"Czeka mnie tu śmierć". Świadkowie o słowach zatrzymanego w Mińsku aktywisty

Świat
"Czeka mnie tu śmierć". Świadkowie o słowach zatrzymanego w Mińsku  aktywisty
PAP/EPA/STRINGER
Mieszkający poza granicami Białorusi Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta

Pasażerowie, którzy lecieli samolotem linii Ryanair z zatrzymanym w Mińsku opozycjonistą Ramanem Pratasiewiczem mówili, że na wieść o lądowaniu awaryjnym w stolicy Białorusi wpadł on w panikę i mówił, że "czeka go tutaj kara śmierci" - podała telewizja Dożd.

Niezależna rosyjska telewizja powołuje się na relację pasażera, z którym rozmawiał łotewski portal internetowy Delfi. Pasażer ten opisał reakcję Pratasiewicza na awaryjne lądowanie w Mińsku: najpierw opozycjonista wpadł w panikę, zaczął się trząść, a na pytanie, co się stało, odparł: "czeka mnie tutaj kara śmierci".

 

Po wylądowaniu Pratasiewicz nadal drżał, ale był spokojny. Do samolotu weszli ludzie z psami, Pratasiewicza odprowadzono na bok i przeszukano. Cały czas koło niego był funkcjonariusz służb siłowych. Potem Pratasiewicz został wyprowadzony z samolotu.

 

Relacje świadków 

 

Białoruskie media niezależne przytaczają relacje pasażerów lotu Ateny-Wilno, który w niedzielę przymusowo wylądował w Mińsku. Z jego pokładu funkcjonariusze zabrali opozycyjnego aktywistę i dziennikarza Ramana Pratasiewicza. - W sumie żadnego incydentu nie było. Pilot ostro zmienił kurs. Powiedział, że potem wyjaśni, ale nie zrobił tego. Podczas lądowania widzieliśmy samochody straży pożarnej, policjantów (właśc. milicjantów), itd. Przyjechało bardzo dużo ludzi, nie było jasne, czego chcą – powiedział obywatel Litwy Mantos, którego wypowiedź cytuje Onliner.by.

 

- Siedziałem z tyłu. Raman nagle wstał, wziął torbę, próbował komputer i telefon przekazać swojej dziewczynie. Zaczął krzyczeć do dziewczyny obok, że nie możemy wylądować w Mińsku – dodał. 

 

- Naszą czwórkę wyprowadzili, psy wszystko obwąchały. Tego chłopca wzięli na bok i wytrząsnęli jego rzeczy. Zapytaliśmy go, co się dzieje. Powiedział, kim jest i dodał: "Tutaj czeka mnie kara śmierci". Był już spokojniejszy, ale się trząsł – mówił pasażer.

 

Wąski korytarz, bez wody i toalety 

 

Pasażer, z którym rozmawiał portal Delfi, relacjonował, że pozostałych podróżnych przetrzymywano przez około trzy godziny w wąskim korytarzu bez wody i dostępu do toalety i sprawdzano im dokumenty.

 

ZOBACZ: Przymusowe lądowanie w Mińsku tematem obrad Rady Europejskiej

 

Mieszkający poza granicami Białorusi Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, który władze w Mińsku uznały za ekstremistyczny. Wobec Pratasiewicza wszczęto na Białorusi sprawy karne dotyczące m.in. wzniecania nienawiści do władz i struktur siłowych i organizacji zamieszek. Opozycjonista został umieszczony na sporządzonej przez białoruski Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) liście osób "zaangażowanych w terroryzm".

 

Wymuszone lądowanie 

 

W niedzielę na lotnisku w Mińsku lądował awaryjnie samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna. Przyczyną lądowania była informacja o bombie na pokładzie. Na polecenie władz Białorusi poderwano myśliwiec wojskowy MiG-29, który podążał przed maszyną pasażerską.

 

Informacja ta po sprawdzeniu samolotu Ryanair nie potwierdziła się. Media niezależne podały następnie informację o zatrzymaniu Pratasiewicza, który leciał tym samolotem.

laf / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie