Kopalnia Bielszowice. Uratowany górnik trafił do szpitala, trwają poszukiwania drugiego

Polska
Kopalnia Bielszowice. Uratowany górnik trafił do szpitala, trwają poszukiwania drugiego
PAP/Hanna Bardo
Teren Kopalni Węgla Kamiennego Bielszowice w Rudzie Śląskiej.

Górnik, uratowany po wstrząsie w kopalni Bielszowice, jest w dobrym stanie. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – przekazali w niedzielę przedstawiciele Polskiej Grupy Górniczej (PGG) oraz szpitala św. Barbary w Sosnowcu, gdzie nocą trafił poszkodowany. Ratownicy kontynuują przeszukiwanie zwałowiska, w którym powinien być drugi z górników.

Do pierwszego z poszkodowanych, który znajdował się w niewielkiej pustej przestrzeni w zwałowisku, ratownicy dotarli ok. pół godziny po północy, po blisko 15 godzinach. Kilka godzin wcześniej udało się nawiązać z nim kontakt. Po wydobyciu go ze zwałowiska ratownicy rozpoczęli transportowanie rannego pod szyb, a później na powierzchnię, skąd został zabrany do szpitala.

 

Ratownicy, którzy już drugą dobę próbują dotrzeć do górnika uwięzionego po wstrząsie, pokonali w skalnym zwałowisku 4 metry od miejsca, w którym znaleziono jego kolegę. 

Górnik z raną szarpaną w szpitalu

Górnik trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Specjalistycznego nr 5 św. Barbary w Sosnowcu około godz. 1 w nocy.

 

- Górnik, który po wstrząsie w kopalni Bielszowice trafił do szpitala w Sosnowcu jest wydolny oddechowo i krążeniowo, nie ma obrażeń wewnętrznych. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedział rzecznik Szpitala Specjalistycznego nr 5 w Sosnowcu Tomasz Świerkot.

 

ZOBACZ: Ratownicy nawiązali kontakt z jednym z górników uwięzionych po wstrząsie w kopalni Bielszowice

 

- Pacjent jest w stanie ogólnym dobrym, trafił na diagnostykę na SOR, zrobiono mu wszystkie badania w zakresie diagnostyki obrazowej, po czym trafił na ortopedię w związku z raną szarpaną. Po krótkim zaopatrzeniu chirurgicznym teraz przebywa na oddziale ortopedii, gdzie jest poddawany dalszej diagnostyce - powiedział rzecznik.

 

- Z informacji przekazanych nam przez lekarzy wynika, że stan górnika jest dobry - jest przytomny i wydolny oddechowo. Trafił na ortopedię - potwierdził rzecznik Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Głogowski.

Trwają poszukiwania drugiego pracownika

W kopalni już ponad dobę trwa akcja ratownicza - w zasypanym skałami wyrobisku poszukiwany jest drugi pracownik. Znajduje się prawdopodobnie w odległości 10 m od miejsca, w którym znaleziono pierwszego górnika. Tak wynika z sygnału nadajnika w jego lampie.

 

- Na miejsce jest dostarczana specjalna kamera, która być może zostanie użyta do zlokalizowania zasypanego - wynika z informacji przekazanych przez przedstawicieli Polskiej Grupy Górniczej (PGG) i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego (CSRG).

 

Rzecznik CSRG Robert Wnorowski powiedział w niedzielę po południu, że ratownicy, próbujący dotrzeć do poszkodowanego, przekopali dotychczas około 4 metrów. Prace są prowadzone w bardzo trudnych warunkach. W zwałowisku, poza skałami są elementy przygniecionej przez obudowy, przenośnika i innego kopalnianego sprzętu.

 

- Dzisiaj na miejsce pojechała kamera endoskopowa, którą można wprowadzić do wąskich szczelin i podejrzeć, co znajduje się dalej, jednak decyzję o jej ewentualnym użyciu podejmie kierownik akcji - zaznaczył Wnorowski.

 

Rzecznik PGG Tomasz Głogowski potwierdził, że kamera na wysięgniku jest transportowana na dół kopalni, jednak nie zapadła decyzja czy zostanie użyta.

 

Jak poinformował Głogowski, ratownicy, którzy na wcześniejszym etapie akcji przebijali się przez zasypane wyrobisko od jednej strony – gdzie według sygnałów z lamp było bliżej do zaginionych – w niedzielę próbują dostać się do poszukiwanego także od strony ściany.

 

W niedzielę w sztabie akcji ponownie pojawił się wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik, by otrzymać informacje na temat przebiegu poszukiwań - podał rzecznik.

 

Do wstrząsu w tzw. ruchu Bielszowice - części należącej do Polskiej Grupy Górniczej kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej - doszło w sobotę przed godz. 9. w rejonie jednej ze ścian, 780 metrów pod ziemią. Wskutek wstrząsu o magnitudzie ok. 2,5 doszło do obwału skał w wyrobisku na odcinku 50-60 m. Zostało tam uwięzionych dwóch pracowników.

 

ZOBACZ: Śląskie. 29-letni górnik zginął w kopalni Chwałowice w Rybniku

 

Akcja ratownicza rozpoczęła się w sobotę ok. godz. 9:30. Nie wiadomo jak dużo czasu zajmie dotarcie do niego.

 

Wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej Rajmund Horst powiedział w niedzielę rano, że akcja jest prowadzona w bardzo trudnych warunkach, ratownicy posuwają się centymetr po centymetrze w zasypanym wyrobisku i trudno przewidywać jak długo jeszcze potrwa.

 

W rejonie zasypanego fragmentu chodnika stale utrzymywane są dwa zastępy ratownicze, w sumie na dole kopalni do dyspozycji jest sześć zastępów. Ratownicy pracują rotacyjnie, po kilkanaście-kilkadziesiąt minut. Według wiceprezesa PGG największym problemem jest niewielka przestrzeń, w której muszą się poruszać ratownicy i napotykane po drodze duże i ciężkie elementy.

Wstrząsy w kopalni Bielszowice

W chwili wstrząsu, w bezpośrednio zagrożonym rejonie, było trzech górników pracujących przy remoncie rurociągu. Jeden z nich, sztygar, zdołał wycofać się bez obrażeń. Urwał się kontakt z dwoma ślusarzami w wieku 31 i 42 lat. Do akcji skierowano ok. 30 ratowników.

 

Przed godz. 17 w sobotę przedstawiciele sztabu akcji poinformowali, że ratownicy zlokalizowali w zwałowisku lampy zaginionych górników - odebrali sygnał z umieszczonych w nich nadajników. Według szacunków, były one 10-20 m od zastępów ratowniczych.

 

ZOBACZ: Barbórka. Życzenia od premiera, prezydenta i marszałka Senatu

 

Ratownicy, którzy wcześniej starali się dotrzeć do poszkodowanych z dwóch stron zwałowiska, po namierzeniu lamp zostali przesunięci do prac na jednym kierunku, z którego było bliżej do poszukiwanych.

 

Po 19, po blisko 10 godzinach akcji, rzecznik PGG przekazał informację, że ratownicy nawiązali kontakt z jednym z uwięzionych w zwałowisku górników. Był on przytomny, rozmawiał z ratownikami, narzekał na dolegliwości bólowe i opowiadał, że jest w pozycji siedzącej. Widział lampy ratowników.

 

Za pomocą wysięgnika podano mu najpierw wodę i koc. Po kilku kolejnych godzinach mężczyzna został wyciągnięty ze zwałowiska.

zma/ap / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie