Ofiara byłego księdza i niedoszłej zakonnicy: moi oprawcy powinni być w więzieniu do końca życia

Polska
Ofiara byłego księdza i niedoszłej zakonnicy: moi oprawcy powinni być w więzieniu do końca życia
Pixabay/zdj. ilustrcyjne

Jan G. wspólnie z żoną bili dzieci po głowie tłuczkiem do mięsa, zmuszali do klęczenia w kącie przez wiele godzin z podniesionymi rękami, głodzili, przywiązywali do krzesła, krępowali w nocy rajstopami - tak były ksiądz i niedoszła zakonnica znęcali się nad czworgiem dzieci. - Moi oprawcy powinni być w więzieniu do końca życia - powiedziała w czwartek ich była podopieczna.

Sąd Okręgowy w Kaliszu rozpatrywał w czwartek apelację byłego księdza i niedoszłej zakonnicy, oskarżonych o znęcanie się nad czworgiem dzieci. Sprawę wyłączono z jawności ze względu na dobro ofiar.

 

Oskarżeni nie przybyli na proces. Na rozprawę stawiło się dwoje z czwórki pokrzywdzonych dzieci z rodziny zastępczej, dzisiaj już pełnoletnich. - Oni powinni trafić do więzienia i zostać tam do końca życia - powiedziała o oskarżonych ich ofiara.

"Chwytała sześciolatkę za włosy i uderzała jej głową o ścianę"

Pokrzywdzona ma dzisiaj 21 lat, pokrzywdzony chłopak - 19. To właśnie dzięki nim sprawa ujrzała światło dzienne. - Nadal chcemy dla nich kary więzienia. To, co nas spotkało ze strony tych ludzi było straszne. Znęcali się nad nami psychicznie i fizycznie. Staram się o tym nie pamiętać, ale kiedy dostałam wezwanie do sądu wróciły te straszne wspomnienia - powiedziała 21-latka przed rozpoczęciem procesu.

 

ZOBACZ: Straż Graniczna: żołnierz ucierpiał w ataku na granicy

 

Z domu - jak wyznała - najbardziej zapamiętała, w jaki sposób karano 6-letnią dziewczynkę. - Jeżeli siostra zasnęła na nocniku, bo musiała siedzieć tak długo, dopóki się nie załatwiła, Agata chwytała ją za włosy i uderzała nią o ścianę - powiedziała.

 

Wyznała, że pomimo traumatycznego dzieciństwa, udało jej się założyć rodzinę. - Wychowuję dwumiesięcznego synka - powiedziała.

Tortury, krępowanie w nocy i bicie tłuczkiem

Sprawa wyszła na jaw w 2013 r., gdy jedno z dzieci powiedziało nauczycielce, że boi się wracać do domu, ponieważ jest bite młotkiem po głowie. Na dowód chłopczyk pokazał siniaki na głowie.

 

Dyrekcja szkoły zawiadomiła policję; dzieci odebrano małżonkom. Przewieziono je do domu dziecka i ośrodka adopcyjnego.

 

ZOBACZ: Ukraina. Prezydent Zełenski prosi Ukraińców o spokój. "Trwa atak na ludzkie nerwy"

 

W trakcie śledztwa ustalono, że Jan G. wspólnie z żoną bili dzieci po głowie tłuczkiem do mięsa, zmuszali do klęczenia w kącie przez wiele godzin z podniesionymi rękami, głodzili, przywiązywali do krzesła, krępowali w nocy rajstopami, żeby nie mogły się ruszać, poniżali, grozili wywiezieniem i porzuceniem w lesie.

 

Przed założeniem rodziny Jan G. był księdzem, a jego żona była w Zgromadzeniu Sióstr św. Elżbiety, skąd odeszła przed złożeniem ślubów. Pomysł na założenie rodziny zastępczej wziął się stąd, że Agata G. sama wychowywała się w domu adopcyjnym, prowadzonym przez jej mamę.

Gehenna dzieci trwała cztery lata

Na początku oskarżeni opiekowali się rodzeństwem: 4-letnią dziewczynką i 11-letnim chłopcem. Po jakimś czasie chłopca oddali do ośrodka opiekuńczego i dostali pod opiekę rodzeństwo – niepełnosprawnych chłopców w wieku 4 i 6 lat oraz 8-miesięczną dziewczynkę. Za opiekę nad dziećmi z orzeczeniem o niepełnosprawności otrzymywali znacznie wyższe uposażenie, po kilka tysięcy złotych na dziecko. Gehenna dzieci - jak później ustaliła prokuratura - trwała od 2009 do 2013 roku.

 

Oskarżeni - dzisiaj 55-letni Jan G. i jego 50-letnia żona Agata G. w 2015 r. zostali skazani za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dziećmi.

 

ZOBACZ: "Skupcie się na nauce, na seks przyjdzie czas". Przemysław Czarnek apeluje do młodzieży

 

Ze względu na błędy formalne sprawa wróciła do rozpatrzenia. W 2020 r. Sąd Rejonowy w Ostrowie Wlkp. ponownie wydał wyrok skazujący - 5 lat więzienia. Orzeczono wobec nich środek karny w postaci zakazu zajmowania wszelkich stanowisk, wykonywania wszelkich zawodów albo działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi przez 15 lat.

 

Oskarżeni złożyli apelację, domagając się uniewinnienia lub wrócenia sprawy do ponownego rozpatrzenia.

 

Ogłoszenie wyroku zaplanowano na 3 lutego.

kmd / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie