80. rocznica mordu na Żydach w Jedwabnem. "W niedzielę przybędziemy, aby się modlić"

Świat
80. rocznica mordu na Żydach w Jedwabnem. "W niedzielę przybędziemy, aby się modlić"
Wikimedia/Fotonews
80. rocznica mordu na Żydach w Jedwabnem

80 lat temu, 10 lipca 1941 r., w Jedwabnem (Podlaskie) doszło do mordu na co najmniej 340 Żydach, którego dokonała grupa miejscowych Polaków. Większość ofiar pogromu została po zamknięciu w stodole spalona żywcem.

- W tym roku przybędziemy do Jedwabnego w niedzielę 11 lipca. Spotkamy się o godz. 11.00 w miejscu masowego grobu ofiar pogromu, pod pomnikiem upamiętniającym pomordowanych Żydów w Jedwabnem, aby pomodlić się i wspomnieć ich tragiczny los. Nie przewidujemy oficjalnych przemówień - poinformowała Marta Guze-Korszyńska z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie.

Śledztwo IPN

Sprawa Jedwabnego zaczęła być głośna i wywołała szerokie międzynarodowe dyskusje po tym, gdy w 2000 roku ukazała się książka Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", w której napisał on, że polscy sąsiedzi zamordowali w Jedwabnem 1,6 tys. Żydów.

 

W toku wszczętego w 2000 i umorzonego w 2003 r. śledztwa IPN ustalił, że mordu nie mniej niż 340 Żydów (300 spalono żywcem w stodole, a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób) dokonała około 40-osobowa grupa polskiej cywilnej ludności, która miała w nim "rolę decydującą", ale inspiratorami byli Niemcy, choć ich roli do końca nie dało się ustalić.

 

ZOBACZ: Euro 2020. Latające mrówki mogą zaroić się na finał na Wembley

 

Żydów najpierw zgromadzono na miejskim rynku. Grupę mężczyzn zmuszono do rozbicia pomnika Lenina, który stał poza rynkiem na skwerku, znajdującym się przy drodze wiodącej w kierunku Wizny. Następnie, około południa, Żydom kazano dźwigać fragment rozbitego popiersia na rynek, a stamtąd zanieść do stodoły na skraju miasteczka, na drewnianych noszach. Grupa ta mogła liczyć 40-50 osób.

 

Ofiary z tej grupy zgładzono w nieustalony sposób, a ciała wrzucono do grobu wykopanego wewnątrz stodoły. Na zwłoki w grobie wrzucono części rozbitego popiersia Lenina. Potem grupę co najmniej 300 osób, kobiet i mężczyzn w różnym wieku, po zamknięciu w stodole spalono żywcem, przy czym - jak podawał IPN - "dokonywano uprzednio także pojedynczych zabójstw w bliżej nieustalonych okolicznościach".

 

IPN umorzył śledztwo, bo - jak wtedy tłumaczono - nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział osób innych niż osądzone w tej sprawie już po II wojnie światowej. Nie znaleziono też wystarczających dowodów na postawienie zarzutów innym osobom. W końcu lat czterdziestych 22 mieszkańców Jedwabnego i okolic stanęło przed polskim sądem; zapadł wówczas m.in. jeden wyrok śmierci (za bezpośredni udział w mordzie), zamieniony potem na 15 lat więzienia. Pozostałych podsądnych oskarżono jednak tylko o udział w spędzeniu Żydów na rynek w Jedwabnem (skąd przepędzono ich do stodoły), a nie o zabijanie ofiar.

Kwaśniewski przeprosił za Jedwabne

Największe uroczystości rocznicowe w Jedwabnem odbyły się - jak dotąd - w 60. rocznicę tego mordu, w 2001 r. Ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski przeprosił wtedy za tę zbrodnię. Przed tymi uroczystościami, na przełomie maja i czerwca 2001 roku, IPN przeprowadził w Jedwabnem ekshumację, która - wobec stanowiska Żydów, że nie wolno naruszać spokoju zmarłych - miała ograniczony charakter. Podczas niej w obrębie stodoły znaleziono m.in. łuski i naboje produkcji niemieckiej.

 

Śledztwo wykazało jednak, że nie pochodzą one z 1941 r. W dwóch odkrytych wówczas przez IPN mogiłach znaleziono szczątki ok. 250 ofiar. W czasie ekshumacji odkryto drugą mogiłę ofiar pogromu. Znajduje się w obrębie fundamentu stodoły. Znaleziono tam - oprócz szczątków ofiar - fragmenty pomnika Lenina.

 

ZOBACZ: Niemcy: szeptali po polsku, zrozumiał ich policjant z Berlina. Wpadli złodzieje motocykli

 

Przed uroczystościami w 2001 roku zdemontowano stary pomnik z napisem, że zbrodni dokonali Niemcy, i wzniesiono nowy pomnik, a na obrysie dawnej stodoły, w której zginęli Żydzi, ustawiono mur z bloków z piaskowca. Przedtem prowadzono w tym miejscu prace archeologiczne. Napis na pomniku nie wskazuje sprawców.

 

Po polsku, hebrajsku i w jidisz napisano: "Pamięci Żydów z Jedwabnego i okolic, mężczyzn, kobiet, dzieci, współgospodarzy tej ziemi, zamordowanych, żywcem spalonych w tym miejscu 10 lipca 1941 roku. Jedwabne 10 lipca 2001 roku". W 2001 r. otwarto też cmentarz ofiar. Stary cmentarz żydowski, na którym - według relacji świadków - również znajdują się groby ofiar mordu, został wówczas uporządkowany.

Naukowcy komentują

W trakcie zorganizowanej w ostatnich dniach w IPN w Warszawie konferencji naukowej, podczas panelu "Jedwabne i inne pogromy na kresach północno-wschodnich" historycy mówili, że zbrodnia w Jedwabnem i pogromy, do których doszło w sąsiednich miejscowościach, miały genezę w niemieckiej polityce okupacyjnej, ale i w polskim antysemityzmie sprawców tego mordu.

 

Szef Biura Badań Historycznych IPN prof. Marek Wierzbicki wymieniał także, że miała na to wpływ okupacja sowiecka, okres anarchii po jej upadku spowodowanym agresją III Rzeszy na ZSRR, antysemityzm Polaków oraz polityka niemieckiego okupanta, prowadzona w pierwszych miesiącach wojny niemiecko-sowieckiej.

 

ZOBACZ: Nigeria. Policja: złodzieje bydła zabili 35 mieszkańców wiosek

 

W poprzednich latach IPN informował, że na Białostocczyźnie po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu 1941 r. i zajęciu przez Niemców terenów okupowanych dotąd przez Sowietów doszło do blisko 30 wystąpień antyżydowskich. W poprzednich latach Instytut umorzył prowadzone śledztwa ws. zdarzeń w Wąsoszu, Radziłowie, Szczuczynie i mordu żydowskich kobiet w Bzurach. Powody były podobne: albo w ogóle nie udało się ustalić sprawców, albo nie udało się ustalić sprawców innych niż ci, którzy po wojnie byli za te zbrodnie osądzeni.

 

W ostatnich latach pojawiały się głosy na temat wznowienia prac - także ponownych ekshumacji - które miałyby ostatecznie zamknąć sprawę odpowiedzialności za mord w Jedwabnem. Przeciwna ekshumacjom jest strona żydowska, która podnosi, że godzi to w tradycje religijne Żydów, ale też niczego - po śledztwie IPN - już nie wyjaśni.

"Nie ma wątpliwości co do tego, kto zabił Żydów"

- Mówienie o tym, że nie jest jasne, kto zabił Żydów w Jedwabnem czy w Kielcach, jest dla nas czymś równie bolesnym, jak dla Polaków kwestionowanie zbrodni katyńskiej. To tak, jakby mówić, że dokładnie nie wiadomo, kto zaczął II wojnę światową, kto napadł na Polskę 17 września, kto zabił polskich oficerów w Lesie Katyńskim - mówił w 2016 roku naczelny rabin Polski Michael Schudrich.

 

- [...] nikt poważny nie ma wątpliwości co do tego, kto zabił Żydów w Jedwabnem. Pytanie dotyczące wpływu Niemców na Polaków w tamtym tragicznym dniu to jest już inne zagadnienie. Natomiast co do tożsamości sprawców zbrodni sprawa jest jasna - dodawał Schudrich.

 

ZOBACZ: W czasie nawałnicy spadł z punktu widokowego. Ratowała go policja i GOPR

 

- Oczywista jest rola Niemców, którzy zachęcali polską ludność do pogromów, i która w dużej części im ulegała. Nie wiemy z dokumentów, czy w Jedwabnem esesmani byli obecni przy masakrze, nie wiadomo, czy stali przy płonącej stodole, czy też wyjechali z miasteczka. Mimo niemieckiej inspiracji odpowiedzialność jednak spoczywa na tych, którzy tego mordu dokonali. A byli to Polacy. Niemcy, owszem, dali Polakom pewien wzór, pokazywali, jak należy z Żydami postępować. To była pogarda, grabież, podpalenie synagogi, niszczenie świętych ksiąg" - mówił również w 2016 r. historyk prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego.

 

Jak podała Gazeta Wyborcza, podczas obchodów grupa osób wystawiła kilka transparentów sprzeciwiających się polskiej odpowiedzialności za masakrę w Jedwabnem. 

 

wys / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie