Rząd PiS zakładnikiem dwójki szurniętych na punkcie szczepień posłów - Żukowska w Polsat News

Polska
Rząd PiS zakładnikiem dwójki szurniętych na punkcie szczepień posłów - Żukowska w Polsat News
Polsat News

- Rząd PiS jest zakładnikiem dwójki lub może trochę większej liczby posłów, którzy są absolutnie szurnięci na punkcie szczepień. Którzy latają po Polsce po przedszkolach żłobkach i mówią, że szczepionki to jest zło, segregacja sanitarna - powiedziała posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska w "Śniadaniu Rymanowskiego w Polsat News i Interii".

Bogdan Rymanowski przypomniał słowa lidera PO Donalda Tuska z konwencji rocznicowej Komitetu Obrony Demokracji. Polityk powiedział tam w sobotę o "władzy skupionej w rękach jednego człowieka", mówił, że "przez tchórzostwo obecnej władzy zagrożone jest życie ludzkie" oraz że "Polską rządzi tchórz i partia zajęta wyłącznie własnymi interesami, gdy trzeba ludzi bezinteresownych".

Witczak: będziemy żądać twardej informacji ws. COVID-19

- To oczywiste, że Donald Tusk miał na myśli Jarosława Kaczyńskiego. Sprawa jest niezwykle poważna, bo w Polsce umiera codziennie z powodu covidu niepotrzebnie mnóstwo polskich obywateli zupełnie. Bywają takie dni, że pół tysiąca polskich obywateli umiera z powodu covidu. To jest najwyższy wskaźnik umieralności covidowej spośród państw członkowskich Unii Europejskiej - powiedział poseł KO Mariusz Witczak.

 

- Rząd, jeżeli idzie o walkę z covidem, absolutnie zrejterował, mamy mnóstwo argumentów, które o tym świadczą i muszę powiedzieć, że mamy do czynienia z dwoma klasycznymi grzechami. (Grzechem) mowy, bo przez długie miesiące rząd kłamał w sprawie wirusa, a premier Morawiecki mówił, że nie ma czego się bać i wirus jest w odwrocie. Okłamywano nas w sprawie respiratorów i maseczek. Jeżeli idzie o (grzech) zaniechania, to nie przeprowadzono żadnej skutecznej kampanii na rzecz szczepień, takiej, która przyniosłaby twarde rzeczywiste efekty - mówił Witczak.

 

Przypomniał jednocześnie, że Polska jest jednym z najgorzej zaszczepionych państw UE obok Rumunii czy Bułgarii. - Nie stworzono żadnego systemu zachęt dla tych, którzy są oporni w sprawie szczepień - dodał. Zapytany przez Bogdana Rymanowskiego, jak zachęcać do szczepień odpowiedział, że konieczna jest perswazja.

 

ZOBACZ: Pandemia koronawirusa. Austria wprowadza całkowity lockdown

 

- Uważam, że trzeba z nimi skutecznie rozmawiać. Jest mnóstwo rozwiązań stosowanych przez państwa w Europie, żeby opornych (w cywilizowany sposób) zachęcać do szczepień - dodał Witczak.

 

Zapowiedział, że Koalicja Obywatelska zwróci się do rządu o informacje na temat pandemii.

 

- Donald Tusk powiedział ważną rzecz. Będziemy żądali albo od premiera Morawieckiego albo od premiera Kaczyńskiego, który jest osobą zarządzającą rzekomo bezpieczeństwem w Polsce, twardej informacji. Żądamy, żeby wreszcie przemówiła publicznie Rada Medyczna (przy premierze), która zajmuje się doradzaniem i walką z pandemią przy rządzie, żebyśmy my obywatele mieli jasną sytuację - powiedział Witczak.

Poboży: Tusk prezentuje poziom internetowego trolla

- Mam wrażenie, że Donald Tusk został tak potężnie znokautowany zapowiedziami wprowadzenia tarczy antyinflacyjnej, że jedyne co potrafił, to w taki nie do końca poważny sposób, jak na polityka, który piastował ważne funkcje, zarówno w Polsce jak i w strukturach europejskich, zaatakować - w sposób absolutnie niewybredny - Jarosława Kaczyńskiego - powiedział Błażej Poboży (PiS).

 

- Jest przejawem wyjątkowej hipokryzji, że w momencie, kiedy Platforma Obywatelska zaczynała tonąć, prysnął do Europy po te 111 tys. zł miesięcznie, zarobił tam łącznie pewnie z 7 milionów złotych. Nie wiemy ile, bo oświadczeń majątkowych urzędnicy europejscy nie składają - powiedział Błażej Poboży.

 

ZOBACZ: Donald Tusk: przez tchórzostwo obecnej władzy zagrożone jest ludzkie życie

 

Według niego lider PO uciekł przed odpowiedzialnością, a jego powrót nazwał "dramatycznym".

 

- Donald Tusk uciekł przed odpowiedzialnością, przed tym, w jakiej kondycji zostawiał Polskę po latach rządów PO. Zostawił ją Ewie Kopacz - i Polskę i partię. I gdy odkuł się finansowo, gdy sobie odpoczął, to wrócił. Ale powrót ten jest dramatyczny. Donald Tusk był jedną z najważniejszych postaci (w polityce). W tej chwili prezentuje poziom internetowego trolla. To jest strasznie przygnębiająca sytuacja, bo taki szybki upadek polityka wielkiego kalibru to do polskiej politologii przejdzie jako zjawisko - powiedział Poboży.

Bartoszewski: PiS i PO nie mają nic do zaproponowania

Władysław Teofil Bartoszewski z PSL uznał, że w sprawach związanych z pandemią COVID-19 nie mają nic do zaproponowania ani PiS ani PO. PiS miało według niego podczas spotkania w sprawie pandemii z wiceministrem zdrowia Waldemarem Kraską pytać o rozwiązania opozycję, z kolei Koalicja Obywatelska miała domagać się podania rozwiązań przez PiS.

 

- To nie jest konfrontacja merytoryczna, tylko konfrontacja dwóch obozów, które uważają, że taki duopol w polityce jest jedynym możliwym rozwiązaniem - powiedział Bartoszewski.

 

ZOBACZ: Fundusz kompensacyjny po NOP. Kraska: ustawa trafi do Sejmu w poniedziałek

 

Przypomniał przebieg trzygodzinnego spotkania z wiceministrem zdrowia Waldemarem Kraską. - Wynikło z niego to, że ani strona rządząca, ani Platforma nie miały nic do zaproponowania - wyjaśnił. Według niego przyjęta została jedna propozycja PSL, by płacić personelowi niemedycznemu za pracę na pierwszej linii walki z COVID-19, a druga, dotycząca wypłacania 600 zł ludziom, którzy się zaszczepią - zaakceptowana została - jego zdaniem - częściowo. Jak stwierdził Bartoszewski, wiceminister miał powiedzieć, że "jest w stanie zastanowić się nad ulgami podatkowymi". Bartoszewski przyznał, że to rozwiązanie poparła Lewica.

 

- Muszę pochwalić dwóch posłów PiS, którzy mieli zdecydowane poglądy na to, co trzeba zrobić, tylko, że to były poglądy o wprowadzeniu restrykcji, a tego rząd się boi, bo po wprowadzeniu restrykcji straci większość - powiedział ludowiec.

Żukowska: Rząd PiS zakładnikiem dwójki szurniętych posłów

Anna Maria Żukowska z Lewicy powiedziała, że w obecnej sytuacji należy jak najwięcej ludzi zachęcić do szczepień.

 

- Dobrym pomysłem jest każdy pomysł, który zwiększy poziom zaszczepienia społeczeństwa. To, co proponowało i proponuje PiS, nie zmierza w tym kierunku. Wszyscy, którzy już się chcieli zaszczepić, mieli takie odpowiedzialne podejście, zrobili to. Teraz trudno przekonać tych, którzy się nie zaszczepili, a rząd nie ma na to pomysłu. PiS uwielbia te rozgrywki między Platformą, między sobą. Macie swoje problemy. Rząd PiS jest zakładnikiem dwójki, a może trochę większej liczby posłów, którzy są absolutnie szurnięci na punkcie szczepień. Którzy latają po Polsce po przedszkolach żłobkach i mówią, że szczepionki to jest zło, segregacja sanitarna. Mówię o posłance Annie Siarkowskiej i panu pośle Januszu Kowalskim - powiedziała Żukowska.

 

Jej zdaniem takie postawy są tolerowane w koalicji ze względu na dbałość o zachowanie większości w parlamencie.

 

ZOBACZ: Omikron. Brytyjski doradca ds. COVID-19 Calum Semple: obawy wobec nowego wariantu są wyolbrzymione

 

- Ja wiem, że większość parlamentarna wisi na tych posłach oraz na pośle (Łukaszu) Mejzie - powiedziała Żukowska.

 

- To jest coś niebywałego, żeby rząd pozwalał na takie wypowiedzi własnych parlamentarzystów, nic z tym nie robiąc. Oni mogą to bezkarnie opowiadać, a to bardzo szkodzi. Zamiast zachęcać do szczepień, budzi niepokój. Jeżeli PiS to toleruje, to coś jest na rzeczy. Chcecie flirtować z elektoratem Konfederacji. Żyrujecie lęk społeczny przed szczepieniami. Boicie się tylko tego patyczka w nosie. Jeśli już jesteśmy tutaj przy tchórzostwie, to rzeczywiście: tchórzostwem wykazują się Konfederacja i rząd PiS, które boją się wprowadzić m.in. paszporty covidowe - uznała posłanka Lewicy.

 

Przyznała, że w jej ugrupowaniu omawiany jest m.in. wariant wprowadzenia obowiązku szczepień.

 

- Rozważamy różne koncepcje dotyczące tego, czy na przykład jednak nie powinniśmy się opowiedzieć za obowiązkowymi szczepieniami. Już rok te szczepienia funkcjonują, zaszczepionych jest 3,5 mld ludzi na świecie, a to jest dosyć duża próba. To jest pewien sygnał, że jeżeli rząd uważa, że coś jest bezpieczne - tak jak szczepienia na odrę, różyczkę, cholerę, polio - to znaczy, że powinien dać temu placet - powiedziała Żukowska.

Kulesza: Niedzielski powinien pójść siedzieć

Poseł Jakub Kulesza (Konfederacja) zaprzeczył, że jego formacja jest przeciwna szczepieniom.

 

- Pani poseł dalej udaje, albo rzeczywiście nie rozumie, czym się różni sprzeciw wobec szczepień, którego w Konfederacji pani nie uświadczy, od sprzeciwu wobec przymusu - powiedział Kulesza. - Jest zdecydowana różnica - dodał.

 

- Takie kraje jak Australia wykluczyły się z grona państw cywilizowanych, wprowadzając przymus szczepień, kary za ich brak, areszty domowe i tak dalej. To nie są rozwiązania, ani które należą do sfery cywilizacji, ani które są skuteczne. Przykładem jest Portugalia, która ma najwyższy poziom wyszczepienia, a pomimo to i tak boryka się z epidemią wirusa SARS-CoV-2. A właśnie zrezygnowała z paszportów covidowych. Można powiedzieć, że wy jesteście 100 lat za rzekomo cywilizowanymi krajami - powiedział Kulesza.

 

ZOBACZ: Adam Niedzielski: szczególna uwaga na zagadnienie kontaktu z wracającymi z Afryki

 

Polityk wyjaśnił, że wkrótce także będzie wiadomo, że skuteczność paszportów covidowych nie jest znacząca.

 

- Za pół roku obudzicie się i stwierdzicie, że rzeczywiście paszporty szczepionkowe nie działają - mówił. - Minister Niedzielski po roku obudził się, że obostrzenia nie działają. Gdyby posłuchał Konfederacji, która rok temu mówiła, że lockdown, zamykanie lasów, zamykanie restauracji, niszczenie całego życia społeczno-gospodarczego nie ma sensu, to dzisiaj być może nie borykalibyśmy się z recesją, ogromną inflacją, problemami gospodarczymi, brakiem pracy dla wielu Polaków, zwolnieniami, szalejącymi cenami - powiedział Kulesza.

 

Jego zdaniem restrykcyjna polityka szczepień nie jest skuteczna ze względu - jak twierdził - na zaprzeczające temu doniesienia naukowe.

- Od samego początku mówimy, że przymus w zakresie szczepień nie działa z prostego powodu. Przymus szczepień jest nieetyczny, bo szereg publikacji naukowych m.in. Oxfordu mówi, że segregacja sanitarna nie ma sensu, bo szczepienia nie zapobiegają zarażaniu się - mówił Kulesza.

 

Według posła Konfederacji nieprawdziwe są informacje jakoby w szpitalach była znikoma liczba zaszczepionych.

 

- Najważniejsze są kłamstwa ministra Niedzielskiego. Ministerstwo Zdrowia wydało niesamowite pieniądze na kampanię, mówiąc, że spośród umierających na COVID-19 jest tylko 1 proc. zaszczepionych. Prawda jest taka, że obecnie jest to już ponad 30 procent, a w grupie zarażonych to ponad 40 procent. Za same te kłamstwa minister Niedzielski powinien pójść siedzieć - dodał Kulesza.

Sałek: prewencja i ochrona gospodarki

Paweł Sałek (Kancelaria Prezydenta) uznał,  że w obecnej sytuacji związanej z pandemią COVID-19 pomóc może prewencja.

 

- My do końca nie wiemy, z czym się mierzymy w układzie kolejnych mutacji, które powstają, sposobów przeciwdziałania i tak dalej. To że niektóre kraje mają dużą ilość wyszczepionych - jak Malta czy Portugalia - to też do końca nie świadczy o tym, że to jest skuteczna metoda w sensie prewencyjnym. Poza tym potencjał ludnościowy tych krajów nie jest zupełnie porównywalny do potencjału ludnościowego Polski - powiedział przedstawiciel Kancelarii Prezydenta.

 

ZOBACZ: Pandemia koronawirusa. Obostrzenia przedłużone do 30 listopada

 

- Sposoby związane z prewencją i zapobieganiem w okresie pandemii są kluczowe i najbardziej podstawowe. Tak samo jak sprawy związane z ochroną gospodarki - dodał.

 

Według niego dyskusję o restrykcjach spowalnia debata o swobodach obywatelskich.

 

- Jeżeli jakieś restrykcje mają być wprowadzone, to w Polsce zaczyna się bardzo poważna debata na temat swobód obywatelskich. O tym także mówił Rzecznik Praw Obywatelskich. To jest u nas w kraju cała dyskusja między siłami politycznymi i specjalistami. Trzeba zachować zdroworozsądkowe podejście w tej sytuacji i w pierwszej kolejności działać prewencyjnie - powiedział.

PSL: 600 zł dla wszystkich zaszczepionych

- Jestem zwolennikiem paszportów covidowych - powiedział Mariusz Witczak (KO). Jestem zwolennikiem tego, żeby Polacy nie umierali z powodu covidu, o to mi chodzi - powiedział poseł KO.

 

Bogdan Rymanowski przypomniał, że z sondaży wynika, iż Polacy są podzieleni w sprawie restrykcji.

 

- Widać jednoznacznie, że PIS i jego rząd idzie środkiem między dwoma skrajnościami. Z jednej strony jest Lewica, która proponuje rozwiązania w wielu aspektach - można tak to nazwać - ograniczające swobody obywatelskie, co Konfederaci nazywają segregacją sanitarną. Z drugiej strony jest Konfederacja na skrajnej pozycji formułując swoje postulaty - powiedział Błażej Poboży. - Tymczasem rząd dostosowuje swoje aktualne środki do sytuacji - wyjaśnił.

 

ZOBACZ: Paszport covidowy ważny do dziewięciu miesięcy po drugiej dawce szczepienia

 

- Pamiętajmy, że w pierwszej, drugiej fali było istotne zagrożenie wydolności systemu ochrony zdrowia. W tej chwili nie ma zagrożenia systemu ochrony zdrowia - powiedział Poboży. Przypomniał, że w Warszawie został uruchomiony ponownie szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym. Zarzucił niewydolność szpitalom samorządowym w Warszawie zarządzanej przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego (PO).

 

- W innych krajach umiera cztery, pięć razy mniej chorych na COVID-19. To jest wasze zadanie, żeby do tego doprowadzić. Macie wszystkie narzędzia do walki z pandemią - odpowiedział Witczak.

 

- Dzięki Bogu pan minister (zdrowia) słucha tego, co my mówimy - powiedział Władysław Teofil Bartoszewski (PSL), który zgodził się z opinią Rady Medycznej, argumentującej, że w obecnej sytuacji najważniejsze jest zwiększenie liczby osób zaszczepionych.

 

- Nie (chodzi) o przymus, ale o zachęty - powiedział. - Rzeczywistość jest taka, że jak się pokaże ludziom niezaszczepionym, że dostaną za to żywą gotówkę, to znając naszych rodaków, to zadziała - powiedział. - Tym zaszczepionym wcześniej też trzeba te pieniądze dać, bo to jest sprawiedliwość społeczna - powiedział ludowiec, nazywając to "inwestycją, która nie jest taka bezsensowna: wobec kosztów, jakie ponosi system ochrony zdrowia w związku z pandemią.

 

- Kwarantanna to także lockdown. I to znacznie bardziej dotkliwy - powiedział z kolei Kulesza. Jak stwierdził zasady kierowania na kwarantannę są zbyt ostre. Wyjaśnił, że w jego przypadku o izolacji zdecydowała informacja od wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, który, gdy zachorował, poinformował władze sanitarne, że widział się z Kuleszą. Jednak on sam wyjaśnił, że stał przez 10 minut w odległości 5 m od marszałka.

 

WIDEO: fragment "Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii"

Kulesza: Lempart to rynsztok i margines

Posłowie odnieśli się do protestu Marty Lempart przed siedzibą PiS, podczas którego poplamiła farbą wejście do budynku, przeciwko czemu zaprotestowała zajmująca się tam sprzątaniem pracownica. Kobieta zażądała sprzątnięcia farby, Lempart odparła, że tego nie zrobi.

 

- Stoję po stronie kobiet, feminizm polega na tym żeby okazywać solidarność, w każdej sytuacji i tutaj może w pierwszym odruchu tej solidarności zabrakło - powiedziała Anna Maria Żukowska z Lewicy. Jak wyjaśniła, Marta Lempart tłumaczyła, że protesty społeczne są uciążliwe. Przyznała także, że feminizm polega również na tym, aby okazać szacunek wobec ciężkiej pracy. - Myślę, że Marta Lempart mogłaby wykazać się większą wrażliwością - powiedziała Żukowska. - Ja pod koniec takiej akcji ruszyłabym pomóc posprzątać - powiedziała.

 

- Jeżeli ktoś w takiej sytuacji dokonał dewastacji, to po pierwsze powinien posprzątać, a ponadto powinien zapłacić za szkody, które zostały uczynione. Ten happening w ogóle nie powinien mieć miejsca. Jak można przed kamerami niszczyć czyjeś mienie, robić z tego powodu awantury i jeszcze mówić o tolerancji? - pytał przedstawiciel Kancelarii Prezydenta.

 

- Środowisko związane ze Strajkiem Kobiet ma bardzo dużo do powiedzenia na temat tolerancji i równouprawnienia. A pamiętajmy o tym, że drugie prawa wyborcze uznane w Europie dla kobiet były uznane w 20-leciu międzywojennym w Polsce. Polacy byli zawsze bardzo tolerancyjnym narodem - powiedział Paweł Sałek. Przypomniał m.in. przerywanie mszy przez środowiska lewicowe oraz pytania wiernych o to, gdzie jest tolerancja i odpowiedź, która wówczas padła: "dla was nie ma tolerancji". Stwierdził także, że farba jest "wpisana w działalność tych środowisk".

 

- Polityka PiS wobec kobiet ma charakter okrutny. Ale jeśli chodzi o wyczyn pani Lempart, to ja go nie popieram. Jestem wrogiem niszczenia mienia prywatnego i publicznego. Uważam, że powinna posprzątać - powiedział poseł Mariusz Witczak (KO).

 

ZOBACZ: Marta Lempart oblała farbą drzwi do siedziby PiS. Pokłóciła się z panią sprzątającą

 

- To pokazuje kondycję współczesnej polskiej lewicy - powiedział Błażej Poboży (PiS), sugerując, że skrajne akcje działaczy feministycznych szkodzą samemu feminizmowi.

 

- Strajk kobiet skończył się dzięki działaniom takich kobiet, jak pani Marta Lempart - powiedział z kolei Władysław Teofil Bartoszewski, który przyznał, że idee ruchu są mu bliskie. - Dzięki pani Lempart kobiety uznały, że nie mogą iść w tę stronę - powiedział. Jak stwierdził farby wylanej na siedzibę PiS "nie będzie czyścił prezes Kaczyński, tylko pani sprzątaczka". - Pani Lempart powinna wziąć rozpuszczalnik i to czyścić - powiedział ludowiec.

 

Jakub Kulesza (Konfederacja) uznał, że akcja Marty Lempart, to przejaw "całkowitej pogardy dla własności prywatnej". - Dla mnie pani Lempart w porównaniu z panią sprzątającą, która ciężko pracuje, to jest rynsztok i margines społeczny na poziomie chuliganów i złodziei - przypomniał, że Młoda Lewica określała działaczkę Strajku Kobiet w swoim oświadczeniu dotyczącym tego zdarzenia jako "uprzywilejowaną".

Witczak: Mejza to symbol zgnilizny tej władzy

Politycy obecni w programie uznali, że wiceminister sportu Łukasz Mejza nie powinien dalej sprawować funkcji po tym, jak Wirtualna Polska napisała, że jego firmy zajmowały się m.in. zachęcaniem przewlekle chorych do korzystania z nieuznawanych terapii. Sam Mejza zaprzeczył i zapowiedział proces sądowy.

 

- Pan Mejza w ogóle nie powinien zostać ministrem. Został nim tylko dlatego, że PiS szuka w Sejmie głosów. Panicznie, dramatycznie, rozpaczliwie, łapie się każdego, kto już nieważne, jakie ma poglądy. Dla was już nie ma znaczenia, z kim wy idziecie ławą, dajecie stanowisko ministerialne człowiekowi, który nie złożył do dzisiaj oświadczenia majątkowego i nie widzicie w tym problemu - mówiła Anna Maria Żukowska (Lewica) do posła PiS, przypominając, że nie jest jasne w jaki sposób "w rok tak mocno się wzbogacił".

 

Jak dodała to "człowiek, który żeruje na chorych dzieciach i ich rodzinach, które liczą na cień nadziei". - To jest paskudne, ten człowiek jest hieną. Zawsze sprawdza się ministrów przed powołaniem i PiS musiało to wiedzieć. Musieliście sobie zdawać sprawę z tego, kto będzie wiceministrem, bierzecie za to pełną odpowiedzialność - zwróciła się do Błażeja Pobożego (PiS).

 

- Jeżeli informacje opublikowane przez portal wp.pl znajdą potwierdzenie, a analizą tych informacji i artykułu zajmuje się zarówno środowisko polityczne, czyli Partia Republikańska pana Adama Bielana, jak i odpowiednie instytucje państwowe, to w mojej ocenie nie powinien być wiceministrem. To jest dość oczywiste - powiedział Poboży.

 

ZOBACZ: Mejza o artykule WP: jego treść będzie przedmiotem postępowań sądowych

 

- Oddzielną kwestią jest możliwość obecności w parlamencie. Pamiętajmy, że pan Mejza wszedł do Sejmu z listy PSL. W związku z tym, jeżeli tam ktoś nie weryfikował, to nie jest to zarzut. Jest tak, że na dalszych miejscach na listach umieszczane są osoby, o których mniej wiemy - powiedział Poboży.

 

- Pan Mejza wszedł do Sejmu na skutek nieszczęścia, które spotkało śp. Jolantę Fedak, świetną posłankę, byłego ministra rządu, bardzo zasłużoną osobę w polityce, która zmarła - wyjaśnił Władysław Teofil Bartoszewski. - Pan Mejza był na drugiej pozycji listy Koalicji Polskiej jako kandydat niezależnych samorządowców, a nie PSL. Wszystkie spółki, które założył były po tym, jak dostał się do Sejmu. Jak tylko tam się dostał, zawsze głosował z PiS a nie z PSL. Przyłączył się do partii stanowiących koalicję Zjednoczonej Prawicy - dodał ludowiec.

 

- Nie powinien w ogóle być ministrem i od tego są służby, żeby go sprawdzić - powiedział Bartoszewski. Poparł posła PiS Marka Suskiego, który mówił, że powinien być sprawdzony, a w przypadku potwierdzenia zarzutów - wyrzucony.

 

- Pan Mejza, który dołączył do obozu władzy jest jasnym symbolem zgnilizny tej władzy - powiedział z kolei Mariusz Witczak. - Nigdy w życiu taki człowiek nie powinien piastować takiej funkcji. Jest cwaniakiem politycznym, który startował z listy PSL, a po wejściu do parlamentu nagle okazał się zwolennikiem PiS. Mam głębokie wątpliwości co do jego etycznych i moralnych kwalifikacji - powiedział Witczak, który przyznał, że wszystkie informacje dotyczące działalności gospodarczej Mejzy muszą być dogłębnie wyjaśnione. - Mam duże zaufanie do dziennikarzy, którzy w ramach śledztwa dziennikarskiego zrealizowali swój artykuł o nim - dodał.

 

- Poseł Mejza to jest wierzchołek góry lodowej - powiedział Jakub Kulesza, który uznał, że to "zasłona dymna do całego patologicznego systemu, który z kadencji na kadencję coraz bardziej się degeneruje". Poseł Konfederacji przypomniał o sprawie szkoleń za publiczne pieniądze, na których minister miał zarobić milion zł. - Rzekomo wszystko było zrobione zgodnie z prawem. Być może tak, ale to jest szkodliwy system - przyznał, nazywając go "patologią".

 

Wszystkie wydania programu Bogdana Rymanowskiego można obejrzeć tutaj.

zdr/hlk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie