Wojna w Ukrainie. Seria eksplozji we Lwowie

Świat

Co najmniej trzy silne eksplozje dały się słyszeć w piątek rano we Lwowie - poinformowała stacja telewizyjna Ukraina 24 za pośrednictwem komunikatora Telegram. - Na obrzeżach miasta widać ogień - podał doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. Jak poinformował mer Lwowa rakiety spadły na zamknięte zakłady naprawy samolotów zlokalizowane przy lotnisku.

Wojna w Ukrainie. Seria eksplozji we Lwowie
Twitter/ Richard Hanania
Eksplozje we Lwowie
Zobacz więcej

W kierunku Lwowa wystrzelono w piątek rano sześć rakiet z okrętu podwodnego na Morzu Czarnym – podało w piątek rano dowództwo sił powietrznych Zachód, na które powołuje się agencja Interfax-Ukraina.

 

ZOBACZ: Marcin Przydacz po ataku na Lwów: Propozycja Kaczyńskiego staje się aktualna

 

Pociski trafiły w obiekty w okolicach lwowskiego lotniska, ale nie w sam port, co potwierdził mer miasta Andriej Sadowy.

Ukraińska armia: Rosja mogła wystrzelić rakiety X-555

Mer doprecyzował, że rosyjskie rakiety trafiły w zakład naprawy samolotów, który został zniszczony. - Był on zamknięty, dlatego na chwilę obecną nie ma ofiar - dodał Sadowy.

 

Według wojska, mogły to być rakiety X-555. "Dwie z nich zostały zestrzelone przez wojska rakietowe dowództwa powietrznego Zachód" – podała ukraińska armia.

 

 

Na krótkim nagraniu, zamieszczonym w sieci, widać, jak na horyzoncie unoszą się kłęby dymu w kształcie grzyba. 

 

Reporterka Interii we Lwowie: ostrzał zakłócił atmosferę powrotu do normalności

Karolina Olejak, reporterka Interii we Lwowie, przekazała, że poranny ostrzał "zaburzył spokój mieszkańców i atmosferę powrotu do normalności". - Przez centrum miasta przejechała kolumna samochodów na sygnałach. Lwowianie mówią, że poranek był dla nich trudny, część z nich zeszła do schronów - powiedziała.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rosjanie ostrzelali zoo w obwodzie charkowskim

 

Jak dodała Karolina Olejak, mieszkańcy miasta leżącego 70 kilometrów od granicy z Polską "mają świadomość, że że Rosjanie chcą ich przestraszyć". - Oni chcą myśleć racjonalnie, wracać do swojej pracy - mówiła.

 

 

 

Mieszkańcy Lwowa zabezpieczają zabytki

- Mamy długą listę zabytków we Lwowie, które należy ochronić. Do tej pory zabezpieczyliśmy 30 procent z nich, część zabytków została zdemontowana i przeniesiona do schronów - powiedziała w czwartek Lilia Onyszczenko, miejska konserwatorka zabytków w tym mieście.

 

- Gdy wojna się zaczęła, byliśmy w szoku, co się dzieje, ale następnego dnia zaczęliśmy działać. W pierwszej kolejności zaczęliśmy zabezpieczać witraże na kościołach, na cerkwiach i na budynkach mieszkalnych. Trzeba to było robić szybko, bo nie wiedzieliśmy, ile mamy czasu - podkreśliła i dodała, że "później okazało się, że dzięki Bogu, jest czas".

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Lwów zabezpiecza swoje zabytki. Część z nich przeniesiono do schronów

 

- Zaczęliśmy więc działać systematycznie, nie tak chaotycznie jak na początku. Zrobiliśmy sobie listę obiektów, które są najcenniejsze i które możemy zabezpieczyć, bo nie każdy taki zabytek się da. Na tej liście jest dużo pozycji. Niektóre witraże przenieśliśmy do schronów, podobnie z rzeźbami - powiedziała Onyszczenko. Wiele zabytków znalazło się w schronach. - Najtrudniejsze do zabezpieczenia są rzeźby, które znajdują się wysoko na elewacjach. Do nich trzeba się jakoś dostać. Nie mamy nawet podnośników. Na razie możemy sięgnąć wysokości 25 metrów - wyjaśniła.

 

Onyszczenko podkreśliła, że nie wszystkie budynki zostaną w pełni zabezpieczone, tak jak by chcieli konserwatorzy. Jednym z takich przykładów jest budynek opery lwowskiej, którego dolne partie będą ochronione, ale już sama kopuła, ze względu na swą wysokość, jest bardzo trudna do zabezpieczenia.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

mad/ac/wka / PAP / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie