Wojna w Ukrainie. Premier: pracujemy nad powrotem do kraju Ukraińców siłą wywiezionych do Rosji

Świat
Wojna w Ukrainie. Premier: pracujemy nad powrotem do kraju Ukraińców siłą wywiezionych do Rosji
PAP/EPA/NUNO VEIGA
Uchodźczyni z Ukrainy

Pracujemy nad powrotem do kraju Ukraińców, którzy zostali uprowadzeni lub siłą wywiezieni na terytorium Rosji - poinformował w czwartek na Twitterze premier Ukrainy Denys Szmyhal po rozmowie z szefem Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) Peterem Maurerem.

"Zgodziliśmy się na organizację korytarzy humanitarnych. Z Ukrainy na Ukrainę! Rozmawialiśmy o wspólnym wsparciu finansowym Ukraińców poprzez (rządową aplikację) Diia. Pracujemy nad powrotem do kraju Ukraińców, którzy zostali uprowadzeni lub siłą wywiezieni na terytorium Rosji" - napisał Szmyhal. 

 

 

Ukraina oskarża Rosję o deportację tysięcy ukraińskich cywilów do Rosji od początku wojny 24 lutego - przypomina agencja Reutera.

Wysiedlono ponad 400 tys. Ukraińców

W ubiegłym tygodniu ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa informowała, że 402 tys. Ukraińców, w tym 84 tys. dzieci, zostało siłą przesiedlonych z miast na wschodzie Ukrainy do Rosji. 

 

- Mamy informacje, że rosyjscy okupanci siłą przesiedlają naszych obywateli z Mariupola, Wołnowachy i Stanicy Ługańskiej do Rosji" - powiedziała Denisowa na konferencji prasowej w Kijowie. "Jesteśmy w posiadaniu zeznań osób, które przesiedlono oraz ich krewnych - dodała.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. W piątek kolejna tura negocjacji rosyjsko-ukraińskich

 

Rosjanie przychodzą do ludzi ukrywających się w schronach przeciwlotniczych i siłą ich zabierają - mówiła Denisowa. - Dziś potwierdziliśmy dane z Federacji Rosyjskiej. Wczoraj było 366 tys., dziś jest 402 tys. Ukraińców wywiezionych do Rosji, z czego 84 tys. to dzieci - dodała.

 

Denisowa relacjonowała, że przesiedlani Ukraińcy są wstępnie gromadzeni w tzw. obozach filtracyjnych w rejonie Doniecka, a następnie wywożeni w głąb Rosji.

 

Na briefingu rzeczniczka podkreśliła, że jest niemożliwe, by jednoznacznie stwierdzić, czy podane liczby przez stronę rosyjską są stuprocentowo wiarygodne. - Nie wiadomo, czy to rosyjska propaganda, czy rzeczywistość - dodała Denisowa.

mad / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie