W Leksynie od tygodnia nie ma prądu. "Jak w średniowieczu, chodzimy spać z kurami"

Polska
W Leksynie od tygodnia nie ma prądu. "Jak w średniowieczu, chodzimy spać z kurami"
Polsat News/zdj. ilustracyjne
Brak prądu jest problem dla części rolników, którym nie działają konieczne do pracy przy zwierzętach gospodarskich sprzęty

W miejscowości Leksyn na Mazowszu prądu nie ma od... minionego czwartku. To efekt przechodzących w tym regionie nawałnic, które zerwały linie elektryczne oraz połamały słupy. Cierpliwość mieszkańców, czekających aż służby naprawią szkody, wyczerpuje się. Ludzie żyją bez światła, nie działają lodówki i inne kuchenne sprzęty. - Chodzimy spać z kurami - mówią polsatnews.pl.

Silne nawałnice przeszły przez gminę Bodzanów, gdzie położony jest Leksyn, w nocy z środy na czwarte 15 lipca. Wiatr zrywał przewody elektryczne, łamał słupy oraz drzewa.

 

Jedno z nich przewróciło się na linię energetyczną w Leksynie, łamiąc przy okazji słup, który spadł na zabudowania gospodarstwa. Zniszczone przewody zawisły nad podwórzem oraz - przez zarwany dach - wpadły do wnętrza budynku. Pozostają w takim stanie od tygodnia.

 

Drzewo, które wywołało te szkody i blokowało drogę, zostało usunięte przez strażaków dopiero po dwóch dniach od nawałnicy.

"Jak w średniowieczu"

Za dostawy energii w miejscowości odpowiada operator Energa. Jak twierdzą mieszkańcy, jest on intensywnie informowany o powstałych w miejscowości szkodach i braku prądu. Firma miała zapewnić, że zgłoszenie jest przyjęte i niebawem przeprowadzi naprawy. 

 

- Cały czas wydzwaniamy i ja, i sąsiedzi do energetyka, to przecież nikt nie odbiera. A jak już się uda dodzwonić, to pani sympatycznie mówi, że jest zgłoszone, że jest w realizacji, że będzie w ciągu 24 godzin naprawa. To już, dzięki Bogu, 24 godziny trwają tydzień - mówi polsatnews.pl pani Małgorzata, mieszkanka miejscowości. 

 

ZOBACZ: Nawałnice na Mazowszu. W Warszawie wiatr porwał blaszany garaż

 

Długotrwały brak prądu uniemożliwia normalne funkcjonowanie. - Nie mam co jeść, nic nie ugotujesz, nic nie zrobisz, bo przecież lodówka nie działa, nie działa kuchnia, no jak w średniowieczu, chodzimy spać z kurami - mówi pan Grzegorz, mieszkaniec miejscowości. 

 

- Idzie zwariować, w XXI wieku tak długi czas nie mieć dostępu do prądu... To już nie chodzi o internet czy telewizję, nie mamy podstawowych sprzętów - zaznacza i dodaje: - W pierwszych dniach to byliśmy zupełnie bez kontaktu, telefony rozładowały się, nie można było się do nas nawet dodzwonić.

 

Energa na swojej stronie internetowej informuje, że obszar gminy Bodzanów objęty jest "awarią masową". Podaje także, że wciąż bez dostępu do prądu jest około 1300 odbiorców. - To wręcz apokalipsa, rozumiem, że mają dużo do roboty w całym powiecie, no ale ile można - mówi pani Małgorzata.

Tydzień bez prądu

Brak prądu jest problem dla części rolników, którym nie działają konieczne do pracy przy zwierzętach sprzęty. Niektórzy ratują się agregatami prądotwórczymi lub pozyskiwaniem energii z akumulatorów ciągników lub samochodów. 

 

W gospodarstwie, którego zabudowania uszkodził złamany słup, dodatkowym kłopotem są porozrzucane przewody. - Słup leży do dziś, nikt tego nie uprzątnął - mówi pani Kinga, właścicielka zniszczonego gospodarstwa. - U nas jeszcze jest wyrwane całe przyłącze przy domu, to nie naprawa na parę chwil - podkreśla.

 

ZOBACZ: Prawie 2 tys. interwencji z powodu nawałnic. Ewakuowano cztery obozy harcerskie 

 

- Mamy trzodę, bez prądu to duży problem z wydojeniem bydła, a także potem z przechowaniem tego mleka. Nie działają nam chłodnie, lodówki - dodaje. 

 

Zaznacza, że również próbowała kilkukrotnie zgłosić awarię u operatora. - To jak pytam kiedy naprawią, to słyszę, że jak będą mieli czas to przyjadą i zrobią. Jak pytam jak bez energii tyle czasu, to w słuchawce jest milczenie - opowiada.

"Ogromna skala zniszczeń"

- Zniszczenia są znaczne na bardzo dużym obszarze - mówi polsatnews.pl Grzegorz Baran, koordynator ds. kontaktów z mediami z Energi. Wyjaśnia, że poziom i rozmiar zniszczeń dorównują tym, z jakimi firma mierzyła się w czasie orkanu Ksawery, który pustoszył centralną Europę w 2013 roku.

 

Podkreśla, że awarii uległy w regionie płockim łącznie cztery stacje przesyłowe. - Zniszczenia są na ogromnym obszarze, często trudno dostępne, bo dojazdy blokują powalone drzewa, uszkodzone drogi - wyjaśnia. Przypomina, że naprawy są prowadzone hierarchicznie: - Najpierw musimy przywrócić główną infrastrukturę, żeby móc zając się naprawami mniejszej i bezpośrednich przyłączy u odbiorców.

 

- Bardzo przepraszam, rozumiem, że to może być frustrujące, by tak długo czekać na przywrócenie energii, ale robimy co możemy, mamy dodatkowe zespoły, sprowadzone do nas z innych oddziałów - mówi polsatnews.pl. Zapewnia, że firma stara się, by prąd wrócił do mieszkańców do piątku.  

laf/ml/ / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie