Przemoc domowa w Holandii. Co trzecie zgłoszenie z polskich rodzin. "Czas wszcząć alarm"

Świat
Przemoc domowa w Holandii. Co trzecie zgłoszenie z polskich rodzin. "Czas wszcząć alarm"
Zdjęcie ilustracyjne, fot. Pixabay/Alexas_Fotos

Jedna trzecia wszystkich zgłoszeń o przemocy domowej lub krzywdzenia dzieci w holenderskich gminach Helmond i Peel dotyczy polskich rodzin - wynika z raportów gromadzonych przez organizację społeczną Veilig Thuis. - Kiedy oferujemy pomoc, ludzie często reagują zdziwieniem. Nie są do tego przyzwyczajeni - zauważyła przedstawicielka organizacji.

Organizacje społeczne w Holandii z obawą obserwują sytuację w polskich rodzinach w regionach, do których najczęściej osiedlają się przybysze z Polski. Liczba zgłoszeń dotyczących przemocy domowej wzrasta, rośnie też liczba osób, które otrzymują zasiłek chorobowy. 

 

Krystyna Meijer z ośrodka wsparcia migrantów zarobkowych LEVGroep uważa, że "​​czas wszcząć alarm": - Ta grupa jest zagrożona zapomnieniem.

 

ZOBACZ: Ustawa antyprzemocowa. Nowe uprawnienia dla policji

 

Według Meijer wiele polskich rodzin trafia do domów, które są właściwie slumsami, a czasem nagle trafiają na ulicę. Problem dotyczy jednak także sporej grupy polskich rodzin, które w gminach Peel (Limburgia) i Helmond (Brabancja Północna) mieszkają często od ponad piętnastu lat.

 

Według raportów otrzymywanych przez organizację Veilig Thuis problem dotyczy zarówno przemocy domowej, jak i krzywdzenia dzieci. Jedna trzecia spraw zgłaszanych w gminach Peel i Helmond dotyczy sytuacji w społeczności polskiej.

 

"Udział polskich rodzin jest uderzający"


Merijn Goes z Veilig Thuis nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego liczby są tak wysokie. - Udział polskich rodzin jest uderzający i dlatego zwracamy na to szczególną uwagę. Od jakiegoś czasu rozmawiamy na ten temat wspólnie z gminami, agencjami opieki nad młodzieżą, a także z LEVGroep - powiedział Merijn Goes w rozmowie z "Algemeen Dagblad". - Razem staramy się zobaczyć, co możemy z tym zrobić. Jak możemy pomóc - dodał.

 

Zwrócił uwagę, że udzielanie pomocy nie jest proste, gdyż "ludzie często są bardzo zaniepokojeni, myślą, że przyjeżdżamy po ich dzieci".  

 

ZOBACZ: Raport UNICEF: dzieciom najlepiej żyje się w Holandii, Polska bliżej końca zestawienia

 

Pomocy w rodzinach, w których dochodzi do przemocy domowej, udziela m.in. projekt Safe at Home. Przyjmuje on zgłoszenia dotyczące wykorzystywania dzieci, handlu ludźmi, przymusowej prostytucji, znęcania się nad rodzicami lub przemocy domowej. Każde zgłoszenie jest wnikliwie badane. "Nie jesteśmy sędzią, nie zabieramy dzieci z domów. Udzielamy tylko wiążących porad" - informują przedstawiciele Safe at Home.

 

Pomoc napotyka liczne bariery

 

W przypadku społeczności polskiej istnieją jednak poważne przeszkody w zgłaszaniu się do projektu. - Największym problemem jest bariera językowa - wyjaśnia Goes. Zauważa, że wiele osób, które powinny otrzymać wsparcie, mówi tylko po polsku lub słabo po angielsku.

 

Dlatego społecznicy pojawiają się z tłumaczem. Wydano też broszurę w języku polskim z wyjaśnieniem, jak działa organizacja. Większość osób nie zna bowiem Safe at Home. 

 

Goes zwraca także uwagę na różnice kulturowe, które nie ułatwiają kontaktu. - Polacy zawsze byli dużo bardziej zależni od siebie. Są do tego przyzwyczajeni. Dziwią się, kiedy oferujemy pomoc. Ich odpowiedź brzmi: sami to rozwiązujemy - wyjaśniał Goes. Zwrócił jednak uwagę, że ponieważ problemy narastają, a w pewnej chwili może ich być za dużo, by samodzielnie sobie z tym poradzić, to wówczas Polacy nie wiedzą choćby z jakiej skorzystać infolinii, gdzie szukać pomocy. 

grz/sgo/ "Algemeen Dagblad", ed.nl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie