Łukaszenka: informacje o bombach płynęły z polskich adresów IP

Świat
Łukaszenka: informacje o bombach płynęły z polskich adresów IP
wikimedia/Serge Serebro, Vitebsk Popular News
Według Łukaszenki "informacja o zmuszeniu do lądowania przez myśliwiec, to absolutne kłamstwo".

Jak mieliśmy postąpić, kiedy płynął potok informacji o bombach z polskich adresów IP? – zapytał w środę Alaksandr Łukaszenka z trybuny parlamentu. Chwilę potem dodał, że "informacja o bombie przyszła ze Szwajcarii".

Przedstawiciele społeczności międzynarodowej nie dają wiary twierdzeniom białoruskiego prezydenta ws. bomby na pokładzie. UE i USA oraz państwa z całego świata zdecydowanie potępiły incydent.

 

ZOBACZ: Białoruś zmusiła samolot Ryanair do lądowania w Mińsku, by zatrzymać opozycjonistę

 

Uważają, że doszło do wymuszenia lądowania przy użyciu wojskowego myśliwca i pod naciskiem kontrolerów, aby zatrzymać Ramana Pratasiewicza, który był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, później innego kanału – Białoruś mózgu (Biełaruś gołownogo mozga). Oba zostały przez władze uznane za ekstremistyczne, a ich autorzy są poszukiwani przez organy ścigania - podkreśla "Nasza Niwa" Pratasiewicz został oskarżony w sprawie karnej i umieszczony na liście osób "zaangażowanych w działalność terrorystyczną".

 

Z kolei linie Ryanair zarzuciły w poniedziałek władzom Białorusi "akt piractwa lotniczego".

"Chodzi nie tylko o myśliwiec"

- Chodzi nie tylko o ten myśliwiec, który został poderwany absolutnie zgodnie ze wszelkimi normami – mówił w środę Łukaszenka, komentując przymusowe lądowanie w Mińsku samolotu Ryanair z Aten do Wilna.

 

ZOBACZ: Hamas zaprzecza, jakoby miał związek z zatrzymaniem samolotu w Mińsku

 

- Chodzi także o to, o czym nie mówimy – że na moje polecenie wszystkie systemy bezpieczeństwa elektrowni jądrowej, w tym obrona przeciwlotnicza, zostały uruchomione i postawione w stan gotowości bojowej – cytuje Łukaszenkę agencja BiełTA.

 

Usytuowana 50 km od stolicy Litwy, Wilna, elektrownia jądrowa w Ostrowcu dysponuje systemem obrony przeciwlotniczej.

"Polskie adresy IP"

Jak tłumaczył Łukaszenka, w związku ze swoimi obowiązkami głowy państwa „powinien był chronić ludzi”, mając na celu bezpieczeństwo kraju.

 

ZOBACZ: Są sankcje dla Białorusi za zatrzymanie samolotu Ryanaira. Decyzja szczytu Unii Europejskiej

 

- Zrozumcie, jeśli w samolocie byłaby bomba, a terroryście rzeczywiście chcieliby ją zdetonować, to raczej nie moglibyśmy pomóc. Ale nie mogłem dopuścić, żeby samolot upadł na głowy naszych ludzi – powiedział Łukaszenka, przypominając sytuację sprzed ponad tygodnia, gdy piloci wojskowego Jaka-130 zginęli, próbując wyprowadzić maszynę znad budynków mieszkalnych.

 

Występując w środę w zorganizowanym pilnie mini orędziu do parlamentu, Łukaszenka mówił, że na tle licznych informacji o bombach (w tym w samolotach) które docierają na Białoruś z "adresów IP w Polsce, na Litwie i Łotwie", władze musiały zareagować na rzekome groźby o ładunku wybuchowym.

Informacja ze Szwajcarii?

W tym przypadku, jak uściślił, informacja została przysłana ze Szwajcarii. Według Łukaszenki oprócz Mińska takie same groźby wysłano do portów lotniczych w Atenach i Wilnie.

 

- W pobliżu trasy lotu leży elektrownia jądrowa. A jeśli? Co, mało nam Czarnobyla? – mówił Łukaszenka.

 

Według Łukaszenki "informacja o zmuszeniu do lądowania przez myśliwiec, to absolutne kłamstwo". Jak powiedział, "zadanie myśliwca, to zabezpieczenie łączności i sprowadzenie samolotu do lądowania w przypadku sytuacji krytycznej". Łukaszenka utrzymywał, że inne lotniska "nie przyjęły samolotu".

 

Łukaszenka przemawiał na zwołanym w trybie pilnym spotkaniu z przedstawicielami parlamentu i rządu. Spotkanie nie było transmitowane na żywo, a cytaty pochodzą z pisemnych relacji w mediach państwowych.

Komentarz MSZ

- To kolejna fałszywa informacja, którą Aleksander Łukaszenka próbuje wprowadzić opinię publiczną w błąd, po to żeby usprawiedliwić swoje działania polegające na prześladowaniu opozycji, na zamykaniu ludzi w więzieniach, na ich torturowaniu. Sądzę, że nikt odpowiedzialny nie powinien poważnie traktować tej wypowiedzi - powiedział wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński.

 

- Przede wszystkim należy cały czas przypominać, że w więzieniach białoruskich przetrzymywani są bezprawnie ludzie opozycji białoruskiej i polscy działacze na Białorusi. Dopóki nie zostaną uwolnieni trzeba kontynuować presję międzynarodową na Białoruś. Cieszę się, że na wniosek premiera Morawieckiego Unia Europejska bardzo zdecydowanie zareagowała na wydarzenia z niedzieli - podkreślił wiceszef resortu dyplomacji.

rsr/PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie