Sopot. WOPR i plażowicze utworzyli "żywy łańcuch". Szukali 4-latki

Polska
Sopot. WOPR i plażowicze utworzyli "żywy łańcuch". Szukali 4-latki
Sopockie WOPR
"Łańcuch życia" na sopockiej plaży

Nie było chwili do stracenia - jak tylko ratownicy WOPR dowiedzieli się, że na plaży w Sopocie zniknęła 4-latka, ruszyli do akcji. Wraz z plażowiczami chwycili się za ręce i utworzyli "żywy łańcuch", ponieważ było ryzyko, że dziewczynka zaczęła topić się w morzu. To niejedyna groźna sytuacja. W czwartek z morza wyciągnięto nieprzytomnego mężczyznę, który przed wejściem do wody wypił sześć piw.

Sopoccy ratownicy dowiedzieli się we wtorek przed godz. 16, że na plaży zaginęła 4-letnia dziewczynka. Istniało ryzyko, iż dziecko weszło do wody i tam mogło zacząć się topić.

 

ZOBACZ: Uczniowie "uwięzieni" w hotelu na Majorce. Szefowa służby zdrowia oskarżona

 

WOPR-owcy postanowili więc utworzyć "żywy łańcuch". Poprosili plażowiczów, aby chwycili się za ręce i wspólnie szli po morskiej płyciźnie. Na miejsce sprowadzono profesjonalny sprzęt, zjawili się też funkcjonariusze policji.

 

 

4-latka odnalazła się na plaży. "Rozbrzmiały oklaski"

 

"Cała plaża wstrzymała oddech" - zrelacjonował WOPR. Po dziesięciu minutach akcji okazało się, że 4-latka odnalazła się cała i zdrowia; była na plaży około 200 metrów od miejsca, gdzie wcześniej wypoczywała. Zdaniem ratowników, na plaży rozbrzmiały wtedy oklaski, a "wszyscy odetchnęli z ulgą".

 

ZOBACZ: Mazury. Ciała dwóch nastolatków wyłowione z jeziora Świętajno

 

"To zdarzenie zakończyło się szczęśliwie, ale bywają takie sytuacji, kiedy finał jest tragiczny w skutkach" - przestrzegło sopockie WOPR, dlatego zaapelowało do rodziców i opiekunów, by byli odpowiedzialni za swoje dzieci.

 

"Nie dopuście do tego, aby waszą pociechę, choć na chwilę stracić z oczu. Plaża to miejsce bardzo zatłoczone, wystarczy chwila nieuwagi i tracimy dziecko z pola widzenia" - przestrzegli ratownicy.

 

Ratowali nietrzeźwego, nieprzytomnego mężczyznę. "To już szczyt!"

 

Sopoccy WOPR-owcy na wakacjach mają pełne ręce roboty. W czwartek swoją relację rozpoczęli od słów: "To już szczyt!".

 

Okazuje się, że wyciągnęli z wody nieprzytomnego 50-kilkulatka, którego ocucili i przekazali ratownikom medycznym. Wyliczyli, że miał widoczną nadwagę, choroby przewlekłe, a do godz. 12:50 zdążył wypić sześć piw. W takim stanie chciał zażyć kąpieli.

 
"Mamy zaliczyć to jako tonięcie czy jako samobójstwo? Brak słów!" - stwierdzili.
 
wka/ sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie