Brytyjski kryzys ekonomiczny. Widmo brutalnego brexitu

Biznes
Brytyjski kryzys ekonomiczny. Widmo brutalnego brexitu
pixabay
Wielka Brytania 1 stycznia 2021 roku opuści Unię Celną

Brytyjski PKB w trzecim kwartale 2020 roku był o 8,6 proc. mniejszy niż w tym samym czasie rok wcześniej. Sytuację może pogorszyć twardy brexit, czyli brak umowy handlowej między Londynem a Brukselą. Fiasko rozmów sprawi, że za 9 dni Wielka Brytania opuści Unię Celną, a w handlu z Wyspiarzami pojawią się taryfy i kontyngenty.

Z dzisiejszych brytyjskich danych statystycznych najlepiej wypadło porównanie PKB w trzecim kwartale 2020 roku z wynikiem z drugiego kwartału - zanotowano wzrost o 16 proc. Jest to jednak konsekwencja oczywistej ekonomicznej przewagi miesięcy letnich, gdy pandemia osłabła, nad wiosennymi stojącymi pod znakiem lockdownu.

Gospodarka pod kreską

Spadek PKB w minionym kwartale o 8,6 proc., to wynik lepszy od prognoz ekonomistów, którzy spodziewali się regresu na poziomie 9,6 proc. Jest to też rezultat zdecydowanie korzystniejszy niż zanotowany w drugim kwartale, kiedy to gospodarka Wielkiej Brytanii skurczyła się o aż o 21,5 proc.

 

Wiosenny spadek PKB w Wielkiej Brytanii był najgorszym wynikiem od 1955 roku, czyli od momentu, gdy szczegółowe dane zaczął zbierać państwowy urząd statystyczny .Był też dowodem, że kraj popadł w największy kryzys od lat 20. XX wieku.

 

ZOBACZ: Johnson: najprawdopodobniej nie będzie umowy Wielkiej Brytanii z Unią Europejską

 

Wychodzenie na prostą nie będzie łatwe. Sytuację komplikuje jesienny lockdown i nowa odmiana koronawirusa, którą odkryto na Wyspach i która stała się przyczyną komunikacyjnego odizolowania się świata od Wielkiej Brytanii. W dodatku kraj szykuje się do ostatecznego opuszczenia Unii Europejskiej już za 9 dni.

 

- Odrodzenie gospodarki Zjednoczonego Królestwa zajmie dużo czasu. Powrót do normy po brexicie może potrwać od 5 do nawet 10 lat. Tym bardziej, że kraj stanie przed koniecznością głębokich zmian w przemyśle- napisał ostatnio Martin Sorrell, założyciel największej na świecie firmy reklamowej WPP, jednej z najstarszych brytyjskich spółek giełdowych.

Wrócą bariery celne

Umowa handlowa z Brukselą nadal nie jest gotowa, a przedmiotem sporu jest wymiana gospodarcza o wartości prawie biliona dolarów w skali roku. Wczoraj rząd w Londynie powtórzył, że nie będzie dążył do przedłużenia okresu przejściowego po brexicie poza 31 grudnia 2020 roku.

 

Brak porozumienia sprawi, że Wielka Brytania będzie robić interesy z Unią Europejską na warunkach określonych przez Światową Organizację Handlu. Oznacza to, że miliony przedsiębiorstw i konsumentów staną w obliczu kosztów i zakłóceń wynikających z taryf celnych i kontyngentów. W konsekwencji wzrosną ceny i spadną obroty handlowe.

 

ZOBACZ: Źródło w UE: brexit bez umowy bardziej prawdopodobny niż jej zawarcie

 

Bardziej zainteresowani porozumieniem powinni być Brytyjczycy. Unia Europejska odpowiada za prawie połowę handlu zagranicznego Wielkiej Brytanii, a Wielka Brytania tylko za kilkanaście procent handlu UE. Z tego punktu widzenia brak umowy bardziej zaszkodzi Londynowi. Z drugiej strony UE eksportuje na Wyspy towary, których cena w przypadku braku porozumienia znacznie wzrośnie, a to może skłonić Brytyjczyków do poszukania tańszych produktów poza Unią.

Spór o ryby

Los całej umowy handlowej jest teraz prawie w całości uzależniony od osiągnięcia porozumienia w kwestii praw do wód połowowych. Dla rządu Borisa Johnsona odzyskanie kontroli nad brytyjskimi łowiskami, które wcześniej podlegały jurysdykcji UE to kluczowy element suwerenności przywracanej w ramach brexitu. Ze swojej strony strefa euro chce zapewnić Brytyjczykom dostęp do swojego jednolitego rynku w zamian za prawa połowowe.

 

Obie strony negocjacji zasygnalizowały w weekend, że nie pójdą na dalsze kompromisy. Jednak w poniedziałek Wielka Brytania zaproponowała zmianę stanowiska, jeśli UE ustąpi w innych obszarach. Zgodnie z najnowszą sugestią Londynu, Unia zmniejszyłaby wartość ryb, które łowi na wodach Wielkiej Brytanii o około jedną trzecią. Jeszcze w zeszłym tygodniu Wyspiarze nalegali, aby UE zaakceptowała redukcję aż o 60 proc.

 

ZOBACZ: Umowa po brexicie. Impas w rozmowach

 

UE oświadczyła w piątek, że ostateczną propozycją jest redukcja połowów o 25 proc i zaznaczyła, że krajom takim jak Francja i Dania trudno było to zaakceptować.

 

Jednocześnie Londyn zażądał, aby UE zgodziła się na 5-letnie przejście do nowych zasad celnych i handlowych, a nie 7-letnie. UE początkowo apelowała o procedurę rozłożoną na 10 lat, a Wielka Brytania proponowała 3 lata.

 

"Unia jest nadal zaangażowana w osiągnięcie sprawiedliwego, wzajemnego i zrównoważonego porozumienia. Szanujemy suwerenność Wielkiej Brytanii i oczekujemy tego samego z jej strony" - napisał w niedzielę na Twitterze Michel Barnier, główny negocjator UE.

 

 

Różnica między obiema stronami w kategoriach ekonomicznych sprowadza się do kilkuset milionów euro odpowiadających wartości łowionych ryb. Jest to niewielka kwota w kontekście ich pełnych stosunków gospodarczych. Handel Wielkiej Brytanii z samą Francją podliczany jest bowiem na około 53 miliardy euro rocznie.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie