Odmówiono mu wstępu na pogrzeb. To jego chowano

Świat
Odmówiono mu wstępu na pogrzeb. To jego chowano
facebook.com/Dennie's Funeral Home
Ciało mężczyzny siedziało przed Kościołem

Nietypowa procesja pogrzebowa przeszła ulicami stolicy Trynidadu i Tobago. Ciało zastrzelonego mężczyzny przewieziono przez Port of Spain odkrytym karawanem w pozycji siedzącej i przy akompaniamencie głośnej muzyki. Zwłokom ubranym w białe spodnie, różową marynarkę i okulary przeciwsłoneczne pracownicy Kościoła zabronili wstępu. Teraz sprawą zajmie się policja.

Pogrzeb 29-letniego Che Lewisa i jego 54-letniego ojca, Adlaya, odbył się 25 listopada. Mężczyźni zostali zastrzeleni dziesięć dni wcześniej. Najprawdopodobniej padli ofiarą porachunków dotyczących toczonego przez nich sporu o ziemię. O pogrzebie młodszego z mężczyzn jest teraz głośno, bo pochówek zorganizowano w nietypowy sposób.

 

Zwłoki mężczyzny zostały przewiezione ulicami Port of Spain białym karawanem z odkrytym dachem. Wydarzenie było transmitowane w internecie.

 

Nie nosił maseczki

 

Pracownicy Kościoła św. Jana Ewangelisty, mieszczącego się w Diego Martin, nie kryli zdumienia, gdy zaskakująca procesja znalazła się u wrót świątyni. Księża nie wydali zgody na wniesienie ciała do środka. Siedzący na krześle Che został wystawiony przed budynkiem, podczas gdy jego pogrzeb odbywał się w środku. Zwłoki zostały odgrodzone, ustawiono obok nich także fotografię zmarłego.

 

 

Wielu żałobników nie było jednak świadomych, że znajdująca się na ganku postać to ten, którego przyszli pożegnać. Niektórzy byli oburzeni, że nie przestrzega zaleceń związanych z pandemią koronawirusa. Usta i nos mężczyzny nie zostały zasłonięte maseczką. Po nabożeństwie wraz z ojcem został pochowany na terenie pobliskiego cmentarza. Ciało zostało złożone trumnie.

 

Funkcjonariusz miejscowej policji Brent Batson mówił o "rozczarowaniu lekkomyślnym zachowaniem domu pogrzebowego", który był organizatorem ceremonii. 

 

- Przewożenie osób w niebezpieczny sposób jest przestępstwem podlegającym karze w wysokości 750 funtów, a policja będzie kontynuować dochodzenie w sprawie postępowania firmy pogrzebowej  - powiedział miejscowemu "Trinidad Express".

 

"Coś wyjątkowego"

 

Właściciel domu pogrzebowego nie zgadza się z tak surową oceną. Podkreśla slogan będący mottem prowadzonej przez siebie firmy - "Każde życie jest wyjątkowe, dlatego każdy pogrzeb powinien być wyjątkowy".

 

Utrzymuje, że to rodzina prosiła o "coś wyjątkowego". Zwraca także uwagę, że podobne pogrzeby mają miejsce zagranicą. Również przejazdu nie uważa za niestosowny i niebezpieczny. - Mieliśmy go przy sobie przez trzy dni, aby monitorować, jak sobie radzi na krześle, zanim przeprowadziliśmy to publicznie - mówi "Loop News".

 

Organizator pogrzebu został skrytykowany przez miejscowych księży katolickich. Organizację pogrzebu uznano za "brak szacunku", a Kościół zamierza teraz prosić o szczegółowe informacje na temat ceremonii zanim wyda zgodę na pochówek.

rsr/prz/ "The Sun", "Loop News", polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie