Wysokie ceny ropy. Za paliwa będziemy płacić więcej

Biznes
Wysokie ceny ropy. Za paliwa będziemy płacić więcej
Comons.wikimedia.org/Pece
Na polskich stacjach benzynowych od kilku tygodni ceny idą w górę

Pierwsze dni lutego przyniosły duży wzrost cen ropy naftowej na rynkach światowych. Płaci się za nią najwięcej od ponad roku. Paliwa systematycznie drożeją także na polskich stacjach benzynowych.

Na giełdzie w Nowym Jorku baryłka amerykańskiej ropy WTI kosztuje ponad 58 dolarów, natomiast w Europie za baryłkę ropy brent płaci się więcej niż 61 dolarów. Między bieżącymi notowaniami surowca brent, a kursem z „pandemicznego” kwietnia zeszłego roku mamy prawdziwą przepaść. Dziesięć miesięcy temu za baryłkę płacono mniej niż 20 dolarów. Także ropa WTI jest teraz kilka razy droższa niż wiosną. Pod koniec kwietnia baryłka kosztowała niecałe 13 dolarów.

 

Droższe tankowanie

 

Ruch cen na giełdach światowych ma wpływ na sumy zostawiane przez kierowców na polskich stacjach benzynowych. Z prognozy firmy e-petrol.pl przygotowanej na ten tydzień (8-14 lutego) wynika, że za Pb95 powinniśmy płacić 4,65-4,76 zł, a za Pb98 4,96-5,07 zł. Cenę litra oleju napędowego eksperci wyznaczają na 4,62-4,73 zł, natomiast przewidywania dla autogazu LPG to 2,22-2,30 zł.

 

Od początku tego roku e-petrol.pl co tydzień podwyższa prognozy cenowe. W połowie stycznia dla wszystkich czterech paliw wyznaczał ceny o kilkanaście groszy mniejsze niż teraz.

 

ZOBACZ: Problem z tablicami przy drogach. GDDKiA tłumaczy

 

Jak podkreśla Dorota Sierakowska z DM BOŚ, wielkie emocje w ostatnich dniach wśród inwestorów wzbudzał wykresie notowań ropy naftowej brent. To, że dotarł do granicy 60 dolarów za baryłkę, a potem ją przekroczył było niespodzianką. O tym poziomie spekulowano już od dawna, ale większość inwestorów uznawała go za mało realny do osiągnięcia.

 

Efekt zmniejszenia wydobycia

 

Ceny ropy naftowej wzrosły głównie pod wpływem jednego wydarzenia - decyzji Arabii Saudyjskiej o dobrowolnym zmniejszeniu produkcji surowca o dodatkowy milion baryłek dziennie, ponad to, do czego kraj ten zobowiązał się w porozumieniu naftowym. Była to decyzja bezprecedensowa i zupełnie nieoczekiwana. Saudyjskie cięcia mają trwać przez cały luty i marzec, co może przyczynić się do powstania przynajmniej przejściowych niedoborów ropy na rynku globalnym.

 

Ograniczenia w wydobyciu ropy przez kraje OPEC i Rosję wprowadzane są już od kwietnia 2020 roku i to przede wszystkim one decydują o wzroście cen. Z drugiej strony, wymienione państwa prawdopodobnie będą dbać o to, by cena baryłki ropy brent nie przekraczała znacznie poziomu 60 dolarów. Cena wyraźnie wyższa byłaby zachętą dla producentów do zwiększania wydobycia. To z kolei prowadziłoby do powstania nadwyżek surowca na rynku światowym.

 

Kryzys w USA

 

W okresie pandemii zdecydowanie na gorsze zmieniła się sytuacja po stronie producentów ropy naftowej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Problemy finansowe tamtejszych firm i ich niezdolność do podejmowania dużych inwestycji sprawiły, że liczba wiertni w USA spadła. Teraz znów rośnie, ale jest mało prawdopodobne, że szybko wróci do stanu sprzed roku. A to oznacza, że podaż surowca będzie w najbliższych miesiącach, a nawet latach mniejsza niż zakładano przed pandemią.

 

ZOBACZ: Podatek cukrowy. Spada sprzedaż napojów gazowanych

 

Wielu analityków podkreśla, że ceny ropy naftowej powinny nadal rosnąć w sytuacji, gdy dojdzie do osłabienia dolara. To z kolei może nastąpić zaraz po tym, jak prezydentowi i Demokratom w Kongresie uda się przeforsować następny program finansowego wspierania gospodarki i obywateli USA obliczany nawet na 1,9 biliona dolarów. Spikerka Kongresu, Nancy Pelosi, nie wyklucza, że program zostanie wprowadzony w życie już w połowie marca.

 

jb/ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie