Białoruś. Dziennikarz Mikoła Dziadok skazany na pięć lat więzienia

Świat
Białoruś. Dziennikarz Mikoła Dziadok skazany na pięć lat więzienia
Pixabay
Białoruski dziennikarz skazany na pięć lat więzienia

Anarchista Mikoła Dziadok, uznany przez obrońców praw człowieka za więźnia politycznego, został w środę skazany na pięć lat więzienia. W trakcie procesu Dziadok mówił, że był bity i torturowany.

Dziadok został uznany za winnego na podstawie trzech artykułów karnych, takich jak: organizacja działań poważnie naruszających porządek publiczny, wezwania do działań na szkodę bezpieczeństwa państwa i nielegalne używanie substancji palnych.

 

Mężczyzna nie przyznał się do winy. W czasie procesu Dziadok szczegółowo opisał, jak był torturowany, a funkcjonariusze znęcali się nad nim psychicznie oraz fizycznie, wymuszając zeznania. Adwokat przedstawił materiały obdukcji, które potwierdzały, że po zatrzymaniu Dziadok miał ślady licznych obrażeń.

Dziennikarz był torturowany

Dziadok mówił np., że funkcjonariusze zmusili go do ujawnienia haseł do komputera i telefonu, "dusząc poduszką". Później, również siłą i groźbami oraz przy użyciu gazu pieprzowego, miał być zmuszony do nagrania, w którym przyznaje się do organizowania zamachów.

 

ZOBACZ: Białoruś. Dziennikarz "Komsomolskiej Prawdy" z zarzutami karnymi

 

Według jego zeznań, funkcjonariusze grozili, że "będą oddawać na niego mocz, »odwiozą na gestapo«".

 

- Nie łudźcie się. Żadne napisane przez was papierki, żaden terror nie powstrzyma wyzwolenia człowieka i postępu. My i tak zwyciężymy – powiedział Dziadok w sądzie.

Kolejny wyrok więzienia

Dziadok w przeszłości był już skazywany za aktywność polityczną i spędził kilka lat w więzieniu. Obecnie również został uznany za więźnia politycznego przez obrońców praw człowieka.

 

ZOBACZ: Białoruś. Iryna Słaunikawa w areszcie Akrescina. Nieoficjalnie: "za wykroczenie"

 

Dziadok to aktywista anarchistyczny, bloger i współpracownik białoruskojęzycznej gazety Nowy Czas. Został zatrzymany w listopadzie ubiegłego roku, chociaż nie brał aktywnego udziału w protestach.

 

W trakcie procesu odsunięto od pracy dwójkę jego adwokatów. Rodzina aktywisty zapowiedziała zaskarżenie wyroku.

 

- Zdajemy sobie sprawię, że to nie ma sensu(…), bo uważam, że wyrok wydali nie sędzia i nie prokurator, a o wszystkim zdecydowano w innych gabinetach. Mimo wszystko będziemy skarżyć. To jest konieczne, bo w ten sposób chcemy wyrazić swój stosunek do nielegalnego i niesprawiedliwego wyroku - zapowiedział ojciec Dziadoka, Alaksandr, cytowany przez Naszą Niwę.

wys / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie