Kilkadziesiąt tys. kary dla "Solidarności" za banery. Duda: sytuacja skandaliczna

Polska
Kilkadziesiąt tys. kary dla "Solidarności" za banery. Duda: sytuacja skandaliczna
Polsat News
Piotr Duda stwierdził, że decyzja urzędników to "kara za to, że Solidarność jest kustoszem historii"

Gdański Zarząd Dróg i Zieleni nałożył na "Solidarność" prawie 50 tys. zł kary za banery na budynku przy ul. Wały Piastowskie z okazji 40-lecia powstania związku. Zdaniem urzędników "S" naruszyła uchwałę krajobrazową. Przewodniczący NSZZ "S" Piotr Duda nazwał sytuację skandaliczną.

W kwietniu ubiegłego roku zakończył się okres przejściowy obowiązywania Uchwały Krajobrazowej Gdańska (UKG). Do tego czasu właściciele budynków mieli czas na usunięcie nośników reklamowych szpecących miejski krajobraz. Miejscy urzędnicy do takich reklam zakwalifikowali m.in. reklamy wielkoformatowe i wolnostojące konstrukcje reklamowe.

 

ZOBACZ: "Niewypał, jedna wielka klapa". "Solidarność" podsumowuje niedzielę handlową 6 grudnia

 

Mimo obowiązywania uchwały na budynku Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" przy ul. Wały Piastowskie w Gdańsku przez wiele tygodni wisiały dwa banery związane z 40-leciem związku. Na pierwszym z nich umieszczono hasło: "Człowiek rodzi się i żyje wolnym", a na drugim słowa Ojca Świętego Jana Pawła II: "Nie ma wolności bez solidarności".

 

Według urzędników z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni (GZDiZ) Solidarność złamała uchwałę krajobrazową. Na związek nałożono blisko 50 tys. zł kary.

"Kilkukrotnie informowano Solidarność"

We wtorek miasto w oficjalnym komunikacie podało powody nałożenia kary.

 

"Okres dostosowawczy Uchwały Krajobrazowej Gdańska minął w kwietniu 2020 roku. Jednak NSZZ +Solidarność+ nie podjęła żadnych kroków dotyczących swoich banerów. W związku z tym Gdański Zarząd Dróg i Zieleni po kilku miesiącach rozmów i kontaktów z podmiotem rozpoczął postępowanie administracyjne" – czytamy w oświadczeniu przesłanym we wtorek mediom przez zespół prasowy Urzędu Miasta Gdańska.

 

W komunikacie szczegółowo wyjaśniono, jak wyglądało postępowanie wobec NSZZ "Solidarność".

 

"GZDiZ kilkukrotnie informował Solidarność (wiadomość e-mail, pisemnie, telefonicznie) o obowiązku dostosowania lub usunięcia reklam oraz o konsekwencjach niedostosowania się do zapisów uchwały, co zostało zignorowane. W związku z powyższym w dwóch postępowaniach administracyjnych za umieszczenie tablicy reklamowej niezgodnie z zasadami i warunkami Uchwały Krajobrazowej Gdańska wystawiono dwie decyzje wymierzające kary odpowiednio: 29.600,40 PLN oraz 17.160,34 PLN. Kary dotyczyły dwóch tablic reklamowych w formie banera na elewacji budynku przy ulicy Wały Piastowskie" – dodano.

 

Urzędnicy podkreślają, że prawo miejscowe, jakim jest UKG, obwiązuje wszystkie podmioty: przedsiębiorców, instytucje kultury, jednostki oświatowe, małe lokalne firmy i międzynarodowe korporacje.

 

"Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jasno wskazuje, czym jest reklama. Należy przez to rozumieć upowszechnianie w jakiejkolwiek wizualnej formie informacji promującej osoby, przedsiębiorstwa, towary, usługi, przedsięwzięcia lub ruchy społeczne" – wskazano w komunikacie.

"Kara za to, że Solidarność jest kustoszem historii"

Sprawę skomentował we wtorek podczas konferencji prasowej przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.

 

- To sytuacja skandaliczna. Nigdy byśmy nie przypuszczali, że za promocję 40-lecia Solidarności zostaniemy ukarani – powiedział Duda, podkreślając, że związek przygotował billboardy za własne pieniądze, a ich koszt wyniósł 17 tys. zł.

 

- Urzędnicy Zarządu Dróg i Zieleni na początku grudnia przyszli na wizję lokalną, powiedzieli, że albo to ściągniemy te banery, albo będą kary. 23 grudnia zawitali ponownie i poinformowali nas o nałożeniu kar. Jesteśmy zdziwieni, bo karę otrzymaliśmy jedynie za kilkanaście dni, a billboardy wisiały na budynku od początku lutego. Gdyby policzono karę za cały okres, to nie wynosiłaby ona 50 tys. zł, ale 1,1 mln zł – mówił szef "S".

 

ZOBACZ: Youtuber Damian Żukiewicz ukarany przez UOKiK. 450 tys. zł za promowanie "piramid"

 

Stwierdził, że decyzja urzędników to "kara za to, że Solidarność jest kustoszem historii".

 

- Ja tego wszystkiego nie rozumiem. Jesteśmy, jako NSZZ "Solidarność", kustoszem historii. Staramy się dbać o tę historię, nadrabiamy stracony czas, czyli ten grzech zaniechania z początku lat 90. I za to mamy być karani? Tylko dlatego, bo na naszych materiałach nie ma logo miasta, tylko logo Solidarności? To naprawdę przykre. (...) Te billboardy powinny wisieć co roku i będą wisiały niezależnie, czy się to miastu podoba, czy nie, bo to jest promocja i dbanie o naszą najnowszą historię – podkreślił.

 

Ocenił również, że miasto powinno wspierać takie inicjatywy. "Jeśli władze Gdańska nie chcą wspólnie ich organizować, to powinny przynajmniej w tym nie przeszkadzać" – dodał.

 

"Ze składek związkowych od wielu lat organizujemy uroczystości nie tylko w Gdańsku, ale w wielu innych miastach w kraju. W tych innych miastach, niezależnie od barw politycznych, ponad podziałami, potrafimy ze sobą współpracować. W Gdańsku się nie da" – oświadczył Piotr Duda.

Odwołali się od decyzji

Poinformował, że związek odwołał się już od decyzji GZDiZ i nie zamierza płacić kary.

 

- Nie chcieliśmy się skarżyć i mówić, że miasto rzuca nam kłody pod nogi, ale skoro już się spotkaliśmy, to chciałem jeszcze powiedzieć, bo nie wiem, czy wiedzą państwo, że miasto co roku wystawia nam faktury VAT za zużycie gazu potrzebnego do zapalenia znicza przy pomniku Poległych Stoczniowców. Miasto nie dość, że nas nie wspiera i nam nie pomaga, to jeszcze wystawia nam faktury za zużycie gazu – dodał.

 

Podczas konferencji prasowej szefowi "S" towarzyszyli gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwości. Zapowiedzieli, że zrobią wszystko, aby zmienić zapisy uchwały, która – ich zdaniem – jest najbardziej restrykcyjna w kraju.

 

- Podejmiemy dziania i dyskusję, aby tę uchwałę zmienić – oświadczył przewodniczący radnych klubu PiS Kazimierz Koralewski.

 

- Odnoszę wrażenie, że urzędnicy naszego magistratu nie rozumieją, czym jest reklama komercyjna, a czym baner społeczny – dodał radny Piotr Gierszewski.

Wiceprezydent "zaskoczony reakcją" związkowców

Na późniejszej konferencji prasowej wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak stwierdził, że jest zaskoczony reakcją związkowców. Jego zdaniem przewodniczący "Solidarności" zlekceważył pisma od urzędników.

 

Grzelak powiedział, że miesiąc po zakończeniu obchodów 40. rocznicy powstania "Solidarności", Gdański Zarząd Dróg i Zieleni zwrócił się do związkowców z pisemną informacją, że umieszczone na budynku banery nie spełniają zapisów uchwały krajobrazowej, prosząc o ich niezwłoczne usunięcie. Dodał, że GZDiZ zrobił to po kilkunastu interwencjach mieszkańców.

 

- W listopadzie pracownicy GZDiZ mailowo zwrócili się z pytaniem, czy zostały podjęte kroki zmierzające do dostosowania banerów. Poinformowali też, że jeśli banery nie znikną do końca miesiąca, to z początkiem grudnia wszczęte zostanie postępowanie administracyjne. Żadnej odpowiedzi urzędnicy nie uzyskali. Banery zniknęły, dopiero po wszczęciu procedury, mimo wielokrotnego upominania - powiedział Grzelak.

 

ZOBACZ: Związkowcy odrzucili rządowy projekt ws. transformacji górnictwa. Chcą przygotować własny

 

Ocenił, że naliczona kara jest "dowodem na to, że w Gdańsku prawo dotyczy również tych silniejszych”. „Większość podmiotów w Gdańsku dostosowała się do przepisów uchwały krajobrazowej. Prawo obowiązuje wszystkich, niezależnie od poglądów politycznych" - podkreślił.

 

Zastępca dyrektora Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni Michał Szymański zaznaczył, że miastu nie zależy na tym, aby kogokolwiek karać.

 

- Kary są ostatecznością. W przypadku Solidarności stosowaliśmy tę zasadę ze szczególną wrażliwością, Dwa razy wzywaliśmy związkowców, aby dostosowali się do przepisów. Wobec braku woli współpracy podjęliśmy decyzję o wszczęciu postepowania administracyjnego i naliczeniu dwóch kar finansowych, za każdy z banerów - mówił Szymański. Było to odpowiednio 29,6 tys. zł i ponad 17,1 tys. zł.

 

Radna Kamila Błaszczyk (Koalicja Obywatelska) zwróciła uwagę, że prawo miejscowe, jakim jest UKG, obwiązuje wszystkie podmioty - przedsiębiorców, instytucje kultury, jednostki oświatowe, małe lokalne firmy i międzynarodowe korporacje.

Rzecznik: żadnego pisma nie otrzymaliśmy

Jak podkreślono podczas briefingu, ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jasno wskazuje, czym jest reklama. Wyjaśniono, że należy przez to rozumieć upowszechnianie w jakiejkolwiek wizualnej formie informacji promującej osoby, przedsiębiorstwa, towary, usługi, przedsięwzięcia lub ruchy społeczne.

 

- Jest mi przykro, że Solidarność próbuje się postawić ponad prawem - powiedział radny Andrzej Stelmasiewicz ze stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska.

 

Rzecznik "Solidarności" Marek Lewandowski przekazał później, że związkowcy nie otrzymali we wrześniu ub.r. żadnego pisma z GZDiZ, na które powoływał się podczas konferencji wiceprezydent Grzelak.

 

- Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że miasto zwyczajnie kłamie. Pierwsze pismo wpłynęło do nas 7 grudnia. W tym piśmie poinformowano nas o wszczęciu postępowania administracyjnego. Wyznaczono datę wspólnej wizji lokalnej na 23 grudnia. 21 grudnia, w związku z okresem pandemicznym, zwróciliśmy się do urzędników z prośbą o przełożenie wizji na późniejszy termin. Dzień później otrzymaliśmy mailową odpowiedź, która była odmowna. 5 lutego, już po zdjęciu banerów, otrzymaliśmy dwie decyzje o nałożeniu na nas kary. To złośliwe działanie miasta - powiedział Lewandowski.

IPN "zaniepokojone"

Dyrektor gdańskiego oddziału IPN Mirosław Golon wyraził zaniepokojenie nałożeniem przez miasto Gdańsk kary na NSZZ "Solidarność" za banery na budynku związku.

 

Oświadczenie szefa gdańskiego Instytutu Pamięci Narodowej przekazał mediom rzecznik prasowy tej instytucji Jan Hlebowicz.

 

"40-lecie narodzin NSZZ »«Solidarność« było jednym z najważniejszych rocznicowych wydarzeń 2020 roku. Miejsce i rola Gdańska w tej rocznicy są dla wszystkich oczywiste. Naturalnym więc było dążenie Związku +S+ do podkreślenia rangi obchodów m.in. przez powieszenie billboardów na budynku Komisji Krajowej, nieopodal placu Solidarności i historycznej bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej" - napisał Golon.

 

Przypomniał, że również IPN był zaangażowany w obchody tej rocznicy prezentując w ponad 53 polskich miastach wystawę "TU rodziła się »Solidarność«".

 

Dodał, że "jedna z najważniejszych odsłon wystawy" miała miejsce 14 sierpnia ub. roku na placu Solidarności w Gdańsku, w której uczestniczyli m.in. opozycjoniści, członkowie władz "S", prezes IPN Jarosław Szarek oraz delegacja władz Gdańska na czele z wiceprezydentem Piotrem Kowalczukiem.

 

"Biorąc pod uwagę powyższe, jako Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Gdańsku, jesteśmy zaniepokojeni faktem nałożenia przez władze miasta Gdańska kary na NSZZ »Solidarność«, szczególnie, że celem wywieszenia banerów była promocja nie tylko 40-lecia Solidarności, ale także promocja miasta, w którym doszło do historycznego podpisania porozumień sierpniowych" - napisał dyrektor gdańskiego oddziału IPN.

 

Zdaniem Golona, "formalne argumenty miasta Gdańska związane z nałożoną karą nie są w pełni przekonujące, gdy uwzględnimy powyższe argumenty natury historycznej".

bas/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie