Żołnierz pułku Azow: 24 lutego Rosjanie niczym nas nie zaskoczyli

Świat
Żołnierz pułku Azow: 24 lutego Rosjanie niczym nas nie zaskoczyli
PAP/Mykola Kalyeniak
Zniszczona szkoła w wyniku rosyjskiego ostrzału rakietowego w Charkowie.

- Nasze siły powoli poruszają się naprzód, powoli oswobadzamy nasz kraj - powiedział Anatolij Sydorenko, dowódca pułku Azow w Charkowie. Dodał, że chce zakończenia walk, ale wie, że nie nastąpi to szybko. - Każdy, kto ze śmiechem mówił o wojnie jeszcze kilka miesięcy temu i używał argumentów, że w XXI wieku jest to niemożliwe, nie zdawał sobie sprawy z tego, co dzieje się w Donbasie - stwierdził.

Anatolij Sydorenko jest żołnierzem pułku Azow od ośmiu lat. Obecnie jest dowódca sformowanego pododdziału pułku Azow w Charkowie. Nie ujawnia, w której części kraju walczy teraz.

 

- Dopóki nie zakończymy naszych działań, nie możemy niczego powiedzieć – wyjaśnił w rozmowie z PAP. Sydorenko odpowiada także za szkolenie nowych żołnierzy.

 

Dobrowolnie zgłosił się do Azowa w 2014 roku. - Wtedy wszystko się zaczęło, bo wojna nie trwa od 24 lutego, tylko od 2014 roku - podkreślił i przypomniał, że Donbas jest miejscem nieustannych walk od ośmiu lat.

 

Zaznacza, że żołnierze pułku nie chcieli wojny, ale wiedzieli, że ona wybuchnie. - 24 lutego Rosjanie niczym nas nie zaskoczyli. Cała nasza azowska rodzina przygotowywała się do wojny od dawna - przyznał.

Pułk Azow: Nasza legenda nigdy nie umrze

- Każdy, kto ze śmiechem mówił o wojnie jeszcze kilka miesięcy temu i używał argumentów, że w XXI wieku jest to niemożliwe, nie zdawał sobie prawy z tego, co dzieje się w Donbasie. Tam od ośmiu lat trwa regularna wojna - powiedział Anatolij Sydorenko.

 

Podkreślił, że stara się zwracać uwagę na pozytywne efekty wojny. - Ludzie wreszcie przejrzeli na oczy i przekonali się, co tak naprawdę znaczy Federacja Rosyjska. Już wiedzą, że z nimi nie można prowadzić żadnych rozmów ani podejmować prób negocjacji - wyjaśnił.

 

ZOBACZ: Ukraina ma kontakt z żołnierzami z Azowstalu, którzy są w niewoli, choć nie ze wszystkimi

 

Sydorenko przyznał, że ochotnicy mają ogromny zapał do pracy i przez trzy miesiące zdobyli na tyle duże doświadczenie w boju, że można ich spokojnie postawić na równi z weteranami. Dodał, że on i jego koledzy nie zapominają o swoich towarzyszach, którzy bronili Mariupola.

 

- Cały czas mamy nadzieję, że dojdzie do wymiany jeńców i nasi chłopcy szybko wrócą do nas z rosyjskiej niewoli - powiedział. - Nasza legenda nigdy nie umrze, wciąż dołączają do nas kolejni ochotnicy, dlatego wierzę, że zwyciężymy - zadeklarował.

Anatolij Sydorenko: Nie wiemy, kiedy skończy się wojna

Anatolij Sydorenko podkreślił, że cały pułk Azow jest przygotowany na długą walkę. - Nie wiemy, kiedy skończy się wojna, ale nasza azowska rodzina jest przygotowana na każdy scenariusz. Chcielibyśmy, żeby to skończyło się jak najszybciej, bo każdego dnia umierają Ukraińcy - oświadczył. Zwrócił również uwagę, że Ukraińcy nie ustają w walce i nie dają się zepchnąć Rosjanom w głąb kraju.

 

ZOBACZ: Ukraina. 13-latka udawała martwą, by nie zabili jej rosyjscy żołnierze

 

- Nasze siły powoli poruszają się naprzód, powoli oswobadzamy nasz kraj, idziemy w kierunku wschodnich granic - relacjonował Anatolij Sydorenko. Zauważył przy tym, że o wiele trudniej jest podjąć ofensywę niż się bronić.

 

- Tam, gdzie Rosjanie umocnili się na pozycjach, trudno atakować, dlatego potrzebujemy więcej czasu i sprzętu - przyznał.

 

- Mamy świadomość, że nikt nie może zagwarantować, kiedy zakończy się wojna. Liczymy się z tym, że trzeba będzie długo walczyć. Miesiąc, rok, dwa? Dla nas to bez różnicy, bo my chcemy wyzwolić cały nasz kraj - zadeklarował.

 

- Czego potrzebujemy? Sprzętu. Mamy wiele rzeczy od naszych zachodnich przyjaciół, także od was, Polaków, za co jesteśmy wam naprawdę ogromnie wdzięczni i bardzo wam dziękujemy - powiedział Anatolij Sydorenko.

mbl/wka / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie