My, Matki Polki. Kim jest polska feministka?

Polska Karolina Olejak
My, Matki Polki. Kim jest polska feministka?
PAP/Mateusz Marek

"Po strajku kobiet szybko wracam do domu, bo mój chłopak czeka, aż zrobię kolację" – to zdanie, które usłyszałam od jednej z moich koleżanek. Takie podejście to nie odosobniony przypadek, tylko obraz szerszego zjawiska.

W Polsce liberalny feminizm, rozumiany jako troska o równouprawnienie zawodowe i prawa reprodukcyjne zderza się z wyjątkowo silnym wzorcem Matki Polki i wynikającymi z niego oczekiwań względem kobiet. Te dwa światy pozostają w ciągłym napięciu.

 

Zderzenie dwóch światów

 

Młode Polki znacznie częściej niż młodzi mężczyźni deklarują liberalne poglądy. W najnowszych badaniach CBOS, za wyjątkowo wysoki wskaźnik deklaracji lewicowych odpowiadały przede wszystkim kobiety. Z takimi poglądami utożsamiało się aż 40 procent z nich.

 

O połowę niższy wynik obserwujemy przy deklaracjach młodych mężczyzn. Kontekst, w jakim powstały badania, czyli miesiące protestów związanych z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, pozwala zakładać, że wpływ na ich wynik miała dyskusja wokół zaostrzenia prawa aborcyjnego.

 

ZOBACZ: Dzień Kobiet. Życzenia polityków

 

Jeśli dołożyć do tego trend pokazujący, że kobiety chętniej głosują na partie o profilu lewicowym, widać, że deklaratywnie większość kobiet ma poglądy progresywne. Jest też jednak druga strona tego medalu.

 

Mimo, że sama idea równouprawnienia spotyka się z powszechną akceptacją to przy realnym podziale obowiązków domowych, to wciąż kobiety w praktyce przejmują na siebie, większość z nich. Nie zawsze przyczyną tego jest zewnętrzna presja, ale raczej wewnętrzny mechanizm, który skłania kobietę do wzmożonej pracy opiekuńczo-wychowawczej.

 

Taki stan rzeczy wynika m.in. z kultury matriarchatu, która w Polsce ma się wyjątkowo dobrze. Silna pozycja matki wpływa na autodefinicje i oczekiwania kobiety względem samej siebie. Jest też silnym wzorcem, kulturowym, który sprawia, że kobieta mimo swojej szerokiej aktywności zawodowej, czuje obowiązek pełnego zaangażowania w pracę domową.

 

Z tego wszystkiego powstaje nieoczywista mieszanka: liberalny światopogląd, przekonanie o konieczności realizacji na przestrzeni zawodowej przy jednoczesnej silnej presji na pełne zaangażowanie w pracę domową.

 

Kobieta-matka

 

W Polsce, w odróżnieniu od części europejskich państw rola kobiety była wyjątkowo silna. Ze względu na liczne konflikty zbrojne, które dotknęły nasz kraj i nieobecność mężczyzn, to na jej barki spadał obowiązek prowadzenia gospodarstwa. Wtedy wbrew obiegowej opinii kobiety były aktywne zawodowe. Po prostu przy tamtejszym poziomie urbanizacji prowadzenie gospodarstwa domowego było jedną z powszechniejszych form takiej aktywności.

 

Praca często nie wiązała się z wyjście z obrębu gospodarstwa, nie zmienia to jednak faktu, że wciąż nią była. Jednocześnie to kobiety podejmowały większość decyzji dotyczących życia rodzinnego, wychowania czy budżetu domowego.

 

ZOBACZ: Kontrowersyjne życzenia na Dzień Kobiet od salezjanów. Ksiądz przeprosił

 

To wszystko zbudowało pozycję kobiety-matki, czyli osoby, na której opiera się cała rodzina. Ten stan rzeczy ma dwie zasadnicze konsekwencje. Po pierwsze wykształcił społeczne oczekiwania wobec kobiet, które z równym zaangażowaniem godzą obowiązki domowe z aktywnością zawodową. Po drugie zbudowało silne, wewnętrzne oczekiwanie wśród samych kobiet.

 

Równo, tak, ale w deklaracjach

 

Ciekawych wniosków dostarczają badanie "Być tatą" dotyczące deklaracji i praktyki podziału obowiązków domowych. Najlepiej wypada tu podział zadań związanych z opieką nad dziećmi, znacznie gorzej jest w przypadku równego podziału innych czynności domowych. Na pytanie "Kto z rodziców, Pana zdaniem, powinien rozmawiać z dzieckiem o jego problemach?", 94 proc. ojców odpowiedziało, że oboje rodziców.

 

Aż 96 proc. uważa, że obowiązkiem, który powinien być dzielony równo, jest zabawa z dziećmi, jednocześnie tylko 1 proc. pytanych uznało, że to do matki należy pełna odpowiedzialność za tę czynność. Nieco mniej, bo 89 proc. ojców uważa, że pomoc nauce powinna być obowiązkiem współdzielonym na równi, 8 proc. wskazuje, że należy tylko do kobiety.

 

Sytuacja zmienia się, przy pytaniach o obowiązki związane z prowadzeniem domu. Jedynie 63 proc. ojców uważa, że przygotowywaniem posiłków to wspólny obowiązek. 34 proc. uważa, że należy pozostawić to kobiecie.

 

Te wyniki wciąż nie są złe. Niestety, deklaracje to jedno, a praktyka drugie. Mimo że tylko 1 proc. ojców deklarowało, że zabawą z dzieckiem to obowiązek wyłącznie kobiety, to na pytanie "Kto z rodziców zajmował lub zajmuje się tą czynnością?" mężczyźni ośmiokrotnie częściej wskazują, że robi to "głównie matka".  

 

Jeśli chodzi o przygotowywanie posiłków, to mimo deklaracji chęci równego podziału tego zdania między partnerów przez 63 proc. ankietowanych, aż 40 proc. ojców odpowiedziało, że w praktyce ten obowiązek ciąży wyłącznie na kobiecie.

 

Kobietom, które przez lata obserwowały pełne zaangażowanie swoich babć i matek w prowadzenie domu, trudno jest pogodzić się z faktem, że one ze względu na wzmożoną aktywność zawodową poza domem nie mogą wypełniać ich na tym samym poziomie. Kobiety, więc mimo coraz większej aktywności zawodowej, często na znacznie bardziej wymagających pozycjach wciąż czują się w obowiązku wypełniania "drugiego etatu" na równie wysokim poziomie.

 

To wszystko prowadzi do wniosku, że mamy do czynienia z dwoma odrębnymi płaszczyznami. Z jednej strony tej deklaratywnej, gdzie kobiety wykazują pełne poparcie dla progresywnych rozwiązań. Z drugiej tej związanej z przestrzenią domową, prywatną, w której kobieta wciąż wypełnia lwią cześć obowiązków.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie