Oświęcim. Zostawił umierającego brata na ulicy. Życie uratowali mu świadkowie
42-latek pozostawił na poboczu jednej z ulic w Oświęcimiu nieprzytomnego brata i odjechał samochodem. Świadkowie zaczęli jego resuscytację. Chory trafił do szpitala; miał zawał – podała w poniedziałek oświęcimska policja.
- Sytuacja miała miejsce w piątek. Z relacji zgłaszających wynikało, że mężczyznę na poboczu miał zostawić kierowca toyoty, który natychmiast odjechał. Świadkowie zaczęli resuscytację mężczyzny, który nie dawał oznak życia. W ratowanie życia mężczyzny włączyli się również ratownicy jednej z prywatnych firm transportu medycznego. Do szpitala trafił nieprzytomny. Okazało się, że miał zawał i został wprowadzony w stan snu farmakologicznego – zrelacjonowała wydarzenia rzecznik policji w Oświęcimiu asp. szt. Małgorzata Jurecka.
ZOBACZ: 15-latek z Polski bohaterem w Niemczech. "Tego strażaka musiałem uratować"
Chory mężczyzna nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Policja zaczęła szukać kierowcy, który go porzucił.
- Po kilku godzinach mundurowi ustalili, że poszukiwany pojazd należy do 42-letniego mieszkańca gminy Oświęcim. Funkcjonariusze zastali go w miejscu zamieszkania. Z jego relacji wynikało, że rano podwoził do Oświęcimia swego nietrzeźwego brata. Gdy ten oświadczył, że jest mu niedobrze, wysadził go z auta i odjechał – powiedziała Jurecka.
Podziękowania dla świadków
42–latek został zatrzymany. Usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy człowiekowi w sytuacji grożącej bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Podejrzany przyznał się do zarzucanego mu czynu i dobrowolnie poddał karze. Za popełnione przestępstwo grozi kara do 3 lat więzienia – powiedziała Małgorzata Jurecka.
Policjantka podziękowała za prawidłową reakcję świadkom, którzy widząc nieprzytomnego mężczyznę udzielili mu pomocy i wezwali pogotowie
Czytaj więcej