Zatrzymanie Andżeliki Borys. Premier: nie zgadzamy się na branie zakładników

Polska
Zatrzymanie Andżeliki Borys. Premier: nie zgadzamy się na branie zakładników
PAP/Tytus Żmijewski
Premier Mateusz Morawiecki

- Chcę wyrazić bardzo zdecydowany sprzeciw, w związku z zatrzymaniem i aresztowaniem pani Angeliki Borys - powiedział na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Premier podkreślił, że rząd nie zgadza się na "takie traktowanie Polaków", "na branie tego typu zakładników".

W oświadczeniu dla mediów premier podkreślał, że "działanie władz białoruskich" można określić jako "branie zakładników". - Władze białoruskie stosują to na coraz szerszą skalę. To działanie absolutnie niezgodne z jakimikolwiek standardami międzynarodowymi - dodawał.

 

ZOBACZ: Białoruś. Andżelika Borys trafi na 15 dni do aresztu

 

Morawiecki zapewnił, że poruszy tę sprawę na posiedzeniu Rady Europejskiej.

 

- Pomiędzy narodem polskim a białoruskim powinniśmy budować mosty, a nie mury. Nie szukać kozła ofiarnego, tak jak dzieje się to w przypadku aktualnych władz białoruskich, które robią wszystko, by niszczyć dobre relacje między Polakami, a Białorusinami. Nie udaje im się to, więc zaostrzają swoje metody - mówił.

 

- Wszyscy Białorusini, którzy żyją w Polsce mogą cieszyć się normalnym, spokojnym i godnym życiem. Żądamy tego samego od Białorusi - dodawał premier.

 

Premier przekazał, że we wtorek, do MSZ został wezwany charges d'affaires Białorusi. - Został mu przekazany zdecydowany protest z naszej strony - mówił.

 

 

- Apelujemy do władz białoruskich, żeby przestały szykanować Polaków, by przestały traktować Polaków jak zakładników. We wszystkich możliwych miejscach będziemy ujmować się za Polakami. Będziemy przypominać o losie Polaków - mówił.

"Bezzasadne wyroki"

Do sprawy odniósł się również wiceminister SZ Marcin Przydacz.

 

- W naszym przekonaniu Związek Polaków na Białorusi nie złamał prawa. Te arbitralne wyroki wydają się nam bezzasadne - przekazał wicemnister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.

 

Dodał, że aktualnie na Białorusi występuje "nasilenie działań represyjnych wobec Polaków.

 

Kilkadziesiąt minut wcześniej MSZ przekazało, że Rada Praw Człowieka ONZ powołała w środę nowy mechanizm międzynarodowy służący dochodzeniu odpowiedzialności za naruszenia praw człowieka na Białorusi.

 

Budka: potrzebna solidarność

Do zatrzymania Andżeliki Borys odniósł się również przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka.

 

"Jesteśmy dziś sercem i myślami z represjonowanymi Polakami na Białorusi. Opresyjna białoruska władza przekracza dziś kolejną granicę - prześladuje mniejszość polską i jej przedstawicieli @AngelikaBorys" - napisał na Twitterze.

 

 

"W tej sytuacji potrzebna jest solidarność i stanowcza reakcja Polski" - zapewnił Budka. 

15 dni aresztu

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi została skazana w środę na 15 dni aresztu. Dzień wcześniej milicja zatrzymała działaczkę w jej domu w Grodnie za "złamanie przepisów o organizacji imprez masowych".

 

- Borys została zatrzymana za organizację Kaziuków - powiedział we wtorek Andrzej Pisalnik, redaktor portalu Znadniemna.pl i działacz ZPB. Kaziuki to tradycyjny jarmark, który ZPB organizuje co roku. W tym roku odbył się w 7 marca. Działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut poinformował, że "świadkami oskarżenia w sprawie Andżeliki Borys byli milicjanci".

 

W późniejszym tweetcie Poczobut poinformował, że "Andżelika Borys jest przetrzymywana w celi z 3 paniami, skazanymi za wykroczenia administracyjne. Przekazano jej modlitewnik, wodę i środki higieniczne.

 

 

"Trzyma się dzielnie. Areszt mieści się przy ulicy Gaja ( ten co w 1920 roku na czele czerwonej kawalerii parł na Warszawę)" - dodał działacz.

 

Zdaniem Zbigniewa Raua, ministra spraw zagranicznych, działania wobec Borys są "nieakceptowalne i sprzeczne z międzynarodowymi standardami".

bas/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie