Procedury karne w czasie pandemii. Opozycja za odrzuceniem projektu PiS

Polska
Procedury karne w czasie pandemii. Opozycja za odrzuceniem projektu PiS
PAP/Rafał Guz
Głosowanie nad zgłoszonymi w dyskusji wnioskami odbędzie się w popołudniowym bloku głosowań.

Kluby KO, Lewicy i Koalicji Polskiej opowiedziały się w czwartek za odrzuceniem w pierwszym czytaniu projektu PiS odnoszącego się m.in. do procedur karnych w okresie pandemii. Ich przedstawiciele podkreślali, że zakres projektu wykracza poza główny cel, jakim miało być zwalczanie terroryzmu.

Krytycznie o projekcie wypowiadali się także przedstawiciele koła poselskiego Polska 2050 oraz Konfederacji. Głosowanie nad zgłoszonymi w dyskusji wnioskami odbędzie się w popołudniowym bloku głosowań.

 

ZOBACZ: Pandemia w biznesie. Lockdown nie daje się we znaki co piątej firmie

 

Projekt, którego głównym celem jest dostosowanie zapisów Kodeksu karnego do dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady z 15 marca 2017 r., wpłynął do Sejmu w styczniu tego roku. Zgodnie z projektowanymi zmianami karze do pięciu lat więzienia miałaby podlegać nie tylko osoba, która "w celu popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym uczestniczy w szkoleniu mogącym umożliwić popełnienie takiego przestępstwa", ale także ta, która "samodzielnie zapoznaje się z treściami" mogącymi ułatwić zamach terrorystyczny.

 

Projekt zawiera też jednak inne rozwiązania, m.in. zapisy dotyczące zawieszenia biegu terminów przedawnienia karalności czynów w związku ze stanem epidemii oraz udostępniania akt spraw, które to zapisy podczas czwartkowej dyskusji sejmowej krytykowali przedstawiciele wszystkich opozycyjnych klubów i kół.

 

"Ten projekt w ogóle nie powinien się pojawić"

 

- Gdyby ten projekt ustawy był ograniczony wyłącznie do przepisów Kodeksu karnego (...), nie składalibyśmy wniosku o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu - mówiła posłanka KO Barbara Dolniak.

 

Jak jednak podkreśliła, większą część projektu zajmują zmiany w Kodeksie postępowania karnego, które są "tak złe, że ten projekt w ogóle nie powinien się pojawić". Jak wskazywała, chodzi m.in. o zmianę zapisów umożliwiających udostępnienie akt postępowania przygotowawczego, które w jej opinii oznaczają, że opinia publiczna nie będzie mogła dowiedzieć się o "bulwersujących sprawach prowadzonych przez prokuraturę, a dotyczących np. przedstawicieli władzy państwowej". - Dostęp do informacji nie jest przywilejem, bez niego nie ma po prostu demokracji - podkreśliła.

 

Posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan przytoczyła z kolei trzynaście przepisów konstytucji, które według niej narusza projekt, dodając, że niektóre z gwarancji zostały naruszone kilkukrotnie. - Każda z projektowanych zmian obarczona jest błędem - legislacyjnym, logicznym czy też brakiem rzetelności - podkreślała. - Nie godzimy się, aby pod pretekstem implementacji prawa europejskiego (...) przemycano do polskiego ustawodawstwa rozwiązania, które są skrajnie kontrowersyjne - mówił natomiast poseł Koalicji Polskiej Krzysztof Paszyk.

 

Założenia projektu

 

W projekcie zaproponowano, by do tzw. ustawy covidowej z 2 marca 2020 dodać zapis, zgodnie z którym "w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu Covid-19 oraz w terminie 6 miesięcy po dniu ich odwołania, nie biegnie przedawnienie karalności czynu oraz przedawnienie wykonania kary w sprawach o przestępstwa i przestępstwa skarbowe".

 

- Przedawnienie nie jest prawem osoby, która popełniła czyn - podkreślał w czwartek w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, dodając, że wynika to jednoznacznie z orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. - To ustawodawca ma prawo określić zakres przedawnienia i w tym przypadku oczywistym jest, że gwarancją dla obywateli jest to, że jeżeli doszło do przedawnienia, to prawo w tym przypadku nie działa wstecz. Natomiast zasadą co do przedawnienia jest możliwość retroaktywności akurat w tym zakresie - powiedział.

 

ZOBACZ: Koronawirus w więzieniu. Największe ognisko od początku epidemii

 

W drugiej połowie stycznia do projektu złożono autopoprawkę, zgodnie z którą "w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu Covid-19 oraz w ciągu roku od odwołania ostatniego z nich, w sprawach (...) o przestępstwa zagrożone karą pozbawienia wolności, której górna granica nie przekracza 5 lat, na rozprawie apelacyjnej sąd orzeka w składzie jednego sędziego, jeżeli w pierwszej instancji sąd orzekał w takim samym składzie". Propozycja poszerzenia możliwości rozpoznawania apelacji w sprawach karnych przez jednego sędziego wywołała zaniepokojenie m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.

 

Autopoprawka zakłada też zmiany w poręczeniach, m.in. zakazuje zbiórki środków na uiszczenie grzywny orzeczonej za przestępstwo. - Sąd albo prokurator może uzależnić przyjęcie przedmiotu poręczenia majątkowego od wykazania przez osobę składającą poręczenie źródła pochodzenia tego przedmiotu - dodano.

 

W projektowanych zmianach zaproponowano też szereg przepisów regulujących instytucję tzw. listu żelaznego, co według projektodawców skutkować będzie "podniesieniem jej funkcjonalności, jak i usunięciem pola do rozbieżnego stosowania tej instytucji". Chodzi m.in. o zapewnienie wpływu prokuratora na stosowanie tej instytucji na etapie postępowania przygotowawczego oraz kwestie stosowania listów żelaznych w przypadkach orzeczonego wcześniej tymczasowego aresztowania.

 

Innym z obszarów, do których odnosi się projekt, jest przemodelowanie i doprecyzowanie kształtu tzw. posiedzenia wstępnego w sprawach karnych, które odbywa się jeszcze przed formalnym rozpoczęciem rozprawy. 

pgo/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie