"Tagesspiegel": Berlin liczy na Polskę w negocjacjach ws. konfliktu rosyjsko-ukraińskiego
Po wizycie kanclerza Niemiec Olafa Scholza w USA i prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Moskwie, Berlin ponownie liczy na Polskę jako przedstawiciela krajów Europy Środkowej w negocjacjach – pisze w czwartek "Tagesspiegel".
"Jeśli chodzi o radzenie sobie z kryzysem na granicy ukraińsko-rosyjskiej, niemiecki rząd jest przedmiotem międzynarodowej krytyki. Coraz więcej prominentnych członków SPD odwraca się od byłego kanclerza Gerharda Schroedera ze względu na jego bliskie związki z Władimirem Putinem i Gazpromem" – wymienia "Tagesspiegel" i przypomina, że kilka dni temu, podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych, kanclerz Olaf Scholz nadal nie powiedział wprost, że rosyjski atak na Ukrainę oznaczałby koniec niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2.
Głos opinii publicznej w Niemczech nie odbiega znacząco od opinii reszty Europy. Według sondażu przeprowadzonego przez Europejską Radę Stosunków Zagranicznych (ECFR), wyraźna większość w siedmiu krajach unijnych wyraziła obawę, że Rosja zaatakuje Ukrainę.
Zdecydowana większość jest zdania, że NATO i UE powinny wspierać Ukrainę w obronie jej suwerenności i są gotowe w zamian zaakceptować wyższe koszty energii, większą liczbę uchodźców i inne zagrożenia. Wyraźna większość postrzega także uzależnienie od rosyjskiej energii jako zagrożenie.
Polska znów potrzebna
"Ożywienie Trójkąta Weimarskiego (Francja, Niemcy, Polska, do spotkania prezydentów w tym formacie doszło we wtorek) wskazuje, że niemiecka polityka zagraniczna widzi powody do korekty formatu, w jakim prowadzony będzie dialog z Rosją. Berlin chciałby znów mieć Polskę po swojej stronie w dialogu z Moskwą" – twierdzi "Tagesspiegel" i podkreśla przy tym, że "obecnie uważa się za błąd, iż żadne z państw unijnych Europy Środkowo-Wschodniej nie było zaangażowane w rozmowy na Ukrainie w ostatnich latach".
ZOBACZ: Andrzej Duda rozmawiał z Recepem Tayyipem Erdoganem: konieczna deeskalacja wokół Ukrainy
"Kraje te mają przecież duże doświadczenie, na czele z Polską, która jest zdecydowanie największym krajem w regionie" – podkreśla gazeta. Przypomina o roli byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który odegrał dużą rolę mediacyjną w czasie Pomarańczowej Rewolucji, która nastąpiła po próbie sfałszowania wyborów w 2004 roku przez promoskiewski rząd. Z kolei ministrowie spraw zagranicznych Trójkąta Weimarskiego (Frank-Walter Steinmeier, Laurent Fabius, Radosław Sikorski) dokonali pokojowego zwrotu w czasie krwawych zamieszek na Majdanie w 2014 roku.
Wykluczenie Polski
"Jednak latem 2014 trio negocjacyjne z Niemiec, Francji i Polski zostało zredukowane do duetu" – zauważa "Tagesspiegel". Od tamtego czasu tylko Niemcy i Francja rozmawiały z Rosją i Ukrainą w tzw. formacie normandzkim. "Z jednej strony stało się to pod naciskiem Moskwy, która nie chciała tam mieć Polaków, bo często grają mocniej. Z drugiej strony wewnętrzne kryzysy polityczne ograniczyły ówczesne możliwości działania Warszawy" – przypomina gazeta. "Format negocjacji zmienił się na długo przed zwycięstwem PiS w wyborach i uczynił z Polski niewygodnego partnera w UE".
ZOBACZ: Niemcy. Jacht Władimira Putina "Graceful" odpłynął z portu w Hamburgu
We wtorek w Berlinie zaplanowane są rozmowy o kryzysie na Ukrainie, na które kanclerz Olaf Scholz zaprosił prezydentów Emmanuela Macrona i Andrzeja Dudę. "Trójkąt Weimarski o trzech bokach powraca" – podkreśla "Tagesspiegel".