USA. Departament Stanu obawia się nieuchronnej inwazji militarnej na Ukrainę

Świat
USA. Departament Stanu obawia się nieuchronnej inwazji militarnej na Ukrainę
Twitter/@oleksiireznikov

Departament Stanu wydał nakaz rodzinom dyplomatów amerykańskich opuszczenia ambasady USA w Kijowie. Uzasadnił to "obawą nieuchronnej inwazji militarnej na Ukrainę". Minister obrony Ołeksij Reznikow poinformował, że do Kijowa przyleciało "ponad 80 ton broni dla wzmocnienia zdolności obronnych kraju od naszych przyjaciół ze Stanów Zjednoczonych".

W nocy 22 stycznia do Kijowa dotarła pierwsza część pomocy wojskowej ze Stanów Zjednoczonych w ramach udzielonej Ukrainie dodatkowej pomocy w zakresie bezpieczeństwa w wysokości 200 mln dolarów.

 

Ten ładunek zawiera "prawie 200 000 funtów wojskowej pomocy, w tym amunicję dla obrońców linii frontu Ukrainy" napisała na Twitterze ambasada USA w Kijowie w piątek wieczorem.

 

ZOBACZ: USA. Losy ukończonego już gazociągu Nord Stream 2 są zależne od sytuacji na Ukrainie

 

"Drugi ptak w Kijowie! Ponad 80 ton broni dla wzmocnienia zdolności obronnych Ukrainy od naszych przyjaciół ze Stanów Zjednoczonych! A to nie koniec" - napisał na Twitterze minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow demonstrując zdjęcie wypełnionego ładunkiem samolotu transportowego.

 

Nakazano opuszczenie ambasady USA w Kijowie

W wydanym w niedzielę wieczorem oświadczeniu ws. nakazu opuszczenia ambasady USA w Kijowie przez rodziny dyplomatów amerykańskich Departament Stanu podkreślił rosnące w Waszyngtonie obawy przed nieuchronną inwazją militarną Moskwy na Ukrainę. Rosja gromadzi tysiące rosyjskich żołnierzy wzdłuż granic tego kraju.

 

ZOBACZ: Prezydent Chin Xi Jinping prosił Władimira Putina, by nie zaczynał wojny przed igrzyskami

 

"Istnieją doniesienia, że Rosja planuje znaczące działania militarne przeciwko Ukrainie. (…) Warunki bezpieczeństwa, szczególnie wzdłuż granic Ukrainy na okupowanym przez Rosję Krymie i na kontrolowanej przez Rosję wschodniej Ukrainie, są nieprzewidywalne i mogą się wkrótce pogorszyć" głosi oświadczenie Departamentu Stanu.

"Obywatele USA powinni rozważyć wyjazd już teraz"

Zapowiedział redukcję personelu w ambasadzie poczynając od pracowników mniej nieistotnych i członków ich rodzin.

 

"Obywatele USA przebywający na Ukrainie powinni rozważyć wyjazd już teraz, korzystając z komercyjnych lub innych dostępnych prywatnie opcji transportowych" - dodał Departament Stanu.

 

W piątek CNN podała, że ambasada zwróciła się do Departamentu Stanu z prośbą o podjęcie takiego kroku. Jak przypomniała amerykańska stacja telewizyjna Ministerstwo Obrony Ukrainy oceniło liczbę żołnierzy rosyjskich rozmieszczonych w regionie na ponad 127 tys.

"Rosja jest w stanie rozpocząć inwazję w każdym momencie"

- Amerykańscy urzędnicy wciąż nie wiedzą, jakie są plany prezydenta Rosji Władimira Putina i czy w ogóle zdecydował się on na inwazję. Ale niektórzy zaznajomieni z informacjami wywiadu mówią, że są dowody na to, że Rosja planuje podjąć próbę zajęcia Kijowa i obalenia rządu - zauważyła CBS.

 

ZOBACZ: Papież Franciszek: wzrost napięć grozi zadaniem ciosu pokojowi na Ukrainie i w Europie

 

Jak zaznaczyła sekretarz prasowy Białego Domu Jen Psaki w zeszłym tygodniu, Rosja jest w stanie rozpocząć inwazję "w każdym momencie".

 

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii podkreśliło w sobotnim oświadczeniu, że rząd rosyjski planuje "zainstalować prorosyjskiego przywódcę w Kijowie, rozważając czy dokonać inwazji i okupacji Ukrainy".

MSZ o ewakuacji rodzin dyplomatów USA: oznaka nadmiernej ostrożności

MSZ Ukrainy przyjęło do wiadomości decyzję USA o ewakuacji rodzin dyplomatów amerykańskich z Kijowa. W ostatnim czasie nie zaobserwowano kardynalnych zmian w sytuacji bezpieczeństwa, więc rozpatrujemy to jako oznakę "nadmiernej ostrożności" - przekazał resort.

 

- Szanując prawo innych państw do zagwarantowania bezpieczeństwa swoim misjom dyplomatycznym, uważamy taki krok strony amerykańskiej za przedwczesny i za przejaw nadmiernej ostrożności - powiedział w poniedziałek Radiu Swoboda rzecznik MSZ w Kijowie Ołeh Nikołenko.

 

Jak dodał, "faktycznie w ostatnim czasie nie doszło do kardynalnych zmian w sytuacji bezpieczeństwa: ryzyko nowych fal rosyjskiej agresji pozostaje stałe od 2014 roku, a nagromadzenie rosyjskich wojsk wzdłuż państwowej granicy zaczęło się już w kwietniu ubiegłego roku".

Szef dyplomacji UE: nie wycofujemy naszego personelu z Ukrainy

"Będziemy wzmacniać nasze stanowisko wobec rosyjskich prób podważania architektury bezpieczeństwa w Europie i odbudowywania przestarzałych stref wpływów" - zadeklarował Borrell w krótkim oświadczeniu dla dziennikarzy.

 

Poproszony o komentarz w sprawie decyzji Departamentu Stanu USA, który w niedzielę polecił rodzinom całego amerykańskiego personelu ambasady w Kijowie opuszczenie kraju i zezwolił na wyjazd z Ukrainy pracownikom technicznym, Hiszpan stwierdził: "Nie pójdziemy w te ślady. (...) Uważam, że nie powinniśmy dramatyzować. Dopóki trwają negocjacje - a trwają - nie powinniśmy opuszczać Ukrainy. Nie ma powodu, żeby to robić. Chyba, że sekretarz stanu (Antony) Blinken udzieli nam informacji, które uzasadnią te działania".

 

Borrell zaznaczył przy okazji, że "wszyscy członkowie Unii Europejskiej są partnerami godnymi zaufania" i "demonstrują bezprecedensową jedność w związku z sytuacją na Ukrainie".

 

Dopytywany o ewentualne sankcje wobec Rosji szef dyplomacji UE skonstatował, że proces nakładania restrykcji jest złożony.

 

ZOBACZ: Ukraina. Media: Lufthansa przenosi godziny rejsów do Kijowa w związku z obawami o bezpieczeństwo

 

- Decyzję o nałożeniu sankcji podejmuje Rada UE na propozycję wysokiego przedstawiciela Unii ds. zagranicznych, czyli moją, lub państwa członkowskiego. Chcemy działać w ścisłej koordynacji z naszymi sojusznikami, zwłaszcza z USA, Kanadą, Wielką Brytanią. Pracujemy nad pakietem mocnych sankcji. Nic konkretnego nie zostanie dziś jednak zaaprobowane, bo jest to trwający proces. Wszystko będzie gotowe wtedy, kiedy będzie potrzebne, ale nie będziemy ogłaszać żadnych konkretnych środków dzisiaj - zastrzegł Borrell.

 

Tymczasem, jak informuje "New York Times", prezydent USA Joe Biden rozważa wysłanie do krajów wschodniej flanki NATO dodatkowych 1-5 tys. żołnierzy w reakcji na koncentrację rosyjskich sił na Białorusi. W razie eskalacji ich liczba mogłaby szybko wzrosnąć nawet do 50 tys. Więcej piszemy o tym tutaj.

 

kmd/aml/ml / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie