Kolejny krok ws. impeachmentu Trumpa

Świat
Kolejny krok ws. impeachmentu Trumpa
PAP/EPA/Stefani Reynolds / POOL
Trump jest pierwszym prezydentem USA, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów

Izba Reprezentantów Kongresu USA, która 13 stycznia przegłosowała artykuł impeachmentu wobec ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, stawiając go w stan oskarżenia, przekazała w poniedziałek formalnie akt impeachmentu do Senatu.

Artykuł impeachmentu, w którym Trumpa oskarżono o podżeganie do rebelii, na głos w Senacie przeczytał kongresmen Demokratów z Maryland, Jamie Raskin. Wcześniej w towarzystwie telewizyjnych kamer kilkunastu członków Izby Reprezentantów przemierzyło korytarze Kongresu, by około godziny 19 czasu miejscowego wejść do sali obrad izby wyższej parlamentu.

 

ZOBACZ: Ułaskawienie "last minute". Trump zdążył przed końcem kadencji

 

Proces byłego już prezydenta USA w Senacie rozpocznie się w drugim tygodniu lutego i ma związek z atakiem jego zwolenników na Kapitol w dniu 6 stycznia. Demokraci, wraz z częścią Republikanów, uważają, że Trump ponosi odpowiedzialność za ten szturm.

 

Dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia

 

Trump jest pierwszym prezydentem USA, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów. Poprzednio stało się to w grudniu 2019 roku, w związku z tzw. aferą ukraińską. W 2020 roku Senat, którym wówczas Republikanie mieli większość, republikańską, uniewinnił gospodarza Białego Domu.

 

Przy obecności wszystkich stu senatorów do uznania Trumpa winnym potrzeba będzie 67 głosów, do 50 Demokratów dołączyć więc będzie musiało prawdopodobnie 17 Republikanów. Do tej pory co najmniej piątka sygnalizowała, że jest na to gotowa. Głosowania "za" nie wykluczył też szef Republikanów w Senacie Mitch McConnell, który ma nadzieję, że procedura impeachmentu ułatwi pozbycie się byłego prezydenta z GOP.

 

ZOBACZ: Trump: wolność słowa jest atakowana jak nigdy wcześniej

 

Po uznaniu za winnego Senat może zakazać Trumpowi obejmowania najwyższego urzędu w przyszłości, pozbawiając go możliwości startu w kampanii wyborczej w 2024 roku. Niedawnemu gospodarzowi Białego Domu grozi także utrata prezydenckiej emerytury.

dk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie