Tajwan. Eksperci o wizycie Nancy Pelosi: Niezbyt przemyślana prowokacja; czwarty kryzys w cieśninie

Świat
Tajwan. Eksperci o wizycie Nancy Pelosi: Niezbyt przemyślana prowokacja; czwarty kryzys w cieśninie
Reuters / Taiwan Presidential Office
Nancy Pelosi podczas wizyty na Tajwanie

Niezbyt przemyślana dyplomatyczna prowokacja; niebezpiecznej od momentu zakończenia zimnej wojny; czy USA nie otwierają nowego frontu? - to niektóre z komentarzy ekspertów, który w "Punkcie widzenia" komentowali chińsko-amerykańskie napięcia wokół Tajwanu. Z kolei rozmówcy Bogdana Rymanowskiego w "Gościu Wydarzeń" zgodnie twierdzili, że mamy do czynienia z początkiem nowego kryzysu.

Oczy całego świata skierowane są na Tajwan, który we wtorek odwiedziła przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi. Wizyta wywołała poważne napięcia na linii Waszyngton-Pekin. 


Chińska Republika Ludowa uznaje bowiem Tajwan - zwany też Chińskim Tajpej - za część swojego terytorium.

Wizyta Pelosi na Tajwanie. "Trudno racjonalnie tę akcję wytłumaczyć"

- Podróż Nancy Pelosi nie była zbyt przemyślana. Jeśli przyjmiemy, że USA bardzo mocno krytykują Rosję za to, co robi w czasie wojny z Ukrainą, robienie tego rodzaju dyplomatycznej prowokacji nie jest do końca mądre - ocenił prof. Wawrzyniec Konarski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula w programie "Punkt Widzenia".

 

Jak wyjaśnił, "Chińczycy są państwem wschodzącym jako potęga, bardzo czułą na tym punkcie i nieznającą się na żartach". Przypomniał, że Tajwan nie jest uznawany przez większość państw na świecie. 

 

Z kolei dr Krzysztof Kawęcki, historyk i politolog, przypuszczał, że wizyta Pelosi wpisuje się w politykę strategiczną USA, a nie jest to inicjatywa indywidualna.

 

- Trudno wytłumaczyć w sposób racjonalny tę "akcję". Niewątpliwie będzie to miało wpływ na zaostrzenie relacji chińsko-amerykańskich i w tym momencie, kiedy trwa wojna na Ukrainie, a Stany Zjednoczone ją wspierają, rodzi się pytanie: Czy Ameryka nie otwiera drugiego frontu walki? - zastanawiał się.

 

ZOBACZ: Tajwan. Nancy Pelosi: USA nie porzucą Tajwanu

 

Chwilę później dodał jednak: - Z drugiej strony być może USA wykorzystują moment klinczu w walkach rosyjsko-ukraińskich i chcą pokazać, że Daleki Wschód, Pacyfik to jest również  obszar ich wpływów.

 

Kawęcki wyraził nadzieję, iż "w tej chwili nie grozi nam konflikt światowy, wojna jądrowa, ale jesteśmy niewątpliwie w sytuacji najbardziej niebezpiecznej od momentu zakończenia zimnej wojny". 

 

Nadchodzi czwarty kryzys w Cieśninie Tajwańskiej?

Wizyta Pelosi była także przedmiotem dyskusji w studiu "Gościa Wydarzeń". - Zapowiedziano manewry wojskowe, które otoczą Tajwan z każdej strony, de facto z sześciu kierunków. Jest to coś, co miało miejsce ostatnio w roku 1995 i można się pokusić o stwierdzenie, że mamy początek czwartego kryzysu w Cieśninie Tajwańskiej - tłumaczył Grzegorz Sienkiewicz, autor bloga Smok Tajwański. 

 

Z jego oceną zgodził się inny z rozmówców Bogdana Rymanowskiego - Michał Bogusz, ekspert od spraw chińskich Ośrodka Studiów Wschodnich.

 

- Czwarty kryzys tajwański potrwa kilka miesięcy, co najmniej do 20. zjazdu Komunistycznej Partii Chin zaplanowanego jesienią tego roku. Podejrzewam, że Pekin będzie próbował przeciągać histerię co najmniej do marca 2023 roku, kiedy to parlament będzie musiał "klepnąć" decyzję podjęte na zjedzie - wyjaśniał.

 

ZOBACZ: Tajwan. Przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi wylądowała na wyspie

 

W jego ocenie "będzie dużo szumu, prężenia muskułów, udowadniania, że pokazaliśmy imperialistom i ich marionetkom na Tajwanie, gdzie ich miejsce, ale w rzeczywistości (Chińczycy) boją się zburzenia status quo w Cieśninie Tajwańskiej".

 

Bogusz podkreślił, że chiński przywódca Xi Jimping potrzebuje napięcia w przestrzeni międzynarodowej, żeby umocnić swoją pozycję polityczną w kraju. 

 

Tajwańczycy dalecy od paniki 

Sienkiewicz, który przebywa na Tajwanie, przekazał, że mieszkańcy wyspy są przyzwyczajeni do gróźb ze strony Chin i wtorkowe napięcia nie wywołały żadnej paniki.

 

- Społeczeństwo jest raczej pozytywnie nastawione do wizyty Nancy Pelosi. Trzeba przyznać, że na Tajwanie większość osób wspiera Partię Demokratyczną, która jest ukierunkowana na Zachód i jest zdecydowana, żeby się nie podporządkowywać ChRL - mówił. 

 

Również Bogusz wyjaśnił, że w Chińskim Tajpej nie ma obaw, iż konflikt może wybuchnąć z dnia na dzień.

 

- Szacuje się, że Chińczycy najwcześniej będą gotowi do uderzenia pod koniec obecnej dekady. Na dzień dzisiejszy wojna i inwazja jest mało prawdopodobna, bo obydwie strony nie są do niej gotowe. Sama wyspa jest bardzo trudna do zdobycia. Jest tylko kilka miejsc na Tajwanie, gdzie można by przeprowadzić desant. Armia tajwańska od 70 lat przegotowuje się na ewentualną inwazję - zauważył.

Tajwan a inwazja na Ukrainę 

Kawęcki przypuszczał, że przylot Pelosi na Tajpej może zmienić postawę Pekinu wobec konfliktu w Ukrainie. Chiny do tej pory zachowywały neutralność.

 

- Pytanie czy nie będą teraz wspierały Rosji? Eksperci przedstawili sytuację za wschodnią granicą Polski jako grę mocarstw i w dalszej perspektywie chęć przeciągnięcia Moskwy na swoją stronę - mówił w "Gościu Wydarzeń".

 

Prof. Konarski stwierdził natomiast, że USA są "krajem hipokrytycznym" - Pamiętajmy, że w momencie kiedy trwa zbrodnicza wojna, którą prowadzą Rosjanie, ma miejsce również nieprawdopodobna gehenna Jemeńczyków uwikłanych w wojnę domowa, gdzie jedną ze stron czyli Arabię Saudyjską wspiera Biden - mówił, kwitując, że "jak zwykle chodzi o interesy". 

 

Kawęcki stwierdził, że dla USA głównym przeciwnikiem są Chiny i "nawet w tym kontekście nie jest pewien, czy Stany Zjednoczone nie są w stanie zapłacić jakiejś ceny Rosji, żeby ta odwróciła się od Chin".

 

Wspieranie Ukrainy i dostarczanie jej broni przez Waszyngton ocenił jako "osłabienie Rosji". Podkreślił też, że Kijów walcząc o swoja suwerenność również "realizuje pewne globalne interesy USA". 

 

ZOBACZ: Siły zbrojne Tajwanu szykują się na wojnę. Chiny nie chcą tam wizyty Nancy Pelosi

 

- Taktycznie Chińczycy wspierają Rosjan, ponieważ to co dzieje się w Europie jest dla nich pewnego rodzaju eksperymentem, mówimy brutalnie, ale tak jest. Strategicznie tak nie jest. Chińczycy mają swoja potrzebę przestrzeni życiowej i wiadomo, że Rosja, która byłaby osłabiona w wyniku tej wojny może zostać zwasalizowana przez Pekin - podkreślił Konarski.

 

- Ameryka jest w sposób zdecydowany nastawiona na rywalizację z Chinami i to jest bardzo ryzykowana gra - zakończył Konarski. 

ap/wka / Polsat News, Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie