Strajk Kobiet zapowiada kolejne protesty. Lempart: policjanci wiedzą, że są bezkarni

Polska
Strajk Kobiet zapowiada kolejne protesty. Lempart: policjanci wiedzą, że są bezkarni
Polsat News
W środę Strajk Kobiet odniósł się do policyjnych interwencji podczas sobotnich protestów

Ogólnopolski Strajk Kobiet podsumował wydarzenia w stolicy 28 listopada. Obchodzona w formie manifestacji 102. rocznica uzyskania przez Polki praw wyborczych była - według organizatorek - "pokazem brutalności policji i łamania praw obywatelskich za przyzwoleniem Jarosława Kaczyńskiego". Uznały, że było to "bardzo gorzkie święto" i zapowiedziały, że kolejne protesty odbędą się 13 grudnia.

Obchody 102. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych świętowany był 28 listopada m.in. w Warszawie w formie "spaceru" ulicami miasta.

 

Jego organizatorka Marta Lempart ze Strajku Kobiet powiedziała w środę, że "policja stosowała przemoc, nadużywała uprawnień", "łamała prawa obywatelskie" bo ma przyzwolenie "wicepremiera od niebezpieczeństwa, czyli Jarosława Kaczyńskiego".

 

ZOBACZ: Protesty kobiet. KO składa zawiadomienie do prokuratury dot. działań policji

 

- Brutalność policji zaczyna się od tego, że policjanci wiedzą, że są bezkarni. Kłamią, że mają podstawę prawną do spisywania ludzi. Pałki i gaz są finiszem – mówiła Lempart.

 

Lempart o nagraniu policji: nikogo nie oplułam

 

Według danych Strajku Kobiet, w sobotę spisanych zostało około 900 osób. - Byli szantażowani, że zostaną porwani i bezprawnie przetrzymani na komisariacie – dodała. W związku z tymi działaniami jej organizacja wesprze osoby legitymowane w składaniu skarg.

 

Członkini Ogólnopolskiego Strajku Kobiet powiedziała także, że policjanci spisujący uczestników manifestacji odmawiali podania swoich danych i numerów służbowych.

 

WIDEO: Konferencja prasowa Strajku Kobiet

  

 

W Internecie pojawił się film – udostępniany także przez Komendę Stołeczną Policji na Twitterze - na którym widać jak Marta Lempart krzyczy do policjanta, że łamie prawo nie informując jej o swoich danych osobowych i numerze służbowym.

 

- Taka z was kur… policja, prawa nie stosujecie. Wyp…ć! – krzyknęła wówczas.

 

Media informowały także o tym, że Lempart miała splunąć w stronę funkcjonariusza. - Ja nikogo nie oplułam, to jest absolutne kłamstwo – skomentowała podczas środowej konferencji prasowej.

 

Prof. Płatek: policjant musi przedstawić się podczas interwencji

 

- Dopóki mamy do czynienia z pokojowo spacerującymi ludźmi, podczas spontanicznej demonstracji, policja nie ma podstaw do tego, żeby przystępować do legitymowania – mówiła prof. Monika Płatek, która wzięła także udział w konferencji. Podkreśliła, że w przypadku uzasadnionej podstawy prawnej funkcjonariusz musi o niej powiadomić, a także przedstawić się.

 

Klementyna Suchanow, również ze Strajku Kobiet, dodała, że kobiety czekają "na jednego sprawiedliwego policjanta, który powie publicznie, że nie zgadza się na takie działania i nie będzie brał w tym udziału".

 

ZOBACZ: Strajk kobiet w Warszawie. Wiceminister składa zawiadomienie na Lempart

 

Członkinie Strajku Kobiet przypominały policjantom i politykom, za pośrednictwem zgromadzonych mediów, że "przestępstwa które dotyczą przekroczenia władzy się nie przedawniają".

 

Strajk Kobiet zapowiada manifestację 13 grudnia

 

OSK odniósł się także do sytuacji z 28 listopada, w której posłanka KO Barbara Nowacka została spryskana gazem pieprzowym w twarz przez funkcjonariusza policji. Zdarzenie miało miejsce na Trasie Łazienkowskiej, na wysokości ulicy Marszałkowskiej, którą uczestniczki sobotniego zgromadzenia blokowały.

 

Gdy na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji i podjęli próbę usunięcia protestujących kobiet z pasa jezdni, Nowacka podeszła do tworzących kordon policjantów i jednemu z nich prosto w twarz pokazała legitymację poselską. W następnej chwili w kierunku jej twarzy został rozpylony gaz.

 

- Na miejscu policji nie starałabym się tego usprawiedliwiać, bo to jest napaść na funkcjonariusza publicznego – mówiła prof. Płatek. Dodała, że polska policja "niszczy swój wizerunkowy dorobek z ostatnich 30 lat i wraca do sposobu postrzegania z czasów PRL".

 

Organizatorki powiedziały na koniec "widzimy się 13 grudnia".

 

Na konferencję nie wpuszczono telewizji publicznej

 

W środę po raz kolejny na konferencję Strajku Kobiet nie została wpuszczona część mediów, m.in. publicznych.

 

- Przestaję mieć cierpliwość, kiedy pod drzwiami stoją nam funkcjonariusze TVP, którzy obniżają poziom dziennikarstwa w Polsce, który jest poziomem memu. Dlatego jeśli was tu gościmy to dbajcie proszę o poziom - mówiła Suchanow do dziennikarzy, którzy zostali zaproszeni do środka.

wka/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie