Kontrola w WUM. Będzie kara, minister wzywa rektora do dymisji

Polska
Kontrola w WUM. Będzie kara, minister wzywa rektora do dymisji
PAP/Marcin Obara
Minister poinformował o wynikach kontroli NFZ w WUM

- W WUM doszło do nadużycia władzy. Nałożyliśmy karę na placówkę - otrzyma 350 tys. zł mniej - poinformował w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski, odnosząc się do kontroli NFZ w WUM po akcji szczepień poza kolejnością. - Tej sprawy nie można rozmiękczać. Moim oczekiwaniem jest dymisja rektora WUM - podkreślił Niedzielski. Jedna z zaszczepionych osób zgłosiła się na wolontariat.

Minister zdrowia przypomniał, że w piątek zakończyły się działania kontrolne NFZ dotyczące nieprawidłowości przy szczepieniach w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym WUM.

 

- Wstępne wyniki, o których informowałem w zeszłym tygodniu na briefingu potwierdziły się w ostatecznych ustaleniach, które kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia uczynili bezpośrednio w jednostce. W piątek zostało sporządzone wystąpienie pokontrolne i dzisiaj rano to wystąpienie trafiło właśnie do UCK, jako podmiotu kontrolowanego - mówił Niedzielski.

 

ZOBACZ: Szczepienia poza kolejnością. Rektor WUM przeprasza

 

Wskazał, że osoby zaszczepione poza kolejnością były zgłaszane, jako personel niemedyczny szpitala WUM. - Osoby, które w żaden sposób nie są związane ze szpitalem były zgłaszane na liście, gdzie byli zgłaszani pracownicy niemedyczni Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego - powiedział.

 

- Co więcej, te osoby były zgłoszone 28 grudnia, czyli na dzień przed oficjalnym rozesłaniem przez Narodowy Fundusz Zdrowia wytycznych, które w tym okresie między świątecznym dopuszczały możliwość szczepienia osób spoza ściśle zdefiniowanego personelu medycznego i niemedycznego zatrudnionego w szpitalu - podkreślił szef MZ.

 

Zaznaczył, że wyjątki wskazane w piśmie miały dotyczyć osób, które są rodziną bądź pacjentów, którzy są w szpitalu.

 

Apel o wolontariat

 

Na 450 dawek przekazanych do szpitala, blisko 200 osób to były osoby spoza personelu medycznego i niemedycznego szpitala. - Nie mówimy o skali marginalnej, tylko blisko połowa osób, które zostały zaszczepione nie były w żadnej relacji zatrudnienia w szpitalu - poinformował Niedzielski. 

 

Minister poinformował też, że podczas kontroli zweryfikowano liczbę osób, które zgłosiły wcześniej chęć zaszczepienia się i były skłonne w tym czasie przyjąć szczepionkę.

 

- W tych dniach, kiedy realizowane były szczepienia, były co najmniej 32 osoby z personelu medycznego, które się zgłosiły do szczepienia, a w trakcie tej akcji nie zostały zaszczepione - wskazał.

 

Niedzielski ocenił, że takie nieprawidłowości wskazują na złą organizację i nierzetelność. - Dlatego też musi pojawić się kara. Kara w przypadku kontroli prowadzonych przez NFZ jest mierzona jako 50 proc. środków przekazywanych za dany okres - przekazał. - To będzie potrącone przy okazji najbliższej faktury. Ta kwota kary na tę chwilę wynosi blisko 350 tys. zł - powiedział szef resortu zdrowia. 

 

- Nie można unikać odpowiedzialności, nie widzę możliwości współpracy w władzami uniwersytetu. Tej sprawy nie można rozmiękczać. Moim oczekiwaniem jest dymisja rektora WUM - podkreślił Niedzielski.

 

Rzecznik WUM Marta Wojtach, pytana o komentarz władz uczelni do apelu ministra, poinformowała, że we wtorek rektor prof. Zbigniew Gaciong zajmie stanowisko w sprawie informacji przedstawionych na konferencji.

 

ZOBACZ: Kara dla WUM za szczepienia znanych osób. Co najmniej 250 tys. zł

 

Minister zdrowia mówił o osobach, które zostały już zaszczepione przez Centrum Medyczne Warszawskiego Uniwersytu Medycznego, choć nie były medykami ani nie należały do ich rodzin.

 

- A poznajemy nazwiska coraz ciekawsze, rozpoczęło się od aktorów, a skończyło na prezesach różnych spółek i innych osobach, które żyją w świecie medialnym. Myślę, że osoby te również powinny poczuć odpowiedzialność, taką dobrze pojętą odpowiedzialność, która zdefiniowana jest w sferze odwagi cywilnej - mówił Niedzielski.

 

- Ponieważ mamy możliwość dopuszczenia do szczepień osób, które są wolontariuszami w szpitalach, myślę, że pewnym odpracowaniem tego niesłusznie przyjętego przywileju bycia zaszczepionym w pierwszej kolejności, byłaby praca w charakterze wolontariusza w przychodniach bądź miejscach, w których można pomóc walczyć z covidem, bo teraz będziecie już państwo na zachorowanie odporni - dodał szef resortu zdrowia.

 

Zapewnił jednak, że zaszczepieni otrzymają drugą dawkę szczepionki, by żadna z dawek się nie zmarnowała. Poinformował też, że informacje o tym, kto się zaszczepił to dane wrażliwe, których nie można opublikować. - Ta lista, którą poznaliśmy mówi nam dużo. Rolą ministra zdrowia, oprócz tego, żeby negować takie zachowania, jest także ochrona zdrowotnych danych Polaków - dodał Niedzielski.

 

Jest pierwszy chętny

 

Pół godziny po briefingu minister poinformował, że na wolontariat zgłosiła się pierwsza osoba.

 

"Pół godziny po briefingu dotarła do mnie pierwsza deklaracja odbycia wolontariatu przez jedną z osób zaszczepionych poza kolejnością. Odbieram to jako akt odwagi cywilnej i odpowiedzialności, będący próbą naprawienia sytuacji" - poinformował na Twitterze minister.

 

 

"Drastyczne nadużycie władzy"

 

Szef MZ komentując wyniki kontroli NFZ na WUM stwierdził, że w jego opinii odpowiedzialność prawno-finansowa jest tylko jednym z aspektów całej sytuacji i - jak zaznaczył - nie najważniejszym.

 

- Wydaje się, że najważniejsze, co się stało, to to, że uczelnia medyczna, która jest odpowiedzialna za kształcenie, ale też za kształtowanie postaw młodych ludzi, młodych lekarzy, stała się miejscem, w którym doszło do tak drastycznego nadużycia władzy - ocenił.

 

To nadużycie władzy polegało na tym - jak kontynuował - że znajomi, osoby, z którymi "ma się pewnego rodzaju relacje" są zapraszane bez kolejki, uwarunkowań na szczepienie.

 

ZOBACZ: Janda: podałam rektorowi WUM listę kolegów, którzy zgodzili się być ambasadorami szczepień

 

Niedzielski analizował też przebieg całej sytuacji. Wskazał, że najpierw pojawiały się głosy wypierające, a rektor WUM twierdził, że o całej sytuacji nie wiedział. Następnie - mówił Niedzielski - w internecie zaczęły krążyć zdjęcia rektora witającego jednego z aktorów przybyłych na szczepienie, co było - mówił szef MZ - ewidentnym zaprzeczeniem wcześniejszych twierdzeń rektora.

 

- Z drugiej strony słyszeliśmy o akcji promocyjnej - akcji, która można powiedzieć toczyła się incognito, bo osoby, który ponoć były do tej akcji zaproszone, tak jak weryfikujemy i weryfikowaliśmy to w trakcie drugiej kontroli zleconej na uniwersytecie nie znaleźliśmy żadnych umów, żadnych śladów zobowiązań związanych z tym, że była to akcja promocyjna - powiedział Niedzielski.

 

Dodał, że nie było żadnej dyskusji, rozmowy z rządem o współorganizacji takiej akcji promocyjnej.

 

- Nie ma żadnego śladu dokumentu, że taka akcja promocyjna miała w ogóle miejsce - podkreślił minister. 

prz/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie