Od roku nie wstaje z łóżka. Mimo skierowania, rehabilitacji brak
Edyta Stypa ze Starogardu Gdańskiego przeżywa gehennę. Z powodu spuchniętych nóg nie może wstać z łóżka i wymaga całodobowej opieki. Kobieta rozpaczliwie poszukuje szpitala, który przyjmie ją na rehabilitację. Rok remu dostała na nią skierowanie, ale w żadnej z placówek nie udało się znaleźć miejsca. Materiał "Interwencji".
Pani Edyta i pan Bogdan Stypowie są małżeństwem od blisko 30 lat. Mieszkają w Starogardzie Gdańskim. Pan Bogdan jest opiekunem i pielęgniarzem dla swoje chorej żony.
- Wymaga całodobowej opieki, muszę jej pampersy zmieniać, umyć, nakarmić, podać, wyprać. Nie ma takiej pracy, której bym nie robił, muszę wszystko. Muszę też iść do pracy, zrobić zakupy – opowiada "Interwencji" Bogdan Stypa.
ZOBACZ: Wirusolog: Przeciwko małpiej ospie mamy szczepionki, bardziej obawiam się nowych odmian SARS-CoV-2
- Wierzę że będę znowu chodziła, jakby któryś ze szpitali mnie wziął. Najważniejsze, żebym chodziła, a tak mi nic nie potrzeba, wszystko mam – dodaje Edyta Stypa.
Dofinansowanie tylko po udarze
Pani Edyta ma 53 lata. Od kilku lat ma obrzęk limfatyczny nóg, które cały czas są spuchnięte. Kobieta nie może chodzić, od prawie roku jest przykuta do łóżka.
- Pampersy też trzeba kupować za własne pieniądze, bo stwierdzili, ze tylko po udarze można dostać dofinansowanie, a na takie choroby to nie. A taki pampers kosztuje teraz 3,20 jeden – zauważa pan Bogdan.
ZOBACZ: Małpia ospa. Wiceminister zdrowia: Nie mamy potwierdzonego żadnego przypadku
Mężczyzna walczy o rehabilitację dla żony. Rok temu po wyjściu ze szpitala pani Edyta dostała skierowanie na rehabilitację szpitalną. Od tego czasu, przez pandemię, pan Bogdan nie może znaleźć miejsca w szpitalu dla swojej żony.
- Przez pandemię byłem przekonany, że będę mógł rehabilitację sam zrobić, przychodzili rehabilitanci do nas, ale bez żadnych maszyn, które podtrzymują człowieka. A bez tego nie da rady – tłumaczy pan Bogdan.
"Przyjmujemy tylko pacjentów poszpitalnych"
To odpowiedzi, jakie usłyszał, gdy przez telefon próbował zapisać żonę na szpitalną rehabilitację:
- Po jakiej operacji jest żona?
- Żona nie może chodzić…Nie jest po operacji…
- My przyjmujemy tylko pacjentów poszpitalnych do 6 miesięcy od wyjścia ze szpitala.
- Na odział rehabilitacyjny u nas mogą dostać się tylko pacjenci: kardiologiczni i neurologiczni. Jeżeli nie może chodzić, to tylko oddział odpłatny. U nas to jest 330 zł za dobę.
ZOBACZ: Tajemnicza choroba wątroby u dzieci. 11 przypadków w Polsce, pacjenci mieli wcześniej COVID-19
- Na takim płatnym oddziale mają swoje sposoby. To musi być rehabilitacja w szpitalu, bo oni muszą mnie z dwóch stron trzymać, a ja powinnam w pasach, usztywniania być. Wtedy ja będę chodzić – mówi pani Edyta.
- Różnych sposobów się imałem, dałem jednemu znajomemu papiery, który ma w szpitalu jakieś znajomości, niby wszystko dostarczone, ale odmowa jest. Nadal jestem w tym miejscu, w którym stałem – przyznaje pan Bogdan.
Na decyzję trzeba czekać nawet kilka lat
Razem z mężczyzną dziennikarze "Interwencji" pojechali do oddalonego o 30 kilometrów szpitala. Próbujemy znaleźć miejsce dla jego żony na oddziale rehabilitacyjnym. Po raz kolejny pan Bogdan składa tam dokumenty dotyczące choroby żony.
ZOBACZ: Pocovidowy dług zdrowotny. Odkładali planowane zabiegi na "lepsze czasy", teraz wracają do leczenia
- Proszę za tydzień, półtora zadzwonić, czy pacjentka została pozytywnie zaopiniowana.
- Ile trzeba czekać na decyzję?
- Od miesiąca do kilku lat, zależy jaka jest decyzja lekarza, klasyfikacja.
Materiał wideo znajdziecie na stronie "Interwencji".
Czytaj więcej