Kabul. Dyplomaci zostawili dokumenty Afgańczyków na podłodze brytyjskiej ambasady

Świat
Kabul. Dyplomaci zostawili dokumenty Afgańczyków na podłodze brytyjskiej ambasady
PAP/EPA/AKHTER GULFAM
Na zdj. Afgańczycy, próbujący dostać się na lotnisko w Kabulu

Personel brytyjskiej ambasady w Kabulu, opuszczając budynek po przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów, pozostawił w nim dokumenty z danymi pracujących dla niej Afgańczyków oraz CV ubiegających się o pracę - ujawnił w piątkowym wydaniu "The Times".

Rozrzucone na podłodze dokumenty z danymi kontaktowymi siedmiu Afgańczyków znalazł we wtorek korespondent "The Timesa", który towarzyszył bojownikom talibskim, gdy ci patrolowali teren opuszczonej ambasady. Dokumenty zawierały nazwisko i adres czołowego członka personelu ambasady w Kabulu, nazwiska innych członków personelu i ich dane kontaktowe oraz życiorysy i adresy osób ubiegających się o pracę w charakterze tłumaczy.

 

ZOBACZ: Zamachy w Kabulu. Joe Biden: zmusimy was, byście za to zapłacili

 

Wykonane przez korespondenta "The Timesa" połączenia na numery znajdujące się w tych dokumentach dowodzą, że choć część z wymienionych osób została ewakuowana do Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich kilku dni, to inni pracownicy ambasady pozostali na miejscu. Wśród osób, które utknęły w tłumie, nie mogąc dostać się na lotnisko, skąd mogliby być ewakuowani, było trzech afgańskich pracowników i ośmiu członków ich rodzin, w tym pięcioro dzieci.

"Załamały się protokoły ewakuacyjne"

Jak pisze dziennik, Brytyjczycy byli tak zaskoczeni szybkością zdobycia Kabulu, że najwyraźniej załamały się protokoły ewakuacyjne ambasady, wymagające niszczenia wszystkich danych, które mogłyby narazić na szwank afgańskich pracowników, ich rodziny lub potencjalnych pracowników.

 

"The Times" cytuje - bez ujawniania danych personalnych - fragment listu motywacyjnego jednego z ubiegających się o pracę tłumacza dla brytyjskiej ambasady. Jak podkreśla, wymienione przez niego doświadczenie zawodowe - praca w charakterze tłumacza dla wojsk amerykańskich w prowincji Helmand - co miało być atutem, wobec niefrasobliwości personelu ambasady, teraz mogło go kosztować utratę życia.

Nieznany los dwóch osób

Gazeta informuje, że przed ujawnieniem znaleziska skontaktowała się z ministerstwem spraw zagranicznych, przekazując dane personalne, aby umożliwić odnalezienie tych osób i ich ewakuację. Jednak jak pisze, los co najmniej dwóch osób ubiegających się o posadę tłumacza, których dane kontaktowe pozostawiono rozrzucone na terenie ambasady, pozostaje nieznany.

 

ZOBACZ: Zamachy w Kabulu. Piotr Łukasiewicz: Państwo Islamskie to talibowie turbo, na sterydach

 

"The Times" przypomina, że odnalezienie porzuconych dokumentów nastąpiło zaledwie kilka dni temu po tym, gdy wyszło na jaw, że minister spraw zagranicznych Dominic Raab, będąc na urlopie, nie przeprowadził telefonicznej rozmowy ze swoim afgańskim odpowiednikiem w sprawie pomocy w ewakuacji afgańskich współpracowników brytyjskich wojsk i ocenia, że jest to kolejny element, świadczący o nieprofesjonalnej reakcji brytyjskich władz na kryzys, będący efektem przejęcia władzy przez talibów.

kmd / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie