Wojnarowicz: kac moralny i społeczny zostanie z Izraelem na długo

Świat
Wojnarowicz: kac moralny i społeczny zostanie z Izraelem na długo
PAP/EPA/HAITHAM IMAD
Palestyńczyk niesie swoją ranną córkę, wydobytą z gruzów zniszczonego po izraelskim nalocie domu

- Brutalność policji, aktywność żydowskich nacjonalistów i protesty palestyńskich mieszkańców zaowocowały zamieszkami na Wzgórzu Świątynnym z meczetem Al-Aksa - jednym z najświętszych miejsc dla muzułmanów - powiedział w wywiadzie dla Polsat News Michał Wojnarowicz z PISM o przyczynach obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie. Twierdzi, że "kac moralny i społeczny zostanie z Izraelem na długo"

Mateusz Grabarczyk, Polsat News: Co było iskrą, która na nowo zaogniła konflikt izraelsko-palestyński?

 

Michał Wojnarowicz, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych: Ta eskalacja to przede wszystkim efekt sytuacji w Jerozolimie. Od połowy kwietnia obserwowaliśmy wzmożenie polityczne po stronie izraelskiej i palestyńskiej. Wpływ na to miały planowane eksmisje palestyńskich mieszkańców we wschodniej Jerozolimie, których zastąpić mieli żydowscy osadnicy. Czas ten przypadł na koniec Ramadanu. Brutalność policji, wzmożona aktywność żydowskich grup nacjonalistycznych i protesty palestyńskich mieszkańców zaowocowały zamieszkami na Wzgórzu Świątynnym z meczetem Al-Aksa - jednym z najświętszych miejsc dla wyznawców islamu.

 

ZOBACZ: Ponad 300 rannych. Starcia Palestyńczyków z policją w meczecie Al-Aksa

 

MG: Zamieszki szybko przerodziły się w serię ostrzałów rakietowych.

 

Hamas musiał zareagować na zdjęcia z zajść w Jerozolimie, które obiegły cały świat. W momencie eskalacji środowiska palestyńskie tkwiły w pewnej politycznej pustce, wywołanej odwołanymi wyborami w AP. Zarówno Fatah jak i Hamas, czyli dwa najważniejsze ugrupowania, musiały potwierdzić swoją pozycję. Skoro nie można było tego zrobić w zaplanowany, wyborczy sposób, to Hamas sięgnął po najbardziej sprawdzone rozwiązanie w swojej skrzynce z politycznymi narzędziami - pokaz siły.

 

ZOBACZ: Runął wieżowiec w Gazie trafiony izraelską rakietą. Islamski Dżihad odpowiedział tym samym [WIDEO]

 

MG: Jak wyglądała noc z piątku na sobotę?

 

Obustronny ostrzał był tej nocy bardzo intensywny. Po pewnym czasie objął także Tel Awiw. Izrael kontynuuje bardzo gwałtowne bombardowania. Liczba zabitych po stronie palestyńskiej w sobotę przekroczyła 180 (w tym 52 dzieci, 31 kobiet, 1225 osób zostało rannych - przyp. red). Jednocześnie wciąż nie doszło do wejścia wojsk izraelskich do Strefy Gazy. Nie chodzi przecież o jej reokupację.

 

MG: A o co?

 

O maksymalne osłabienie Hamasu. Likwidację jego potencjału. Wciąż w dużej mierze działania Izraela opierają się na atakach punktowych, wymierzonych w infrastrukturę i militarnych przywódców Hamasu. To nie jest bombardowanie dla bombardowania. Najbliższe dni będą kluczowe. W sobotę przypadał dzień Nakby, upamiętniający wysiedlenie ludności palestyńskiej z Izraela w 1948 roku. Izraelczycy upamiętniają powstanie swojego państwa, dla Palestyńczyków oznaczało to początek katastrofy. Czeka nas jeszcze kilka intensywnych dni.

 

MG: Punktowe ataki nie zapobiegły temu, że około jedną czwartą ofiar w Gazie stanowią dzieci.

 

Izrael podkreśla, że Hamas traktuje dzieci jak żywe tarcze i że nierzadko rakieta Hamasu nie doleciała do Izraela i spadła w Strefie Gazy. Wynika to też ze struktury demograficznej. Większość Gazy to ludzie młodzi. W przypadku gęsto zaludnionego terenu walk, ofiary są nieuniknione. W stronę Izraela ponownie kierowane są oskarżenia o zbrodnie wojenne. Sytuacja w Strefie Gazy to  z pewnością jeden z największych kryzysów humanitarnych.

 

MG: Świat obiegają zdjęcia samosądów i linczów na ulicach Izraela. Jak duża jest ich skala?

 

Skala tych wydarzeń jest niespotykana. Ilość międzysąsiedzkiej przemocy ze strony obywateli arabskich i żydowskich jest bezprecedensowa. Ludzie atakowani są na ulicach, dochodzi do pobić. Napadane są posterunki izraelskiej policji, w użyciu jest broń. Do najostrzejszych starć dochodzi w Hajfie, Jaffie, Ramli i Lod. Sytuacja w wielu miejscach wedle relacji świadków wymknęła się spod kontroli. Wprowadzane są godziny policyjne. To nie jest tak, że Hamas wcisnął guzik na konsoli i wywołał powstanie w Izraelu. Te antagonizmy tkwiły w społeczeństwie od dawna.

 

MG: Od lat wiedzieliśmy, że Izrael siedzi na beczce z prochem. Ta beczka właśnie wybuchła?

 

Składa się na to kilka rzeczy. Wśród ludności arabskiej w Izraelu jest bardzo dużo frustracji. Panuje poczucie, że nie są pełnoprawnymi obywatelami. Wprowadzono ustawę konstytucyjną, która określiła Izrael jako państwo narodu żydowskiego, a pamiętajmy, że ludność arabska stanowi 20 proc. mieszkańców Izraela. W wyniku tej ustawy kilka lat temu arabski przestał być oficjalnym językiem w Izraelu.

 

MG: Premier Netanjahu zyskał na konflikcie?

 

Obecnie wahadło przechyliło się na stronę rządu Netanjahu. Antagonizmy między ludnością spowodowały rozłam w samej opozycji, która była bardzo blisko sformowania swojego gabinetu. Trzeba pamiętać, że nie uda jej się tego dokonać bez partii arabskich, o które jeszcze kilka miesięcy temu zabiegał również Netanjahu. Jednak z opozycji wyłamała się partia prawicowa, która obawiała się podjęcia współpracy z liderami arabskimi w obecnych warunkach.

 

MG: Od kilku miesięcy o Izraelu mówiło się głównie w kontekście bardzo szybko postępującej akcji szczepień przeciwko COVID-19.

 

Jeszcze niedawno Izrael cieszył się końcem pandemii, życie wracało do normy. Niestety normą okazał się konflikt i to, co niestety widzimy na ulicach Izraela. Pandemia dość skutecznie wyciszała pewne polityczne i społeczne napięcia. Kiedy się skończyła, kumulowane przez ten czas emocje znalazły upust w najgorszy możliwy sposób.

 

MG: Skupmy się na Strefie Gazy. Jak duże poparcie mają takie organizacje jak Hamas?

 

Wielu ludzi nie pamięta innych rządów niż te Hamasu. To w dalszym ciągu bardzo młode społeczeństwo, które nie zna innej rzeczywistości. Poparcie względem Hamasu jest duże, ale warto podkreślić, że Palestyńczycy często boją się otwarcie wskazać swoje preferencje polityczne. Trzeba także zaznaczyć, że to bardzo pragmatyczna organizacja. Ostatnie lata nie ubiegły pod znakiem wystrzeliwania setek rakiet dziennie. To był okres długiego spokoju, na którym organizacja też korzystała. Mówiło się nawet o otwartym rozejmie. Jedną z opcji było dopuszczenie do poważnych inwestycji w Gazie, w których pomogą państwa arabskie.

 

MG: Możliwe są jakieś rozmowy między obydwiema stronami?

 

Oficjalnie Hamas nie uznaje Izraela, a Izrael uznaje Hamas za organizację terrorystyczną, ale nieoficjalnie ze sobą rozmawiają. Na przykład poprzez Egipt. Izrael korzysta na rozbiciu palestyńskiej sceny politycznej na Hamas i Fatah. To zwalnia ich z odpowiedzialności za rozmowy pokojowe, skoro sami są podzieleni.

 

MG: Jakie widzi pan scenariusze na najbliższe dni?

 

Najbliższe dni będą kluczowe. Hamas wysyła sygnały o chęci zawieszenia broni. W razie czego Izrael ma się czego chwycić, gdy uzna, że już swoje cele osiągnął. To może zakończyć się niestety bardzo ostrym ostrzałem, a później stopniowym wyciszaniem konfliktu. Niepokojące są doniesienia o destabilizacji na Zachodnim Brzegu, czyli terenach położonych pomiędzy Jerozolimą, a Morzem Martwym. Tradycyjnie podczas tego konfliktu największymi ofiarami są cywile w Strefie Gazy, ich zniszczone domy, utracone majątki. Nie będą mogli nawet ich szybko odbudować. Izrael twierdzi, że materiały budowlane mogą posłużyć do budowy tuneli ułatwiających ataki z podziemia.

 

MG: Szramy powstałe na wskutek wzajemnych ataków są możliwe do zabliźnienia?

 

W ostatnich dniach rozgorzał problem, który Izrael będzie musiał przepracować. Ciężko będzie żyć razem, gdy przed chwilą jedna część mieszkańców próbowała dorwać drugą. Gdy komuś spalono sklep, w którym codziennie robiono zakupy. Kac moralny i społeczny zostanie z Izraelem na długo.

rsr/zdr / Mateusz Grabarczyk, Wydarzenia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie