Mejza o artykule WP: jego treść będzie przedmiotem postępowań sądowych

Polska
Mejza o artykule WP: jego treść będzie przedmiotem postępowań sądowych
Facebook/Łukasz Mejza
Minister zapowiada kroki prawne przeciwko publikacji Wirtualnej Polski

Treść artykułu w Wirtualnej Polsce będzie przedmiotem postępowań sądowych; podjąłem kroki prawne mające na celu ochronę mojego dobrego imienia i reputacji - poinformował w środę wiceminister sportu Łukasz Mejza. Twierdzi, że publikacje na jego temat mają charakter ataku politycznego.

W środę Wirtualna Polska napisała, że firma Mejzy obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Mejza miał osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa to 80 tys. dolarów. Jak zaznacza WP metoda, którą zachwalał, nie ma medycznego potwierdzenia.

 

- Treść artykułu będzie przedmiotem postępowań sądowych. Niezwłocznie po jego publikacji podjąłem kroki prawne mające na celu ochronę mojego dobrego imienia i reputacji. O szczegółach będę informować w najbliższym czasie - zapowiedział Mejza w środę w mediach społecznościowych.

"Publikacja jest kolejnym nierzetelnym atakiem na mój wizerunek"

- Ukazanie się tych artykułów wiążę z faktem, iż w krótkim czasie przed ich opublikowaniem odrzuciłem propozycje opuszczenia obozu rządowego i przejścia do opozycji. Takich propozycji zasilenia obozu totalnej opozycji od złożenia ślubowania poselskiego otrzymałem kilka, zawsze odmawiałem. Jednakże w przypadku wcześniejszych propozycji stawką nie było utrzymanie większości rządowej, stąd brutalność i bezwzględność obecnych ataków - oświadczył Majza.

 

ZOBACZ: Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. Łukasz Mejza powołany na sekretarza stanu

 

- O intencjach autora dwóch kluczowych ataków na mnie świadczy jego wpis w jednym z portali społecznościowych opublikowany w dniu, w którym zostałem członkiem rządu, o następującej treści: "Prośba: dawni znajomi, kontrahenci oraz sympatycy Łukasza Mejzy - jeśli macie ciekawe informacje na temat pana Łukasza i chcecie się nimi podzielić - napiszcie: szymon.jadczak@pm.me. Anonimowość gwarantowana" - czytamy we wpisie Mejzy.

 

Polityk twierdzi, że ani on ani spółka Vinci NeoClinic sp. z o.o. nie wystawili "ani jednej faktury i nie zarobili złotówki na działalności opisanej w artykule".

 

"Spółka nigdy nie zamierzała prowadzić i nie prowadziła działalności medycznej. Przedmiotem jej działalności miało być prowadzenie biura turystyki medycznej. Autorzy materiału mogli z łatwością potwierdzić tę informację w publicznych rejestrach zawierających dane spółki" - pisze Mejza.

Vinci NeoClinic

Podkreśla, że propozycję powołania spółki Vinci NeoClinic, a następnie rozszerzenia jej działalności otrzymał od osoby, która według niego skutecznie skorzystała z terapii leczenia komórkami macierzystymi mimo, że lekarze zdiagnozowali ją jako śmiertelnie chorą.

 

- Po powzięciu informacji o wątpliwościach natury medycznej i moralnej dotyczących tej terapii, natychmiast wycofałem się z działalności firmy. W związku z tym nie tylko nie odniosłem najmniejszych korzyści majątkowych, ale poniosłem koszty finansowe. Zainwestowane środki potraktowałem jako własne straty. Nigdy, wbrew tezom autorów artykułu, nie rozmawiałem ani nie kontaktowałem się w żaden sposób z wymienioną w tekście p. Pauliną Materną - przekonuje polityk.

 

ZOBACZ: MZ: terapia CAR-T będzie refundowana dla chorych z ostrą białaczką limfoblastyczną

 

Według niego autorzy artykułu nie dali mu możliwości odniesienia do tez zawartych w artykule, a "mimo jasnej, pisemnej deklaracji, że na wszystkie pytania odpowie w ciągu dwóch dni", materiał ukazał się zaledwie kilkanaście godzin po tym, jak otrzymał pytania.

 

Mejza zapowiedział, że nie będę udzielał dodatkowych komentarzy w zakresie treści artykułu WP, a na wszelkie pytania będzie w jego imieniu odpowiadać kancelaria Kopeć Zaborowski Adwokaci i Radcowie Prawni.

Leczenie w Ameryce Północnej 

WP podaje, że spółka Łukasza Mejzy obiecywała ciężko chorym leczenie w Ameryce Północnej lub wsparcie medyczne po zabiegu. Według Wirtualnej Polski polityk osobiście jeździł i przekonywał rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Spółka ministra miała obiecywać m.in. leczenie w Ameryce Północnej oraz wsparcie medyczne po zabiegu. Według WP wiceminister w rządzie Morawieckiego wciąż jest jej prezesem. Ponadto spółka miała się też zajmować organizowaniem w Polsce terapii "pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi". Jest to metoda uznawana przez lekarzy za niebezpieczną.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Zgolił brwi i włosy, by zbierać na rzekome leczenie. Rzesza oszukanych

 

Dziennikarze WP twierdzą, że dotarli do ludzi, którym przedstawiciele firmy obiecywali pomoc dla chorych dzieci. Według nich Mejza nie tylko był kontaktem dla pacjentów, ale również osobiście (wraz z partnerem biznesowym) szukał chętnych do skorzystania z terapii. "W naganianiu klientów do Vinvi NeoClinic miała pomóc siatka 21 stowarzyszeń, które między 16 stycznia a 17 marca 2020 r. zarejestrowali asystenci społeczni Mejzy: Paweł Ciołka oraz Jakub Zgoła" - czytamy w WP.

 

Serwis podaje, że ma m.in. dowody na to, że zdesperowani rodzice chorych dzieci mieli podpisywać umowy ze stowarzyszeniami i przekazywać im prawa do prowadzenia zbiórek pieniędzy na leczenie, a dziś zostali z nieopłaconymi rachunkami za leczenie, którego nie było.

 

Wcześniej Wirtualna Polska podawała, że Mejza handlował maseczkami bez medycznych atestów.

mad / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie