Wypadek z udziałem Szydło. Premier Mateusz Morawiecki: domniemana sensacja

Polska
Wypadek z udziałem Szydło. Premier Mateusz Morawiecki: domniemana sensacja
Polsat News
Do wypadku z udziałem kolumny ówczesnej premier doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu.

To domniemana sensacja. Sąd już jakiś czas temu wypowiedział się w tej sprawie, że rzeczywiście była taka nieprawidłowość - to się zdarza; człowiek jest tylko człowiekiem - powiedział w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki, pytany o doniesienia "Gazety Wyborczej" o wypadku z udziałem premier Szydło.

"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że funkcjonariusze b. Biura Ochrony Rządu, którzy w 2017 r. brali udział w wypadku auta, którym jechała Szydło, składali fałszywe zeznania w śledztwie dotyczącym okoliczności zdarzenia. Przyznał to w rozmowie z gazetą jeden z oficerów, b. funkcjonariusz BOR Piotr Piątek.

 

Chodzi o sygnały dźwiękowe w rządowej kolumnie, które - jak zeznali funkcjonariusze BOR - były włączone w czasie, gdy wydarzył się wypadek. Kierowca seicento, Sebastian Kościelnika, w które uderzył pojazd z Szydło, twierdził jednak, że sygnałów nie było. Podobne zeznania złożyli inni świadkowie zdarzenia. Piątek przyznał w rozmowie z "GW", że sygnały dźwiękowe były wyłączone.

Morawiecki o manipulacji ws. wypadku

- To jest dobry przykład, na czym może polegać manipulacja. Nie tylko prokuratura, ale sąd wypowiedział się jakiś czas temu w tej sprawie - powiedział premier Mateusz Morawiecki, pytany o te doniesienia podczas konferencji prasowej w poniedziałek.

 

Podkreślił, że osobiście nie zna szczegółów i akt sprawy, zauważył jednak, że decyzja sądu sprzed roku potwierdziła to, o czym informowała "GW".

 

ZOBACZ: Wypadek Beaty Szydło. Borys Budka: żądamy od Zbigniewa Ziobry ujawnienia zebranego materiału

 

- Tę domniemaną sensację pokazała "Gazeta Wyborcza" tylko po to, żeby uderzyć w panią premier Beatę Szydło, która tutaj przecież nie jest niczemu winna, bo także padła ofiarą tego wypadku. Zamiast współczucia jest kolejna agresja i atak na panią premier. Uszanujmy to, że ta sprawa toczyła się przed sądem, i sąd określił już jakiś czas temu, że rzeczywiście była tam najprawdopodobniej taka nieprawidłowość - to się zdarza. Człowiek jest tylko człowiekiem - mówił premier.

 

- Współczuję wszystkim, którzy brali w tamtym wypadku udział, na czele z panią premier, z kierowcą, który brał udział, z oficerami ówczesnego Biura Ochrony Rządu - dodał szef rządu.

 

zma / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie