Myślała, że psa nie trzeba karmić. "Rzucała w niego pustym garem po zupie"

Polska
Myślała, że psa nie trzeba karmić. "Rzucała w niego pustym garem po zupie"
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt

Inspektorzy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt dawno nie spotkali się z tak drastycznym przypadkiem. Podczas wtorkowej interwencji w Pastuchowie (pow. świdnicki), zastali skrajnie wygłodzonego psa. Właścielka Tołdiego miała rzucać w niego pustym garem po zupie. Zwierzę było hiperodwodnione.

"Katarzyna W. z Pastuchowa (pow. świdnicki) wraz z patologicznym partnerem, do wtorku była właścicielką Tołdiego. Psa, który przez ostatnie dni, żywił się i poił "słońcem i powietrzem"! Psa, którego kobieta codziennie oglądała ze swojego kuchennego okna, gotując obiadki dla mężusia i dzieciaczków. Kobieta, podczas interwencji, rzuciła psu pusty gar po zupie, a psiak o mało nie pożarł go w całości. Skrupulatnie wybierał każde ziarnko kaszy po krupniku, która była przyklejona do brzegów pojemnika" - informują w internetowym wpisie pracownicy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.

 

ZOBACZ: Znęcał się nad psem i wyrzucił go przez okno. Nie trafi do aresztu

 

Właściciele psa - Katarzyna i Andrzej W. - zażądali natychmiastowego zwrotu konającego z głodu Tołdiego. Jak podkreślają inspektorzy, rodzina nie widziała w swoim zachowaniu nic nagannego. Para miała obrażać pracowników Inspektoratu. "Podczas rozmów chętnie nas wyzywali, używali słów na k, ch** i s*******. Rodzice-kaci są dla swoich dzieci wspaniałym wzorcem do naśladowania!" - czytamy w poście.

Kobieta straciła pracę

Inspektorzy skierują przeciwko właścicielom zawiadomienie do prokuratury. Za zagłodzenie psa może im grozić do trzech lat pozbawienia wolności. Zarząd spółki PROiP-EKOlogiczni, w której pracowała Katarzyna W., wydał oświadczenie. Kobietę zwolniono dyscyplinarnie. Zarząd firmy, wraz z byłymi już kolegami z pracy, wpłacili darowizny na rzecz Tołdiego.

 

Mimo krytycznego stanu, rokowania są dobre

Zwierzę w krytycznym stanie trafiło do kliniki weterynaryjnej. W chwili interwencji, pies ważył niecałe 12 kg (powinien przynajmniej 25). Rokowania Tołdiego są dobre. Inspektorzy informują, że psu dopisuje apetyt, a jego układ trawienny działa prawidłowo. Zwierzę nie cierpi także na biegunkę. "Za kilkanaście tygodni, Tołdi będzie nie do poznania! Obiecujemy Wam to!" - informują działacze Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.

kmd / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie