Decyzja w sprawie respiratorów w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc. "Nie tylko covid dusi"

Polska
Decyzja w sprawie respiratorów w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc. "Nie tylko covid dusi"
Polsat News
W Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie pomocy szukają m.in. chorzy na nowotwory i mukowiscydozę. Lekarze i pacjenci argumentują, że OIOM z respiratorami jest im niezbędnie potrzebny.

Operacje prawie setki chorych na raka płuc były zagrożone odwołaniem, bo wojewoda mazowiecki podjął decyzję, że w warszawskim Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc trzeba przygotować miejsce dla chorych na COVID-19. W poniedziałek około godz. 13 miało się rozpocząć w tej sprawie spotkanie wojewody Konstantego Radziwiłła z dyrekcją szpitala.

W poniedziałek na godzinę 13 zaplanowane zostało spotkanie dyrekcji lecznicy, wojewody mazowieckiego i ekspertów medycznych przy sztabie wojewody. Miało ono znaleźć rozwiązanie trudnej sytuacji, o której alarmowali pacjenci i lekarze.

 

Niepokój chorych na mukowiscydozę

 

Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie został zobowiązany przez wojewodę mazowieckiego do przygotowania dodatkowych łóżek dla pacjentów covidowych. "W celu zabezpieczenia łóżek dla pacjentów z COVID-19, Wojewoda Mazowiecki na bieżąco poszerza bazę łóżkową na II poziomie zabezpieczenia. Ostatnio wydane decyzje dotyczą m.in. Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie" - podał w niedzielę Mazowiecki Urząd Wojewódzki. Z informacji tej wynika, że baza dla chorych na covid zostanie w tym szpitalu poszerzona o dodatkowych "70 łóżek, w tym 4 miejsca respiratorowe". Oznacza to, że w szpitalu powstałoby łącznie 99 łóżek dla chorych na koronawirusa, w tym 10 miejsc respiratorowych przeznaczonych dla nich.

 

Wywołało to niepokój wśród pacjentów i lekarzy, którzy obawiają się, że zabraknie miejsc dla potrzebujących operacji. Są to m.in. chorujący z powodu nowotworów. Dotyczy to także opieki dla pacjentów zmagających się z mukowiscydozą.

 

ZOBACZ: Komu grozi ciężki przebieg COVID-19? Naukowcy wiedzą o tym coraz więcej

 

- Wychodzi na jaw, że mimo, że mamy zwłóknienia, zapalenia płuc, ale niespowodowane covidem, jesteśmy gorszymi ludźmi, którym pomoc się nie należy i większość z nas czuje po prostu niepokój - powiedziała Polsat News Aneta Wasilewska, pacjentka chora na mukowiscydozę.

 

Pacjenci obawiają się, że terapia ratująca życie stanie się dla nich trudno dostępna lub zupełnie utracą do niej dostęp. 

 

- W tym momencie te osoby chore, które skończyły 18 lat, skazujecie na powolną i ciężką śmierć przez uduszenie. Nie tylko covid dusi, ale mukowiscydoza również dusi - powiedział Waldemar Wasilewski, ojciec chorej.

 

Obawy o chorych na raka płuc

 

Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł powiedział w sobotę, że "żaden ośrodek onkologiczny nie został wykluczony z normalnego działania". Jego zdaniem Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie "ma zabezpieczoną możliwość wykonywania operacji onkologicznych". Jego zdaniem zapewni taką możliwość 160 łóżek niecovidowych. Tygodnik "Wprost" informował, że decyzją wojewody w placówce zwiększono liczbę łóżek respiratorowych, w związku z czym miała zmniejszyć się liczba miejsc dla przewlekle chorych na choroby płuc.


"W poniedziałek muszę obdzwonić 90 pacjentów, którzy czekają w kolejce na operację. Tego typu operacji nikt na Mazowszu nie wykonuje, chorzy nie mają dokąd iść" - powiedział w piątkowej rozmowie z tygodnikiem prof. Tadeusz Orłowski, który kieruje Kliniką Chirurgii Klatki Piersiowej w warszawskim szpitalu.

 

ZOBACZ: 68 dni na ECMO uratowało życie i płuca pacjenta z COVID-19

 

Wcześniej w instytucie funkcjonował już oddział covidowy. Według wojewody dodatkowe łóżka respiratorowe maja powstać w szpitalu nie na intensywnej terapii, ale na zwykłym oddziale. OIOM będzie więc mógł w części niecovidowej obsługiwać pacjentów pooperacyjnych z innymi chorobami. Wojewoda stwierdził, że szpital może funkcjonować tak jak dotychczas. Dodał także, że Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc nie jest instytutem onkologicznym.


Prof. Orłowski tłumaczył we "Wprost", że w jego szpitalu jest oddział covidowy, a covidowa jest także połowa oddziału intensywnej terapii. Druga połowa do tej pory stanowiła "zaplecze" dla wykonywanych w placówce operacji klatki piersiowej. "Bez możliwości położenia chorego na OIOM-ie nie jest możliwe wykonywanie operacji, gdyż są to rozległe zabiegi, obarczone wysokim ryzykiem zgonu" - tłumaczył Orłowski tygodnikowi. Jak twierdził decyzja wojewody oznacza całkowitą zmianę OIOMU na intensywną terapię covidową.

hlk/pdb Polsat News, polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie