Poznań. Wyrok w sprawie obrzucenia drzwi kościoła jajkami. "Niczego się nie wypieram"
Sąd w Poznaniu uznał w piątek, że wicedyrektor Galerii Miejskiej Arsenał obraziła uczucia religijne kilku osób, obrzucając jajkami drzwi kościoła. Ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu sąd warunkowo umorzył postępowanie karne na okres jednego roku próby.
24 października ub. roku zastępca dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu Zofia Nierodzińska (zgodziła się na publikację danych) rzuciła trzema kurzymi jajkami w drzwi kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Kościół parafialny na poznańskich Jeżycach pełni jednocześnie rolę świątyni garnizonowej. Nagranie z obrzucenia jajkami świątyni wicedyrektorka galerii zamieściła na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Nierodzińska została oskarżona o obrazę uczuć religijnych kilku osób świeckich i księży, w tym proboszcza parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Poznaniu ks. ppłk. kan. Pawła Piontka.
Obraziła uczucia religijne
W piątkowym wyroku w tej sprawie Sąd Rejonowy Poznań - Grunwald i Jeżyce uznał, że Zofia Nierodzińska obraziła uczucia religijne pokrzywdzonych. Jednocześnie sąd warunkowo umorzył postępowanie karne na okres jednego roku próby i orzekł od oskarżonej 2 tys. zł świadczenia na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Uzasadniając wyrok sędzia Katarzyna Kosmalewicz zaznaczyła, że w ocenie sądu wątpliwości nie budził stan faktyczny dotyczący sprawy. - Wątpliwości budziła kwestia oceny prawnej zachowania oskarżonej - stwierdziła.
ZOBACZ: Nieoficjalnie: sąd uniewinnił Adama "Nergala" Darskiego od zarzutu obrazy uczuć religijnych
- Sąd dał wiarę zeznaniom wszystkich świadków przesłuchanych w sprawie i za zgodne z prawdą uznał wyjaśnienia oskarżonej w zakresie sposobu popełnienia czynu, także motywacji co do rzucenia jajkami w kościół – mówiła sędzia. W trakcie procesu Nierodzińska wskazywała, że rzut jajkami w kościół był formą jej obywatelskiego nieposłuszeństwa i odpowiedzią na postawę Kościoła katolickiego związaną z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ub. roku dotyczącego prawa aborcyjnego.
- Te okoliczności, w ocenie sądu, nie były żadnym usprawiedliwieniem dla jej zachowania. Sąd dostrzega emocje związane z tymi okolicznościami, w tym także trwające w tym czasie protesty, jednakże wyrażenie w tym sporze swojego głosu poprzez popełnienie czynu przestępczego nie może w żaden sposób zasługiwać na aprobatę ze strony sądu - powiedziała sędzia.
Nie miała zamiaru obrazić
Nierodzińska przekonywała w czasie procesu, że nie miała zamiaru obrazić uczuć religijnych jakiejkolwiek osoby, a w czasie obrzucania drzwi kościoła przy budynku nie było wiernych. Zdaniem sądu była to nieudolna próba obrony oskarżonej, która mogła przewidzieć, że jej gest obrazi czyjeś uczucia religijne.
Sędzia zaznaczyła, że oskarżona w żaden sposób nie sprawdziła, czy w kościele znajdują się jakieś osoby, a nagranie ze zdarzenia umieściła na swoim profilu w mediach społecznościowych. Sędzia zwróciła też uwagę, że osoba, której uczucia religijne zostały obrażone, nie musi być bezpośrednim świadkiem zdarzenia. - Decydujące znaczenie ma fakt, że znieważająca treść dotarła do konkretnej osoby, wywołując u niej silną reakcję mającą charakter obrazy uczuć religijnych - mówiła sędzia.
ZOBACZ: Sellin: Są pewne granice naruszania bardzo intymnej sfery uczuć religijnych
Uzasadniając warunkowe umorzenie postępowania karnego sędzia zaznaczyła, że oskarżona nie była do tej pory karana. Dodatkowo, sąd wziął pod uwagę m.in. fakt, że rzut jajkami miał być chęcią zamanifestowania poglądów Nierodzińskiej w czasie "silnych wydarzeń społecznych". - Z tych względów sąd uznał, że stopień winy i społecznej szkodliwości nie jest znaczny - powiedziała sędzia.
"Niczego się nie wypieram"
Piątkowy wyrok nie jest prawomocny. Obrońca oskarżonej adwokat Mateusz Szynwelski w rozmowie z dziennikarzami zapowiedział złożenie apelacji. Na ogłoszeniu wyroku nie pojawili się prokurator i oskarżyciele posiłkowi.
Zofia Nierodzińska zaznaczyła, że czuje się niewinna. - Danie wiary księżom, czyli najbardziej uprzywilejowanej grupie w Polsce jest po prostu niesprawiedliwe. Nie wiem, dlaczego głos obywatelki został uznany za niewiarygodny (…) Jest to dyskryminujące dla moich uczuć feministycznych - podkreśliła.
ZOBACZ: TSUE: pracodawca może zakazać noszenia w pracy widocznych symboli religijnych
- Niczego się nie wypieram. To był gest nieposłuszeństwa obywatelskiego. Żyjemy w kraju, który upokarza kobiety, odbiera nam prawa i wolności, i z niczego się nie wycofuję - zaznaczyła wicedyrektorka miejskiej galerii. Po wyroku, przed sądem wspierało ją kilka osób skandujących hasło "Nigdy, przenigdy, nie będziesz szła sama".
Czytaj więcej