Wojewoda podkarpacki: akcja po wypadku na A4 była bardzo sprawna

Polska
Wojewoda podkarpacki: akcja po wypadku na A4 była bardzo sprawna
Polsat News
Autobusem podróżowało 57 osób, w tym dwóch kierowców

Akcja służb po wypadku ukraińskiego autokaru na A4 została przeprowadzona w bardzo sprawny sposób - podkreśliła w sobotę wojewoda podkarpacki Ewa Leniart. - Do działań zadysponowano 30 zastępów zarówno państwowej, jak i ochotniczej straży pożarnej, pięć zespołów ratownictwa technicznego oraz specjalistyczny dźwig - powiedział z-ca podkarpackiego komendanta PSP.

Wojewoda podczas konferencji prasowej w Rzeszowie złożyła wyrazy współczucia dla rodzin ofiar wypadku. Leniart poinformowała, że po informacji o wypadku do zdarzenia skierowano Państwową i Ochotniczą Straż Pożarną, zespoły ratownictwa medycznego i policję.

 

- Służby zgłosiły się na miejscu zdarzenia w ciągu 10 minut od momentu otrzymania sygnału z dyspozytorni. Działania zostały bardzo sprawnie przeprowadzone - powiedziała.

 

Wojewoda podziękowała przy tym służbom za działania. Jak dodała, na miejscu wypadku stwierdzono 5 ofiar śmiertelnych oraz 39 osób wymagających hospitalizacji.

 

ZOBACZ: Podkarpackie. Wypadek autobusu na A4. Pięć osób nie żyje, kilkadziesiąt rannych

 

Według informacji podanych przez wojewodę po wypadku do szpitala trafiło 39 osób (w tym 14 w stanie ciężkim) z czego 10 osób już wypisano. Autobusem podróżowało 57 osób, w tym dwóch kierowców.

 

18 osób nie wymagało pomocy medycznej i po wypadku zostały przewiezione do internatu w Zespole Placówek Oświatowo-Wychowawczych w Jarosławiu.

 

Jak powiedział Konrad Sawiński ze starostwa powiatowego w Jarosławiu, osobom, które tam trafiły zapewniona została wszelka pomoc. - Ciepły posiłek, herbata, miejsce, gdzie mogą odpocząć i dojść do siebie - dodał.

 

Sawiński zapewnił również, że do ich dyspozycji są psycholodzy.

 

Akcja była "trudna"

 

- Czterem osobom udało się o własnych siłach opuścić autobus. Do kolejnych 43 osób strażacy musieli wykonywać dostęp przy użyciu specjalistycznego sprzętu, gdzie trzeba było rozcinać konstrukcje, uwalniać poszkodowanych i przekazywać Państwowemu Ratownictwu Medycznemu. A cały czas na bieżąco udzielona była kwalifikowana pierwsza pomoc - poinformował na konferencji prasowej w Rzeszowie z-ca podkarpackiego komendanta PSP st. bryg. Daniel Dryniak.

 

Jak dodał na miejsce wypadku zostały zadysponowane jednostki z Komendy Powiatowej PSP z Jarosławia oraz z OSP z Radymna, które "przybyły pierwsze na miejsce akcji wspólnie z zespołami ratownictwa medycznego".

 

St. bryg. Dryniak zaznaczył, że "akcja była trudna". "Do działań zotało zadysponowanych 30 zastępów zarówno państwowej, jak i ochotniczej straży pożarnej, 112 strażaków, w tym wśród sił i środków było pięć zespołów ratownictwa technicznego, specjalistyczny dźwig" - poinformował. Dodał, że akcję wspierała "dronowa grupa specjalistyczna", która z góry obserwowała teren akcji. - Mamy doświadczenia z poprzedniego takiego wypadku 3 lata temu z Leszczawy Dolnej, gdzie wiemy o tym, że osoby poszkodowane rozpierzchły nam się troszeczkę po terenie - zaznaczył.

 

ZOBACZ: Zderzenie autokaru i ciężarówek na trasie S8. Ranni w szpitalach [ZDJĘCIA]

 

Z-ca podkarpackiego komendanta PSP zwrócił uwagę, na "doskonałą współpracę" z Państwowym Ratownictwem Medycznym. Podziękował też wojewodzie Ewie Leniart. która - jak powiedział - "ze względu na swoją obecność na miejscu bardzo nam ułatwiła działania". - Bo te logistyczne działania, kontakt ze strony konsulatu Ukrainy w Lublinie, jak również pomoc psychologiczna, zabezpieczenie logistyczne, to była ogromna pomoc, dzięki której nam było łatwiej prowadzić działania ratownicze na miejscu akcji - podkreślił Dryniak.

 

WIDEO: Konferencja prasowa po wypadku autokaru na A4

  

Jak zaznaczyła, nie było jednak potrzeby korzystać z tego wsparcia. - Te siły, które zostały zadysponowane, bardzo sprawnie przeprowadziły akcję ratowniczą na miejscu. Natomiast pomimo trudnej sytuacji epidemicznej znaleźliśmy także miejsca w szpitalach na terenie województwa podkarpackiego, gdzie została udzielana pomoc potrzebującym - dodała Leniart.

 

Policja: za wcześnie, by mówić o przyczynach

 

- Pierwszą informację o tym tragicznym wypadku dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu otrzymał kilka minut przed północą, skierował tam na miejsce od razu siły, które podjęły również akcję ratowniczą - powiedział na konferencji prasowej pierwszy zastępca komendanta wojewódzkiego Policji w Rzeszowie inspektor Zbigniew Sowa.

 

Zwrócił uwagę, że "policjanci w tej pierwszej fazie dbali o bezpieczeństwo też innych uczestników na autostradzie". - Autostrada została wyłączona z ruchu, te dwa pasy w kierunku przejścia granicznego do Korczowej. Zostały zorganizowane objazdy, także inni uczestnicy nie ucierpieli - podkreślił.

 

ZOBACZ: Tragiczny wypadek w Lublinie. Zginęło dwóch młodych mężczyzn

 

- Jeżeli chodzi o przyczyny tego wypadku to za wcześnie jest jeszcze teraz w tej chwili mówić, będzie to przedmiotem postępowania przygotowawczego pod nadzorem prokuratury. Będzie to wymagało niewątpliwie czasu, zapewne będzie powoływany biegły z zakresu wypadków drogowych, który będzie się wypowiadał co do stanu technicznego, jak też innych okoliczności całego tego zdarzenia - przekazał inspektor Sowa.

 

Poinformował, że "w sumie w działaniach brało udział około 50 policjantów". - Byli też w tej pierwszej fazie bezpośrednio zaangażowani w akcję ratowniczą - dodał. 

 

Zidentyfikowano trzy ofiary 

 

Jak poinformowała zastępca prokuratora okręgowego w Przemyślu Beata Starzecka zakończone zostały już oględziny zarówno miejsca wypadku, jak i samego autokaru.

 

- Pojazd nie był wycieczkowy, ale rejsowy, więc podróżujące nim osoby były przypadkowe - podkreśliła.

 

Z dotychczasowych wiadomości wynika, że w autokarze podróżowało 57 osób, w tym dwóch kierowców. Prokuratura będzie to także weryfikować, bowiem z listy pasażerów wynika, że pasażerów było 54.

 

Na miejscu wypadku udało się ustalić personalia trzech osób. Miały bowiem przy sobie dokumenty. To jedna kobieta i dwóch mężczyzn.

 

Tożsamość dwóch pozostałych ofiar śmiertelnych będzie ustalana. Wiadomo jedynie, że były to kobiety.

 

Śledztwo w kierunku katastrofy w ruchu lądowym

 

Jak poinformowała Beata Starzecka, śledztwo będzie prowadzone w kierunku katastrofy w ruchu lądowym. Wyjaśniła, że za śledztwem w kierunku katastrofy w ruchu lądowym przemawia m.in. liczba ofiar. Zginęło bowiem pięć osób, kilkadziesiąt zostało rannych.

 

Prok. Starzecka zaznaczyła, że brane są pod uwagę różne wersje śledcze, w tym umyślnego bądź nieumyślnego spowodowania katastrofy przez kierowcę.

 

- Mogły one być następstwem np. jego nieostrożności, czy też zaśnięcia za kierownicą, podjęcia niewłaściwego, czy spóźnionego manewru skrętu na pobliski MOP - wymieniała prok. Starzecka.

 

Ponadto prokuratura weryfikuje też, czy może do wypadku doszło z powodu stanu technicznego autokaru.

 

- Żadnej z tych możliwości na chwilę obecną nie da się wykluczyć, ani też jednoznacznie potwierdzić. Wszystkie weryfikujemy - podkreśliła prokurator.

 

ZOBACZ: Śmiertelny wypadek w Kopernikach. Za kierownicą siedziała 15-latka

 

Z zabezpieczonego do śledztwa tachografu wynika, że kierowca autokaru na chwilę przed wypadkiem jechał z prędkością 96-97 km na godzinę, ale tuż przed wypadkiem, przed ostatnie cztery sekundy prędkość pojazdu spadała z 95 do 45 km na godz. Wiadomo też, że uderzył w barierę ochronną, która dostała się pod autokar, a pojazd na niej niejako przewrócił się na prawy bok i stoczył się ze skarpy.

 

Obaj kierowcy byli trzeźwi. Pobrano od nich także krew m.in. na obecność narkotyków i innych środków odurzających. Wstępne testy nie wykazały ich obecności.

 

Ustalono też, że na przestrzeni ostatnich co najmniej 2 godzin i 45 minut kierowcy się nie zmieniali.

 

Jeden z kierowców został przesłuchany

 

Prokurator zapewniła, że trwają przesłuchania tych świadków, których stan na to pozwala. Dodała, że drugi z kierowców, który siedział w chwili wypadku obok prowadzącego autokar, opuścił już szpital. W sobotę po południu 35-letni mężczyzna został przesłuchany. 

 

Beata Starzecka zauważyła, że konieczne jest zweryfikowanie niektórych przekazanych przez niego informacji i dodała, że na chwilę obecną prokuratura nie udzieli szczegółowych informacji.

 

Służby w kontakcie z konsulem generalnym Ukrainy

 

- Aktualnie pozostajemy w stałym kontakcie także z konsulem generalnym Ukrainy w Lublinie, jak również z ambasadorem Ukrainy w Polsce. Informujemy ich na bieżąco o sytuacji dotyczącej ich obywateli - wskazała wojewoda podkarpacki.

 

Jak zaznaczyła, przedstawiciel konsulatu przebywa w miejscu pobytu osób, które nie wymagają hospitalizacji. - Dla osób tych został zorganizowany transport zastępczy tak, by mogły kontynuować podróż zgodnie ze swoim miejscem przeznaczenia - powiedziała Leniart.

 

Ewa Leniart poinformowała, że pozostaje również w stałym kontakcie z szefem MSWiA Mariuszem Kamińskim i ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem, a na bieżąco o sytuacji informowany był także minister zdrowia Adam Niedzielski. - Wszyscy oni deklarowali pełne wsparcie w przypadku, gdyby siły i środki, którymi dysponuje województwo, były niewystarczające - podkreśliła wojewoda.

 

Wrak autokaru odholowany z miejsca wypadku

 

- Wrak ukraińskiego autokaru został odholowany - poinformował po południu Bartosz Wilk z zespołu prasowego podkarpackiej policji.

 

Dodał, że kierowcy poruszający się autostradą muszą jednak uważać w miejscu wypadku, bo naprawiana będzie infrastruktura drogowa.

 

Jak podała w sobotę GDDKiA, droga jest już przejezdna, ale w miejscu wypadku autokaru trwają prace porządkowe oraz wymiana barier. Na czas prowadzonych robót zostanie wyłączony pas wolny oraz awaryjny na odcinku około 100 m. Pracę mogą potrwać kilka godzin.

Kondolencje od polskich władz 

"Głęboko zasmuca mnie straszna wiadomość o katastrofie ukraińskiego autobusu na A4 koło Kaszyc, w której życie straciło 6 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Składam najszczersze kondolencje rodzinom ofiar i wszystkim naszym ukraińskim przyjaciołom" - napisał prezydent Polski Andrzej Duda. 

 

 

Do dramatycznej sytuacji odnieśli się także premier Mateusz Morawiecki oraz minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. 

 

"Z ogromnym żalem przyjąłem wiadomość o tragicznym wypadku ukraińskiego autokaru na autostradzie A4 pod Jarosławiem. Składam wyrazy współczucia rodzinom 6 ofiar, mam wielką nadzieję, że osoby ranne jak najszybciej odzyskają pełnię zdrowia" - napisał Mateusz Morawiecki.

 

 

"Dramatyczne wieści z Kaszyc. 6 obywateli Ukrainy zmarło a wielu zostało rannych w wyniku wypadku autobusu. Wyrazy współczucia dla bliskich ofiar składam na ręce @DmytroKuleba. Podziękowania dla Flaga Polski ratowników za szybką i profesjonalną akcję ratunkową" - brzmi wpis na Twitterze po polsku i ukraińsku Zbigniewa Rau.

 

 

Na wpis ministra zareagował szef ukraińskiej dyplomacji. Odnosząc się do oświadczenia Raua na Twitterze Kuleba napisał: "Dziękuję serdecznie @RauZbigniew za wyrazy współczucia i solidarności. Łączę się także w podziękowaniach Polskim ratownikom za udzielenie pomocy moim rodakom" - czytamy we wpisie ministra.

 

Liczba 6 ofiar odnosi się do informacji, które w późniejszych godzinach zostały zweryfikowane. 

emi/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie