"Niemieckie urzędy dyskryminują cudzoziemców z UE"
Federalne Stowarzyszenie Opieki Społecznej (BAGFW) opublikowało raport, w którym poinformowało o dyskryminacji mającej spotykać obywateli innych państw UE - zwłaszcza tych z Europy Wschodniej - w niemieckich urzędach. Przekazano w nim, że cudzoziemcy z UE mają utrudniony dostęp m.in. do świadczeń socjalnych oraz rodzinnych i aby je otrzymać, muszą spełnić znacznie wyższe wymagania niż Niemcy.
Wnioski wyciągnięto na podstawie badań przeprowadzonych przez BAGFW w zeszłym roku.
ZOBACZ: "Nie ma w nim cienia rasizmu". Czarnoskóry współpracownik o księciu Williamie
Stowarzyszenie wysłało wówczas ankietę pracownikom swoich organizacji członkowskich (tj. Czerwony Krzyż, Caritas i Diakonię) i osobom zatrudnionym w ponad 400 instytucjach państwowych zajmujących się pomocą dla migrantów, osób bezdomnych i kobiet w ciąży oraz przyznawaniem praw do zasiłków.
Zawracani na wejściu
Nadeszło 396 odpowiedzi, z których wynikało m.in. że wnioski cudzoziemców z UE niejednokrotnie były natychmiastowo odrzucane, a ich samych zawracano już przy wejściu do urzędu np. ze względu na nieznajomość języka niemieckiego. - Odrzucenie często odbywa się bez uzasadnienia lub ze wskazaniem, że ich znajomość języka niemieckiego jest niewystarczająca lub że tłumacz nie jest obecny, co jest oczywiście nielegalne - wyjaśnia Natalia Bugaj-Wolfram, doradca ds. migracji socjalnej w Parytetowej Pomocy Społecznej (Paritätischer Gesamtverband).
ZOBACZ: Ksenofobia i rasizm. Tak ochroniarze z Dworca Centralnego obrażali Białorusina
BAGFW poinformowało, że w niektórych przypadkach odmowa doprowadziła do utraty mieszkania i bezdomności. Jens Schuber, wiceprezes stowarzyszenia, uważa, że "wyniki ankiety są alarmujące". – Nie może być tak, że obywatele UE nie mogą ubiegać się o świadczenia, do których mają prawo – powiedział.
Rasizm strukturalny?
Cudzoziemcy z UE mają mieć też utrudniony dostęp do kursów integracyjnych i językowych. - Kursy językowe i integracyjne są łatwiej dostępne dla imigrantów spoza Unii i uchodźców, niż dla Polaków i imigrantów z UE – powiedziała Martina Neüff, przewodnicząca Polskiej Rady Społecznej w Berlinie, w wywiadzie dla "Deutsche Welle".
- Nie wiem, czy to, co słyszymy z urzędów pracy, to rasizm strukturalny. Jeśli nie, to na pewno bardzo blisko tego - komentuje sytuację Ulrich Schneider, dyrektor zarządzający Paritätischer Gesamtverband.
Urzędników broni Christine Behle, wiceprzewodnicząca związku zawodowego Verdi. Wysuwane wobec urzędów pracy oskarżenia o rasizm określiła mianem "oburzających". Przekazała, że pracownicy z przerażeniem zareagowali na "te ogólne oskarżenia". - Uważamy za dziwne, że raport wysuwa ogólne zarzuty przeciwko pracownikom i dlatego wszyscy są wystawiani w złym świetle. To zachowanie jest oburzające - przekazała w oświadczeniu, które zostało opublikowane przez "Berliner Zeitung".
BAGFW informuje, że wyniki badań mogą nie być reprezentatywne, bo co czwarta odpowiedź dotyczy regionu Nadrenia-Westfalia Północna, a tylko kilka z nich nadeszło z landów wschodnich. - Wyniki pokazują jednak, że opisane problemy w znacznej mierze występują w skali całego kraju - konkluduje stowarzyszenie w raporcie.
Czytaj więcej