Burmistrz wszedł w garniturze do lodowatej rzeki. Miał ważny powód
Burmistrz Bytomia Odrzańskiego (woj. lubuskie) Jacek Sauter wszedł w garniturze do lodowatej Odry. Włodarz miasta zrobił to, aby pomóc nagłośnić sprawę dwuletniej dziewczynki z poważną wadą serca. Jedynym ratunkiem dla dziecka jest kosztowana operacja w klinice w USA.
Dwuletnia Maja Michocka z Bytomia Odrzańskiego ma poważną wadę serca. "Jej stan gwałtownie się pogarsza, serce bije ostatkiem sił" - informują rodzice dziewczynki.
ZOBACZ: Wielka Brytania. Wirtualna rzeczywistość pomogła podjąć decyzję o operacji
Według nich lekarze dają jej dwa miesiące życia. W ciągu tego czasu Maja musi przejść pilną operację serca.
Lekarze w Polsce nie są jednak w stanie pomóc dziewczynce. Jedynym ratunkiem jest operacja w klinice Bostonie, która kosztuje ponad dwa mln złotych.
Zbiórka na operację
Rodzice dziewczynki w internecie zbierają pieniądze na uratowanie jej życia. W tym momencie udało się uzbierać ponad 66 proc. całej potrzebnej kwoty, czyli ponad 1,3 mln złotych.
W pomoc dziewczynce zaangażowały się mieszkańcy miasta oraz lokalne władze, które robią co mogą, aby nagłośnić sprawę.
ZOBACZ: Gliwice. Irakijczyk odzyskał krtań dzięki polskim chirurgom
W czwartek 13 stycznia w akcję zaangażował się osobiście burmistrz Bytomia Odrzańskiego Jacek Sauter, który chcąc zwrócić uwagę na dramat dwulatki, wszedł w garniturze do lodowatej Odry.
- Mimo że dzisiaj trzynasty, przeżyłem. Z tego miejsca chcę bardzo mocno zaapelować, prosić, błagać was wszystkich o pomoc dla Mai. Ratujmy serce naszego najukochańszego dziecka! - powiedział po wyjściu z wody.
Operacja goni operację
Wada serca małej Mai została wykryta jeszcze w czasie ciąży. "Pamiętam moment, w którym w dniu porodu zapytałam, jak bardzo jest źle. Wtedy jednak okazało się, że stan Mai, jest lepszy niż pokazywały badania" - opisuje mama dziewczynki.
Gdy Maja miała sześć miesięcy, nagle przestała jeść i pić. Dziewczynka trafiła do szpitala, gdzie okazało się, że jej serce jest w złym stanie i potrzebna jest operacja.
ZOBACZ: Reportaż "Interwencji" odmienił życie niepełnosprawnej pani Grażyny
Mają przeszła operację zszycia ubytku łatą z osierdzia. Wszystko przebiegło pomyślnie. Wkrótce jednak stan zdrowia dziewczynki zaczął się pogarszać z dnia na dzień.
Dwulatka przeszła kolejną operację - wszczepienia sztucznej zastawki serca. Wkrótce konieczna była następną operacja - wszczepienie rozrusznika.
To jednak nie był koniec dramatu dwulatki. W październiku 2020 roku, gdy Maja miała rok, dostała udaru. "Szybko wyszło na jaw, że zastawka w serduszku znowu nie działa. W międzyczasie lekarze odkryli, że Maja cierpi na trombofilię - chorobę genetyczną krwi, która wiąże się z dużą skłonnością do zakrzepów. To prawdopodobnie dlatego dochodziło do tylu komplikacji" - informują rodzice dziewczynki.
W grudniu 2020 roku Maja przeszła kolejną operację - tym razem wszczepienia zastawki biologicznej. Niestety mimo to stan jej serca nieprzerwanie się pogarsza.
Czytaj więcej