"Zwłoki dziecka po poronieniu przechowywane przez 6 lat". NIK skontrolowała szpitale

Polska
"Zwłoki dziecka po poronieniu przechowywane przez 6 lat".
NIK skontrolowała szpitale
Flickr/george ruiz/CC BY 2.0; Zdj. ilustracyjne
W niektórych szpitalach zwłoki po poronieniach i dzieci martwo urodzonych przechowywano przez długi czas. W skrajnym przypadku było to sześć lat

"W skontrolowanych szpitalach pacjentkom, które poroniły, urodziły martwe dziecko lub których dziecko zmarło tuż po porodzie, nie zapewniono prawidłowej i wystarczającej opieki" - alarmuje NIK. W najnowszym raporcie wskazano m.in. że nie zawsze zgodnie z prawem postępowano ze zwłokami dzieci. Podano skrajny przypadek, gdy szpital przechowywał je przez... 6 lat.

Z danych UNICEF, na które powołuje się Najwyższa Izba Kontroli wynika, że co 16 sekund na świecie rodzi się martwe dziecko. Polska oraz cała Europa leżą w strefie, w której wskaźnik martwych urodzeń nie przekracza sześciu zgonów na 1000 porodów. W latach 2017-2019 każdego roku ok. 1700 kobiet w kraju urodziło martwe dziecko, a u ok. 40 tys. kobiet ciąża zakończyła się poronieniem. Szacuje się, że około 10-15 proc. wszystkich ciąż kończy się poronieniem.

 

ZOBACZ: "Z bólu nie wiedziałam co robić, gryzłam ściany". Dominika straciła osiem ciąż

 

"Dla rodziców są to trudne sytuacje. Dlatego wymagają oni szczególnej troski: ze strony otoczenia, najbliższych, ale także opiekujących się nimi pracowników medycznych. Aby nieść skuteczną pomoc pacjentkom w tych dramatycznych sytuacjach niezbędne są doświadczenie, wiedza, profesjonalizm i umiejętność komunikacji interpersonalnej" - przypomniała NIK, dodając potrzebę konieczności przeprowadzenia odpowiednich kursów i szkoleń dla personelu medycznego. Wytyczne te zostały opisane w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 2018 r.

Nierzetelna dokumentacja, brak psychologów

Izba skontrolowała w sumie 37 szpitali z siedmiu województw. Ustalenia po kontroli nie pozostawiają wątpliwości - pacjentkom, które urodziły martwe dziecko lub którym dziecko zmarło tuż po porodzie, "nie zapewniono prawidłowej i wystarczającej opieki".

 

NIK zwróciła uwagę, że w ponad połowie (57 proc.) szpitali dokumentacja medyczna była prowadzona nierzetelnie, co uniemożliwiało stwierdzenie, czy świadczenia były udzielane zgodnie ze wszystkimi standardami. Często opieka w szpitalu ograniczała się jedynie do pomocy medycznej i nie zapewniała szerszego wsparcia np. ze strony psychologa.

 

W dalszej części raportu tłumaczono, że wymóg zatrudnienia psychologa dotyczy oddziałów ginekologiczno-położniczych o trzecim poziomie referencyjności w opiece perinatalnej, czyli tych największych, które przyjmują najcięższe przypadki. "Jednak i na tych, skontrolowanych oddziałach nie zawsze, mimo takiego wymogu, był psycholog. Sami lekarze i dyrektorzy szpitali przyznają, że odczuwają brak psychologów na swoich oddziałach, ale nie mają możliwości zatrudnienia tego specjalisty" - dodawano. Według anonimowej ankiety wśród hospitalizowanych z powodu utraty dziecka pacjentek wynika, że blisko 35 proc. nie miało możliwości skorzystania z pomocy psychologa.

 

"Nie potrafili rozmawiać"

"Dyrektorzy szpitali, a także personel medyczny nie zawsze dostrzegali specyfikę opieki nad takimi pacjentkami. W wielu szpitalach brakowało odpowiedniej komunikacji z kobietami, które straciły dziecko. Personel medyczny często po prostu nie potrafił z nimi rozmawiać" - dodano w komunikacie, wskazując, że lekarze i pielęgniarki nie mieli zapewnionych odpowiednich szkoleń. Z kolei w innych przypadkach "brakowało empatii".

 

ZOBACZ: Ciąża przebiegała idealnie. Wszystko zmieniło się w kilka godzin

 

"W jednym ze skontrolowanych szpitali pacjentkom, które poroniły dziecko wręczano przy wypisie broszury o karmieniu dziecka piersią i przestrzeganiu diety matki karmiącej, co mogło pogłębiać ich traumę powstałą po stracie dziecka" - dodano.

 

Wskazano również na brak poszanowania intymności i godności pacjentek na oddziałach ginekologiczno-położniczych. W pięciu szpitalach pacjentki po stracie dziecka miały kontakt z pacjentkami w ciąży, lub takimi, które urodziły zdrowe dziecko. W jednej z placówek pacjentki po poronieniu były hospitalizowane na korytarzu oddziału. W żadnym ze szpitali nie było osobnego pomieszczenia przeznaczonego do pożegnań ze zmarłym dzieckiem.

Dyżur przez ponad 80 godzin

NIK jako jeden z problemów wskazuje stan zatrudnienia lekarzy - w 70 proc. placówek był brak odpowiedniej do potrzeb liczby lekarzy. W pięciu szpitalach nie zapewniono im co najmniej 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku po zakończeniu dyżuru.

 

ZOBACZ: Prokuratura sprawdza, jak po wyroku TK przeprowadzano aborcje

 

"W większości skontrolowanych szpitali (25, tj. 68 proc.) dopuszczano do sytuacji, w której lekarze zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych, wykonywali swoje obowiązki nieprzerwanie przez ponad 24 godziny, często na dyżurach trwających 48 godzin, w niektórych przypadkach - nawet 88 godzin".

"Zwłoki przechowywano przez długi czas"

Poważne zastrzeżenia Izby wzbudziło też postępowanie ze zwłokami dzieci martwo urodzonych i płodami po poronieniach.

 

"Zdaniem NIK brakuje takiej samej we wszystkich szpitalach procedury odnośnie składanych przez pacjentki oświadczeń o ich decyzji w sprawie postępowania ze zwłokami dziecka - skorzystania lub rezygnacji z prawa do pochówku. Aż w 26 proc. skontrolowanych szpitali w dokumentacji medycznej brakowało takich oświadczeń".

 

W konsekwencji, w pięciu szpitalach, które nie posiadały tego dokumentu, zwłoki dzieci po poronieniach i martwo urodzonych przechowywano przez długi czas. W skrajnym przypadku było to sześć lat. Z kolei w jednostkach, którym pacjentkom dawano oświadczenia do wypełnienia mogły pojawić się nieprawidłowe wzory. Przez wprowadzenie w błąd, pochówek dzieci był uniemożliwiony.

 

NIK stwierdziło nieprawidłowości w procedurach w 19 szpitalach. "Sześć szpitali przekazywało zwłoki dzieci do badań histopatologicznych podmiotom zewnętrznym, bez zastrzeżenia obowiązku ich zwrotu, co uniemożliwiało ich pochowanie, a w połowie analizowanych przypadków doprowadziło do utylizacji ciał na zlecenie podmiotów wykonujących badania. W dwóch szpitalach zwłoki dzieci martwo urodzonych także kwalifikowano jako odpady medyczne i przekazywano do utylizacji" - podano.

Wnioski do ministra 

NIK zawnioskowała do Ministra Zdrowia o wprowadzenie obowiązku zatrudnienia psychologa również na oddziałach o pierwszym i drugim poziomie referencyjności, a także o wprowadzenia wzoru oświadczenia wz. z pochówkiem martwych dzieci.

 

 

"Najwyższa Izba Kontroli wnosi także o podjęcie przez Ministra Zdrowia, w ramach sprawowanego ogólnego nadzoru nad sprawami pozostającymi w jego właściwości objętymi ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych, działań zapewniających jednolity, zgodny z obowiązującymi przepisami, sposób postępowania szpitali ze zwłokami dzieci martwo urodzonych i po poronieniu" - przekazano.

bas/ml/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie