

W konsekwencji setki aut stoją w korkach na drogach wyjazdowych w stronę Federacji Rosyjskiej.

 

 

Parafianowicz: Ataki na Krymie wyglądają na dywersję Ukraińców

Władze w Kijowie nie przyznają wprost, że to one zlecają przeprowadzanie eksplozji. Jednak amerykański Instytut Studiów nad Wojną ocenił, iż ataki na Krym i jego okolice to część szerszej operacji Ukrainy, mającej na celu odzyskanie kontroli nad zachodnim brzegiem Dniepru.

 

Z tą tezą zgadza się Zbigniew Parafianowicz, dziennikarz i reportażysta "Dziennika Gazety Prawnej", gość wtorkowego "Dnia na świecie" w Polsat News. - Wygląda to na dywersję Ukraińców, ich atak przeciwko rosyjskim wojskom - ocenił.

 

ZOBACZ: Zełenski: Katastrofa w kontrolowanej przez Rosję elektrowni atomowej w Zaporożu zagroziłaby Europie

 

Jak przypomniał, na Krymie nie ma zachodnich dziennikarzy, a jedynie media kontrolowane przez Kreml i prorosyjskie władze, przez co w świat idzie przekaz budowany przez Moskwę. Istotnym przedstawicielem rządzących jest Siergiej Aksionow, od 2014 roku samozwańczy premier Republiki Autonomicznej Krymu.

 

- Aksjonow to były lokalny mafiozo, reprezentuje tam interesy rosyjskie i buduje przekaz zgodny z tym, czego chce Kreml. O tym, co wydarzyło się na półwyspie, możemy snuć domysły i próbować dedukować to, co tam się wydarzyło, na podstawie broni, którą Ukraina dysponuje i jej możliwości - zauważył Parafianowicz.

wka / Polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie