Biały Dom: ryzyko rosyjskiej inwazji na Ukrainę wysokie, może do niej dojść przed końcem igrzysk

Świat
Biały Dom: ryzyko rosyjskiej inwazji na Ukrainę wysokie, może do niej dojść przed końcem igrzysk
PAP/EPA/SHAWN THEW / POOL
Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan

- Nie wiemy, czy Rosja zdecydowała się na wznowienie agresji przeciwko Ukrainie, ale istnieje znaczące ryzyko, że do ataku dojdzie jeszcze przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie - powiedział w piątek doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan, relacjonując przebieg rozmowy przywódców USA i państw NATO oraz UE, w tym Polski.

Podczas konferencji prasowej w Białym Domu doradca prezydenta Joe Bidena oświadczył, że piątkowa rozmowa pokazała jedność Zachodu i potwierdziła, że USA i sojusznicy zgadzają się, by nałożyć "podobne sankcje" przeciwko Rosji w razie inwazji, a także wzmocnić wschodnią flankę NATO i wspierać Ukrainę dostawami broni.

Sullivan: nie wiemy, czy Putin podjął już decyzję

Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan stwierdził, że amerykański wywiad nie ma informacji na temat tego, czy rosyjski prezydent Władimir Putin podjął już decyzję o wznowieniu agresji przeciwko Ukrainie. Dodał jednak, że ryzyko inwazji rośnie wraz z napływem kolejnych sił u granic Ukrainy.

 

- Nie mówimy, że Putin podjął już decyzję (...) Nie wiemy, czy Putin podjął decyzję, ale jest znaczące ryzyko, że podejmie ją wkrótce" - podkreślił Sullivan. Dodał, że Rosja "mocno przygląda się" możliwości stworzenia pretekstu do inwazji na Ukrainę.

 

ZOBACZ: Rosja kontra Ukraina. Media: Rosja może zaatakować przed zakończeniem igrzysk. Biały Dom dementuje

 

Ocenił, że doniesienia na temat tego, że według Białego Domu Putin podjął już decyzję, są nieprawdziwe. Takie informacje podały m.in. telewizja PBS oraz CNN.

 

Według dziennikarki CNN Christiane Amanpour, powołującej się na źródła w Europie, Biden miał powiedzieć innym liderom, że Putin zdecydował się na działania zbrojne i że może do nich dojść w przyszłym tygodniu. Z kolei Bloomberg doniósł, że w ocenie przedstawicieli amerykańskiej administracji do ataku może dojść już w najbliższy wtorek.

Doradca ds. bezpieczeństwa: Amerykanie powinni jak najszybciej opuścić Ukrainę

Mimo zdementowania tych doniesień Sullivan wezwał obywateli USA przebywających na Ukrainie do opuszczenia kraju w ciągu 24-48 godzin. Dodał, że w razie napaści zagrożony może być Kijów, a rosyjska ofensywa prawdopodobnie zaczęłaby się od bombardowań i ostrzału rakietowego.

 

- Agresja prawdopodobnie zaczęłaby się od bombardowania z powietrza i ataków rakietowych, które oczywiście mogą zabić cywilów bez względu na ich narodowość. Następująca po niej inwazja lądowa objęłaby atak potężnych sił, praktycznie bez ostrzeżenia - stwierdził Sullivan.

 

ZOBACZ: Rosja zaatakuje Ukrainę? Reuters: Stany Zjednoczone wyślą do Polski dodatkowe 3 tysiące żołnierzy

 

- To może być bardziej ograniczona operacja, ale jest też bardzo realna możliwość, że będzie (ona) obejmować zajęcie znaczących obszarów terytorium Ukrainy oraz przejęcie dużych miast, w tym stolicy - ocenił prezydencki doradca, dodając, że do napaści może dojść jeszcze przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie 20 lutego.

Sankcje wobec Rosji

Sullivan ostrzegł jednocześnie Rosję, że jeśli dopuści się ponownej agresji, spotka się ze zjednoczoną i dotkliwą odpowiedzią ze strony USA i sojuszników, czego efektem będzie dramatyczne obniżenie pozycji i prestiżu Rosji, a także zwiększenie uzależnienia Moskwy od Chin.

 

Przedstawiciel Białego Domu powiedział, że podczas piątkowych rozmów nie podjęto decyzji o aktywacji sił odpowiedzi NATO liczących 40 tys. żołnierzy, w tym ok. 8,5 tys. sił USA.

 

ZOBACZ: USA. Joe Biden rozmawiał z Emmanuelem Macronem o jego spotkaniach z Putinem i Zełenskim

 

- Prezydent USA Joe Biden miał dziś okazję rozmawiać z sekretarzem generalnym NATO (Jensem) Stoltenbergiem na ten temat, ale decyzja w sprawie aktywacji tych sił nie została dotąd podjęta - powiedział Sullivan, dodając, że ewentualne siły wysłane na wschodnią flankę NATO nie zostaną użyte do walki z Rosją na Ukrainie, lecz do wsparcia sojuszników.

 

W oficjalnym komunikacie z rozmowy opublikowanym przez rzeczniczkę Białego Domu Jen Psaki stwierdzono, że "liderzy zgodzili się co do wagi skoordynowanych wysiłków, by odwieść Rosję od dalszej agresji przeciwko Ukrainie, w tym poprzez gotowość do wymierzenia potężnych konsekwencji i dotkliwych kosztów ekonomicznych (...) oraz co do dalszego wzmacniania defensywnego rozmieszczenia sił na wschodniej flance NATO".

zma / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie