Wojna w Ukrainie. Kijów żegna aktywistę Romana Ratusznego. Zginął w walkach na froncie

Świat
Wojna w Ukrainie. Kijów żegna aktywistę Romana Ratusznego. Zginął w walkach na froncie
Twitter/Roman Ratuszny

W walkach na froncie poległ Roman Ratuszny, znany ukraiński aktywista. Trumna z ciałem 24-latka przejechała w czwartek ulicami Kijowa. - Ludzie tacy jak on powinni zostawać prezydentami, a nie ginąć na wojnie – powiedział w rozmowie z kijowianin Jewhen.

Mieszkańcy ukraińskiej stolicy oddali hołd poległemu w walce działaczowi. Na trasie przejazdu samochodu z trumną ustawili się chcący uczcić go ludzie. Powstał też upamiętniający aktywistę mural, na którym widnieje napis: "Roman Ratuszny. Bohaterowie nie umierają". 

"Wojna zabiera najlepszych z nas"

- Dla wielu młodych Ukraińców Roman był kimś więcej niż bohaterem. Był niezwykle odważny i nigdy nie przestawał działać. Jeśli mógł pomóc, nie czekał nawet sekundy. Pracowaliśmy wspólnie nad wieloma projektami. Ostatnim był kanał na Twitterze, na którym informowaliśmy o rosyjskiej inwazji na Ukrainę – powiedziała w rozmowie z Ołena, koleżanka i współpracowniczka Ratusznego.

 

- Byliśmy cały czas w kontakcie. Kiedy pojechał na front, część zespołu prosiła, żeby wrócił. Tłumaczyli, że jest równie potrzebny tu, na miejscu. Roman odpowiadał, że jego obowiązkiem jest walczyć o naszą wolność. Jeszcze kilka dni temu wymienialiśmy wiadomości… – dodała, nie kryjąc łez.

 

- To właśnie takie osoby powinny zostawać politykami. Może nawet prezydentami. Ta wojna zabiera najlepszych z nas – stwierdził mieszkaniec Kijowa Jewhen.

Walczył o lepszą Ukrainę 

Roman Ratuszny był znanym kijowskim aktywistą. W 2014 roku, w wieku zaledwie 16 lat, był jednym z pierwszych studentów, biorących udział na kijowskim Majdanie w antyrządowych, proeuropejskich protestach. Został pobity przez policję, która rozpędzała demonstrantów na rozkaz ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

 

- Różnica pomiędzy nami a Romanem była taka, że po rewolucji każdy z nas wrócił do swoich spraw, a on kontynuował walkę o lepszą Ukrainę – opowiadała kijowska prawniczka Olga.

 

ZOBACZ: Ukraina. Olaf Scholz, Emmanuel Macron i Mario Draghi w Kijowie. "Kolejny alarm przeciwlotniczy"

 

W kolejnych latach Ratuszny zajął się działalnością obywatelską. Zasłynął z obrony zielonego terenu Kijowa – Protasiw Jaru, na którego miejscu miały powstać osiedla mieszkalne. Po długiej batalii z deweloperami, podczas której Ratuszny był zastraszany i mu grożono, kijowska rada miejska umieściła Protasiw Jar na oficjalnej liście terenów zielonych miasta.

 

Ratuszny był synem znanego ukraińskiego dziennikarza i działacza Tarasa Ratusznego oraz ukraińskiej pisarki Switłany Powaliewej. Jednak, jak podkreślali rozmówcy sam zapracował na swoją sławę. - Nie posiłkował się znajomościami swoich rodziców. Był bardzo skromnym, normalnym chłopakiem – wspominała Ołena.

 

- Kiedy wybuchła wojna, Roman bez zastanowienia zgłosił się jako ochotnik do wojska. Wstąpił do armii pierwszego dnia rosyjskiej inwazji – powiedziała.

Poległ w obronie Ukrainy 

Ratuszny brał udział w obronie Kijowa, a kiedy stało się jasne, że stolica jest bezpieczna, wyjechał na wschód kraju. Dołączył do 93 Brygady

 

"Chołodnyj Jar", w której służył jako zwiadowca. Ostatnie wpisy w mediach społecznościowych opublikował 7 czerwca. Na nagraniach widać uśmiechniętego Ratusznego z towarzyszami broni na froncie.

 

 

 

24-latek zginął dwa dni później - 9 czerwca pod Iziumem w obwodzie charkowskim. O jego śmierci poinformowali członkowie założonej przez niego organizacji pozarządowej "Chrońmy Protasiw Jar".

ap / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie